Kilkanaście tysięcy lekko upośledzonych dzieci od blisko roku uczy się bez przygotowanych specjalnie dla nich podręczników.
Ponad półtora roku temu resort edukacji ogłosił nową podstawę programową, ale od tamtej pory zatwierdził jedynie trzy książki, z których mogą uczyć się upośledzeni gimnazjaliści. Pedagodzy ze specjalnych ośrodków szkolno-wychowawczych wskazują, że przede wszystkim brakuje podręczników do przedmiotów, które sprawiają najwięcej trudności ich podopiecznym, czyli chemii, fizyki, geografii czy historii.
Od września 2009 r. w polskich szkołach obowiązuje nowa podstawa programowa. Resort edukacji, wdrażając nowe standardy nauczania, wprowadził także nowe podręczniki. Także do szkół tzw. kształcenia specjalnego. Problem w tym, że powstały tylko cztery. Jeden do szkoły podstawowej i trzy do gimnazjum. Przed reformą programową uczniowie z lekkim upośledzeniem mieli komplet specjalnie przygotowanych dla nich książek i ćwiczeń do nauki wszystkich przedmiotów wykładanych w szkołach podstawowych i gimnazjach. Po reformie MEN stwierdziło, że nie można się z nich uczyć, mogą one stanowić jedynie pomoc dydaktyczną. Dopytywany przez pedagogów, z czego mają uczyć swoich podopiecznych, resort wydał oświadczenie, by uczyli się oni z tych samych książek, co ich pełnosprawni koledzy. – Zmuszanie uczniów z lekkim upośledzeniem do realizacji normalnej podstawy programowej jest po prostu chore i okrutne. Zmuszanie ich do korzystania z ogólnodostępnych podręczników także – mówi jeden z pedagogów specjalnego ośrodka szkolno-wychowawczego. Dlaczego? To wyjaśnia Małgorzata Chowaniec, wicedyrektor Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego nr 1 w Nowym Targu. – Dzieci z lekkim upośledzeniem mają problem z myśleniem abstrakcyjnym, dlatego podręczniki dla uczniów pełnosprawnych są dla nich bezużyteczne. Za dużo tam teorii, a zbyt mało ćwiczeń – mówi Chowaniec, zaznaczając, że chodzi przede wszystkim o przedmioty ścisłe. Tymczasem to właśnie podręczników do tych przedmiotów nie ma na rynku. Jak wyjaśnia MEN, to wina autorów, którzy ich nie napisali, lub jakości oferowanych przez nich książek. – To, czy ministerstwo zatwierdzi nowe podręczniki do kształcenia specjalnego, zależy od jakości oferty przygotowanej przez wnioskodawcę – napisał nam Grzegorz Żurawski, rzecznik MEN, zapytany, dlaczego nie ma podręczników dla uczniów lekko upośledzonych. Zaznacza też, że resort w ramach wyrównywania szans edukacyjnych prowadzi działania, aby jak najwięcej uczniów niepełnosprawnych uczęszczało do szkół ogólnodostępnych. Jakie to działania? Tego Żurawski już nie napisał. – To bzdura. Jak korzystanie z podręcznika dla tzw. normy intelektualnej miałoby stać się źródłem równych szans dla ucznia lekko upośledzonego – zastanawia się Chowaniec. Wyjaśnia, że działania MEN dołożyły zajęć pracującym z upośledzonymi dziećmi pedagogom. – Teraz to na ich barkach leży przygotowanie materiałów edukacyjnych, bo z czegoś trzeba te dzieci uczyć – zaznacza.