Resort edukacji wyliczył, że w projekcie przyszłorocznego budżetu brakuje co najmniej 1,3 mld zł na podwyżki dla nauczycieli.

Wszystko wskazuje na to, że Ryszard Legutko, minister edukacji narodowej, nie porozumiał się z Zytą Gilowską, ministrem finansów w sprawie podwyżek dla nauczycieli. W zaprezentowanej wczoraj opinii do projektu ustawy budżetowej, który będzie rozpatrywany na dzisiejszym posiedzeniu rządu, zaznaczył, że wzrost subwencji oświatowej jest zbyt niski i nie uwzględnia podwyżek dla nauczycieli. W porównaniu z tym rokiem subwencja zwiększy się o 851 mln zł.
Sylwia Sysko-Romańczuk, wiceminister edukacji, która odpowiada za finanse, wyliczyła, że wysokość tej subwencji powinna zostać zwiększona o co najmniej 1,3 mld złotych. Potwierdziła tym samym wcześniejsze doniesienia GP w tej sprawie. Jeśli subwencja nie zwiększy się o taką kwotę, samorządy nie będą miały funduszy na podwyżki dla nauczycieli wynikające z porozumieniem Rządu z NSZZ Solidarność. Zgodnie z nim płace w sferze budżetowej od 1 stycznia 2008 roku powinny wzrosnąć o 9,3 proc. MEN wyliczył, że aby spełnić to zobowiązanie, minimalny wzrost płac nauczycieli powinien wynieść 4,3 proc., a nie jak przewiduje projekt ustawy budżetowej o 2,3 proc.
Resort edukacji zauważył też, że kwoty bazowe zaproponowane w projekcie są niższe od kwoty z 2007 roku, co oznacza, że gwarancje ustawowe dla średnich płac nauczycieli będą niższe od ubiegłorocznych. W efekcie jedyną odczuwalną zmianą dla nauczycieli od 1 stycznia 2008 r. może być obniżenie o 2 pkt proc. składki rentowej.
Jolanta Góra