Zmuszanie pracujących kobiet do mammografii i cytologii to pomysł rodem z niemieckich obozów koncentracyjnych – tak uważa kilkaset kobiet, które podpisały petycję przeciwko projektowi ustawy o dodatkowych badaniach obowiązkowych.
Projekt ten trafił już do konsultacji społecznych. Zgodnie z nim obowiązkowa profilaktyka raka szyjki macicy miałaby obejmować kobiety w wieku 25 – 59 lat, a mammografia pracujące między 50. a 69. rokiem życia. W środowiskach kobiecych wrze. W internecie powstała nawet petycja skierowana do minister Ewy Kopacz. O jej podpisywanie apelują organizacje kobiece m.in. Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Jej szefowa Wanda Nowicka tłumaczy, że pomysł ministerstwa jest nietrafiony, gdyż profilaktyka raka obejmuje jedynie pracujące kobiety, a nie oferuje niczego dla bezrobotnych, gospodyń domowych, emerytek czy kobiet, które pracują na własny rachunek. – Polki nie potrzebują przymusu, tylko rzetelnej wiedzy, tak żeby nauczyły się same dbać o zdrowie – mówi „DGP” Nowicka.

Łamanie konstytucji

Petycję podpisało już ponad 500 kobiet. „Przymus – a zwłaszcza przymus wkraczający w życie intymne – to najgorsza i najbardziej obrzydliwa metoda funkcjonowania państwa totalitarnego, a przymusowe badania medyczne były powszechną praktyką np. w Niemczech hitlerowskich i w obozach koncentracyjnych” – czytamy w jej uzasadnieniu. Autorki petycji są zdania, że zmuszając Polki do badań, traktuje się je jak „osoby ubezwłasnowolnione, nierozumne i niezdolne do samodzielnego podejmowania decyzji”. I precyzyjnie wymieniają zapisy konstytucji, które – ich zdaniem – projekt resortu zdrowia łamie.
Są to:
● zasada przyrodzonej i niezbywalnej godności człowieka;
● równości wszystkich wobec prawa oraz równość kobiety i mężczyzny, w szczególności równe prawa do zatrudnienia (chodzi o to, że jedynie kobiety musiałyby wykonywać badania w kierunku nowotworów piersi czy szyjki macicy, a mężczyźni nie muszą wykonywać obowiązkowej profilaktyki np. raka jąder czy prostaty);
● nietykalność i wolność osobista;
● ochrona prawna życia prywatnego oraz prawo do decydowania o swoim życiu osobistym;
● wolność sumienia i religii (polskie prawo nie narzuca nawet transfuzji krwi, a co dopiero profilaktyki raka);
● prawo – a nie obowiązek – ochrony zdrowia.



Prawo, nie obowiązek

O wątpliwościach, czy pomysł wprowadzenia obowiązkowej profilaktyki nowotworów jest zgodny z prawem, pisaliśmy w „DGP” już pod koniec marca. Konstytucjonalista dr Ryszard Piotrowski podkreślał wówczas, że polska konstytucja mówi o prawie obywateli do leczenia, ale nie o jego obowiązku. – Państwo nie ma prawa do ingerencji w godność i prywatność obywateli – mówił Piotrowski.
Przeciwnikiem wpisania cytologii i mammografii do wykazu obowiązkowych badań pracowniczych jest też minister pracy Jolanta Fedak. Wielokrotnie powtarzała, że „kodeks pracy jest od regulowania stosunków między pracodawcą a pracownikiem, a nie od prowadzenia profilaktyki”. Tym dyskusjom z niepokojem przyglądają się onkolodzy. To oni ponad dwa lata temu zaapelowali do minister Kopacz o wpisanie cytologii i mammografii do wykazu badań obowiązkowych w pracy. Podkreślali przy tym, że wcześnie wykryty nowotwór jest niemal w 100 procentach uleczalny. Mimo wielu akcji społecznych Polki nie chcą się badać. Stowarzyszenie „Damy Radę” zapytało 4,5 tys. kobiet o ich profilaktykę raka szyjki macicy. Ponad połowa wykonywała badania cytologiczne rzadziej niż raz na 3 lata. Rak piersi i szyjki macicy pozostają najczęstszymi nowotworami u kobiet. Codziennie z powodu nowotworu piersi umiera trzynaście Polek. Pięć kolejnych z powodu raka szyjki macicy.
Ministerstwo Zdrowia podchodzi do akcji protestacyjnych z dystansem. Rzecznik resortu Piotr Olechno zapewniał nas, że „wszystkie uwagi do projektu zostaną rozpatrzone przez Ministerstwo Zdrowia”. Termin zgłaszania uwag mija 14 maja.