Dziś w niektórych szpitalach na jedną pielęgniarkę przypada 70 chorych. W krajach Europy Zachodniej nawet dziesięć razy mniej. Tyle że w Polsce nie ma za co zatrudniać nowych osób.
Projekt rozporządzenia to autorski pomysł resortu zdrowia. – Dostawaliśmy sygnały o sytuacjach, gdzie na 60 – 70 pacjentów przypada jedna pielęgniarka – mówi „DGP” Beata Cholewka, dyrektorka departamentu pielęgniarek i położnych w Ministerstwie Zdrowia. Stąd pomysł, żeby ustalić minimalną normę obsady pielęgniarskiej.
Projekt jest na etapie konsultacji. Ma wejść w życie 1 sierpnia 2010 r. Jednak nie bardzo podoba się dyrektorom szpitali – na zatrudnienie dodatkowych pielęgniarek nie ma pieniędzy. Szpitale, jeśli będą musiały przyjąć nowe osoby, muszą na to znaleźć pieniądze same. – To błędne koło: wymaga się od nas, byśmy zatrudniali więcej personelu, dawali podwyżki, a za chwilę się nas oskarża, że zadłużamy szpitale – irytuje się Krzysztof Bestwina, dyrektor szpitala w Turku.
To jeden problem. Drugi to ten, że rozporządzenie resortu jest nieracjonalne. Na przykład na oddziale ortopedycznym, gdzie unieruchomieni pacjenci potrzebują stałej opieki, jedna pielęgniarka to za mało nawet dla 10 chorych. Ale na oddziałach opieki długoterminowej wystarczy jedna na 30 osób.
Pielęgniarki też nie są zadowolone z projektu ustawy. – Dwudziestu pacjentów na pielęgniarkę to za dużo – mówi w rozmowie z „DGP” Longina Kaczmarska z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Tłumaczy: w USA jedna pielęgniarka opiekuje się trzema pacjentami. W krajach starej Unii – co najwyżej ośmioma. – W Wielkiej Brytanii udowodniono, że gdy jedna pielęgniarka opiekuje się więcej niż 8 pacjentami, wzrasta śmiertelność podopiecznych – mówi Kaczmarska. Zarząd główny jej związku w liście do minister Ewy Kopacz pisze, że projekt jest nie do przyjęcia: „Należy pamiętać, że wskazane wielkości będą w praktyce traktowane jako wzorcowe, nie zaś minimalne. Oznacza to, że staną się powszechne – a to stanowi zagrożenie dla jakości świadczeń i dobra pacjentów”.
Jak się dowiedzieliśmy, pielęgniarki jeszcze wczoraj przekonywały minister Kopacz, by w projekcie dokonać korekt. Tak by na części oddziałów, np. pooperacyjnych, na jedną pielęgniarkę przypadało mniej niż 20 chorych. Sprawa ma zostać jeszcze przemyślana i norma może zostać zmniejszona do 15 chorych.
Tylko czy na jej spełnienie wystarczy pielęgniarek? W Polsce jest ich ok. 300 tys. – a to mało. W dodatku praca w szpitalu publicznym nie jest atrakcyjna w porównaniu np. z prywatnymi.
– Dlatego chcąc zatrudnić więcej pielęgniarek, dyrektorzy nie będą mieli innego wyjścia, jak zaoferować im lepsze stawki – podkreśla Janiszewski. I błędne koło się zamyka.