System emerytalny w Polsce jest "mało atrakcyjny i mało przekonujący" dla obywateli. Stąd propozycja, aby po przejściu na emeryturę wypłacać środki powyżej podstawowej kwoty - poinformował w piątek na konferencji wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak.

Pawlak był pytany o to, dlaczego ponad ćwierć miliona ludzi wchodzących na rynek pracy nie wybrało Otwartego Funduszu Emerytalnego. "To świadczy o tym, że ten system jest mało atrakcyjny i mało przekonujący dla ludzi. (...) W moim przekonaniu wnioski po prawie dziesięciu latach powinny być takie, byśmy otworzyli szerzej możliwość takiego wolnego wyboru, aby nie być obciążonym przymusowymi daninami ponad miarę, nieproporcjonalnie do tego, co potem będzie wypłacane w postaci świadczeń" - odpowiedział.

Dlatego też - jak zaznaczył - minister pracy Jolanta Fedak wystąpiła z propozycją, "aby można było po przejściu na emeryturę wypłacić środki powyżej kwoty, która zabezpiecza emeryturę na tym podstawowym poziomie 1200 zł".

Według założeń do projektu nowelizacji ustawy o emeryturach kapitałowych, opracowanych w resorcie pracy, osoba przechodząca na emeryturę miałaby prawo wybrać z Otwartych Funduszy Emerytalnych pieniądze zgromadzone tam w trakcie pracy zawodowej. Warunkiem byłoby uzbieranie przez taką osobę na indywidualnym koncie w ZUS kwoty zabezpieczającej wypłatę co najmniej 200 proc. minimalnej emerytury. Obecnie byłoby to ok. 1400 zł brutto miesięcznie.

Zgodnie z zasadami obowiązującego od 1999 r. tzw. kapitałowego systemu emerytalnego, pracujący, którzy należą do OFE (obowiązkowo - urodzeni po 1968 r.; z wyboru - urodzeni w latach 1948-68), odprowadzają do ZUS 12,2 proc. swojej pensji, zaś do OFE 7,3 proc. Pieniądze są gromadzone na indywidualnych kontach ubezpieczonego w OFE i ZUS. Po osiągnięciu 60 lat przez kobietę lub 65 lat przez mężczyznę, każdy dostanie emeryturę złożoną z dwóch części - jedną z ZUS, drugą z OFE.