Resort edukacji zmarnotrawił blisko 10 proc. swojego ubiegłorocznego budżetu. Nie wykorzystał m.in. pieniędzy na finansowanie szkół za granicą i dopłat do szkoleń nauczycieli – wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli.
Urzędnicy MEN nie potrafili wydać 53,5 mln zł z 611 mln zł. Do kasy państwa wróciły pieniądze przeznaczone m.in. na podręczniki dla niewidomych, doskonalenie nauczycieli, szkoły polskie za granicą czy matury. Resort edukacji zablokował też pieniądze przeznaczone na realizację programów unijnych. To szczególnie dotkliwa strata, bo do każdej wydanej na ten cel złotówki Unia dokłada nawet trzy lub cztery z własnej kasy.

Poszkodowani nauczyciele

Najbardziej nieporadność urzędników MEN odczuli nauczyciele. Resort nie potrafił wydać 7 mln zł przeznaczonych na doskonalenie pedagogów. To było ponad 22 proc. kwoty zaplanowanej na ten cel. Tymczasem nauczyciele skarżą się, że resort reformuje programy nauczania, ale już za zdobycie wiedzy na temat zmian w systemie kształcenia muszą płacić sami. Ewentualnie mogą liczyć na dofinansowanie takiego kursu. – 80-godzinny program doskonalenia zawodowego dla nauczycieli z dofinansowaniem to wydatek nawet 1 tys. zł. Młodego nauczyciela, który zarabia miesięcznie niewiele więcej, po prostu na to nie stać – opowiada nam jeden ze śląskich pedagogów. Była minister edukacji Krystyna Łybacka z SLD mówi o zaniechaniu i braku nadzoru nad wydatkowaniem ministerialnych pieniędzy. – Jeżeli do budżetu wraca blisko jedna czwarta kwoty przeznaczona na określony cel, to znaczy, że przez jeden kwartał MEN nie finansowało działań, które należą do jego obowiązków – przekonuje Łybacka. W jej ocenie przez ten czas nikt w MEN nie rozpisywał konkursów czy programów wspierających kształcenie nauczycieli. Podobny problem wystąpił z pieniędzmi, które przeznaczone były na finansowanie szkół polskich za granicą. W tej puli zostało ponad 2 mln zł. Tymczasem w czerwcu 2009 r. pojawiły się informacje, że resort edukacji, szukając oszczędności, chce zamykać polskie szkoły. Były już wiceminister edukacji Krzysztof Stanowski tłumaczył wtedy, że ma to związek z osłabieniem złotego. Złotówek miało wystarczyć jedynie do połowy sierpnia 2009 r. Tymczasem pieniądze zostały. Jak tłumaczy w swoim raporcie wiceszefowa MEN Lilianna Jaroń, wszystko dlatego, że... złotówka była w 2009 r. była wyjątkowo silna. Mimo to pomysł, aby zamykać szkoły działające przy polskich ambasadach, wciąż jest aktualny. MEN chce przekazywać je lokalnym społecznościom. – To łamanie konstytucji, bo zgodnie z nią obowiązek edukacji spoczywa na państwie – komentuje Sławomir Kłosowski, wiceszef MEN w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Ironizuje też, że urzędnicy resortu edukacji są konsekwentni. – Oszczędzili nie tylko na Polonii, ale też repatriantach. W puli przeznaczonej na kursy języka polskiego dla powracających do ojczyzny zostało blisko pół miliona – wskazuje poseł PiS.

Niewidomi bez podręczników

Resort edukacji nie wydał ponad 12 mln zł, które miały być przeznaczone na funkcjonowanie komisji egzaminacyjnych oraz doskonalenie systemów egzaminów zewnętrznych. Te działania – zdaniem ekspertów – miałyby poprawić i wyrównać poziom polskiej edukacji. Najbardziej spektakularne jednak marnotrawstwo dotyczy podręczników dla niewidomych i niedowidzących uczniów. Na tym MEN zaoszczędziło 1 mln zł. Kiedy na początku roku szkolnego 2009/2010 nauczyciele pytali się o specjalistyczne podręczniki dla podopiecznych, resort odpowiedział, by drukowali zwykłe podręczniki w powiększeniu.