Od września tygodniowy czas pracy nauczycieli zwiększy się o kolejną godzinę. Związki alarmują: spowoduje to zwolnienie 20 – 30 tys. pracowników. Ale zyskają na tym gminy.
Nauczyciele z podstawówek i gimnazjów będą musieli od września, bez wyższego wynagrodzenia, pracować dodatkowe dwie godziny w ramach 40-godzinnego tygodnia pracy. W tym roku szkolnym jest to jedna godzina. Tak wynika z ustawy z 21 listopada 2008 r. o zmianie ustawy – Karta nauczyciela (Dz.U. z 2009 r. nr 1, poz. 1), która weszła w życie we wrześniu 2009 roku.
Dzięki temu samorządy, które prowadzą szkoły, mogą oszczędzać, redukując etaty w świetlicach czy ograniczając dodatkowe płatne zajęcia – nauczyciele poprowadzą je w ramach dodatkowych godzin.
To wzbudza opór nauczycieli. Chcą otrzymywać dodatkowe wynagrodzenie i sami decydować, jak i gdzie będą wykonywać dodatkową pracę. Już teraz skarżą się do sądów pracy. Od września, kiedy będzie więcej dodatkowych godzin, można spodziewać się większej liczby takich spraw.

(Nie)płatne zajęcia

Dyrektor szkoły może nauczycielowi zlecić dodatkowe zajęcia w ramach tzw. godzin do jego dyspozycji, samorządowych lub zastępstwa nieobecnej osoby w pracy. Otrzymują za to wynagrodzenie ekstra. Z kolei za tzw. godziny karciane gminy nauczycielom nie płacą. To budzi ich oburzenie. Jednak Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, wskazuje, że Ministerstwo Edukacji Narodowej, wprowadzając ten przepis, wycofało się z pomysłu podniesienia pensum do 22 godzin.
– To był kompromis – tłumaczy Sławomir Broniarz.
Andrzej Antolak z sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” przypomina, że zgoda na karciane godziny związana też była z obietnicą corocznych podwyżek. Tłumaczy, że nauczyciele nie mogą mówić, że pracują za darmo, bo dodatkowe zajęcia wykonują w ramach 40-godzinnego tygodnia pracy. Także samorządy podkreślają, że nauczyciele pracują tylko 18 godzin tygodniowo i nie powinni protestować przeciw dodatkowym zajęciom.

Nieprecyzyjne godziny

Oświatowe związki zauważają jednak, że dyrektorzy i samorządy nadużywają swoich praw w egzekwowaniu dodatkowych godzin. Ich zdaniem nauczycieli zmusza się m.in. do pracy w świetlicy.
– Jesteśmy bezradni, bo nauczyciele skierowani do pracy w świetlicach, którzy odwołali się do sądów pracy, przegrywają z samorządami – mówi Sławomir Broniarz.
Dodaje, że w województwach małopolskim, podkarpackim i śląskim sądy nie dostrzegają przeszkód, aby w ramach godzin karcianych nauczyciele pracowali w świetlicach. Dlatego związki domagają się doprecyzowania art. 42 Karty nauczyciela, a nawet jego uchylenia. Według nich jego wprowadzenie nie sprawdziło się w praktyce.
– Nie planujemy zmian ustawy w tym zakresie – mówi Grzegorz Żurawski, rzecznik Ministerstwa Edukacji Narodowej (MEN).
Tłumaczy, że godzin karcianych nie można przeznaczyć na zajęcia obowiązkowe, opiekę nad uczniami podczas ich dowozu do szkoły, doraźne zastępstwa oraz nauczanie indywidualne.
– Gminy i dyrektorzy szkół powinni swobodnie decydować, jak nauczyciele mają pomagać uczniom – mówi Zenon Szewczyk, przewodniczący rady gminy Spytkowice.
Jego zdaniem godziny karciane powinny być też wykorzystywane na zajęcia indywidualne z uczniami.



Nauczyciele do świetlicy

Gminy tłumaczą, że przepisy nie zabraniają, realizowania karcianych godzin na świetlicach.
– Od września 11 nauczycieli pracujących na świetlicy zastąpią inni, którzy w ramach dwóch godzin będą prowadzić zajęcia z dziećmi – mówi Urszula Żyła, zastępca dyrektora Zarządu Szkół i Przedszkoli w Chrzanowie.
Dodaje, że nauczyciele będą mogli wywiązać się z nałożonego obowiązku, a szkoła nie będzie musiała zatrudniać dodatkowych nauczycieli.
Podobne rozwiązania wprowadzają inne gminy.
– Gminy nie muszą przyznawać płatnych godzin samorządowych i ograniczają zatrudnienie – mówi Tadeusz Konarski, dyrektor Administracji Oświaty w Kluczborku.
Tłumaczy, że świetlica jest najlepszym miejscem do pracy z uczniami.
– Zwiększenie o jedną godzinę karcianą na świetlicy może spowodować, że od 20 do nawet 30 tys. nauczycieli tam zatrudnionych może stracić pracę – mówi Sławomir Broniarz.
Podkreśla, że zmieniający się co godzinę nauczyciele w świetlicy nie zapewnią odpowiedniej opieki uczniom.
Dlatego związki domagają się od MEN kontroli w szkołach realizacji dodatkowych godzin.

Niepotrzebna kontrola

Resort edukacji nie planuje jednak kontroli sposobu realizacji dodatkowych godzin.
– Tam, gdzie są sygnały o nieprawidłowej realizacji tych godzin, kurator oświaty powinien zarządzić kontrolę doraźną w trybie nadzoru pedagogicznego – wyjaśnia Grzegorz Żurawski.
Samorządy wskazują, że skontrolowani powinni być nauczyciele, którzy rozliczają się z godzin karcianych tylko co pół roku.
– Nauczyciele często wykazują, że prowadzili zajęcia, których nie było – mówi Tadeusz Konarski.
Dodaje, że w większych szkołach nie sposób jest przeprowadzić kontroli wywiązywania się z tego obowiązku. W efekcie dyrektorzy szkół ograniczają się do akceptacji przedstawionych przez nich rozliczeń z przepracowanych dodatkowych godzin.
600 tys. nauczycieli pracuje w szkołach