Wtorkowe dane GUS odzwierciedlają zmiany sezonowe; cieszy spadek bezrobocia - powiedział PAP ekspert Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową (IBnGR) Bohdan Wyżnikiewicz. Ocenił, że w kolejnych miesiącach obniży się wzrost produkcji przemysłowej.

Główny Urząd Statystyczny podał we wtorek, że stopa bezrobocia w lipcu wyniosła 11,4 proc. wobec 11,6 proc. w czerwcu. Sprzedaż detaliczna natomiast wzrosła o 3,9 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2009 roku, po wzroście o 6,4 proc. w czerwcu w ujęciu rocznym. Nowe zamówienia w przemyśle wzrosły w lipcu w ujęciu rocznym o 13,6 proc., po wzroście o 20,5 proc. w czerwcu.

"We wszystkich parametrach mamy bardzo widoczny efekt zmian sezonowych. Dane lipcowe są zawsze gorsze niż czerwcowe, ponieważ jest to sezon urlopowy. Odnotowuje się niższy poziom aktywności gospodarczej: mniej się produkuje, ludzie jeżdżą na wakacje" - powiedział Wyżnikiewicz.

Podkreślił, że w tym kontekście bardzo cieszy znaczący spadek bezrobocia. "To znaczy, że rynek pracy jak zwykle działa z opóźnieniem, ponieważ w II kwartale sytuacja makroekonomiczna była bardzo dobra" - wyjaśnił ekspert. "Niewątpliwie stopa bezrobocia do końca roku wzrośnie, choć niedramatycznie" - dodał. Ocenił, że za cały rok stopa bezrobocia może wynieść ok. 12 proc.

W opinii Wyżnikiewicza niepokojący jest znaczący spadek nastrojów konsumenckich w sierpniu

Wyżnikiewicz pytany o prognozę na najbliższe miesiące, odparł: "Od dawna prognozujemy, że drugie półrocze będzie gorsze od pierwszego, będziemy odczuwali niski poziom inwestycji w poprzednich okresach. Nawet jak się poprawi koniunktura za granicą, to polskie przedsiębiorstwa nie będą w stanie z tego skorzystać". W jego ocenie odczujemy nieco niższy wzrost produkcji przemysłowej, który wyniesie mniej niż 10 proc. rok do roku.

Jego zdaniem, jeśli chodzi o sprzedaż w handlu detalicznym w lipcu, to dane są zgodne z oczekiwaniami. "Wakacje to w handlu rodzaj martwego sezonu, ludzie wydają pieniądze głównie na wyjazdach, jest ciepło, nie chce się im chodzić po sklepach. Z tym się wiąże zahamowanie wzrostu zamówień w przemyśle" - ocenił.

W opinii Wyżnikiewicza niepokojący jest natomiast znaczący spadek nastrojów konsumenckich w sierpniu. "Częściowo może to wynikać z niedobrych informacji powodziowych, ale teoretycznie skoro więcej ludzi pracuje, nastroje powinny się poprawiać" - powiedział. Dodał, że na nastroje konsumentów może też wpływać sytuacja polityczna.

GUS podał we wtorek, że w sierpniu nastąpiło pogorszenie nastrojów konsumenckich, wskaźnik BWUK syntetycznie opisujący obecne tendencje konsumpcji indywidualnej, zmniejszył się w stosunku do lipca o 4,5 pkt proc. do -16,0 pkt proc.