System pediatrycznej opieki zdrowotnej kuleje. Aż 20 proc. polskich dzieci cierpi na przewlekłe schorzenia, np., cukrzycę. Do lekarza trafiają dopiero w zaawansowanym stadium choroby.
Kilka tygodni temu w woj. podlaskim i opolskim przeprowadzono akcję badania stanu zdrowia dzieci, u 20 proc. rozpoznano przewlekłe choroby, w tym: cukrzycę czy zaburzenia zdrowia psychicznego. Specjaliści alarmują, że ogółem aż 90 proc. ma tzw. uchybienia zdrowotne, czyli np. wadę postawy. Jeśli chodzi o opiekę stomatologiczną, jesteśmy zapóźnieni w stosunku do Europy Zachodniej o ok. 10 lat. Według zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia 80 proc. dzieci powinno mieć zdrowe zęby. W Polsce statystyka jest odwrotna – zaledwie 13 proc. sześciolatków nie ma problemów z próchnicą.
– Ktoś, kto przed kilkoma laty zlikwidował opiekę medyczną w szkołach, zrobił poważny błąd – komentuje ekspert ochrony zdrowia Rafał Janiszewski. – Dziś dzieci, szczególnie te biedne, do lekarza trafiają dopiero wtedy, gdy choroba jest już w zaawansowanym stadium – dodaje. A wtedy leczenie jest nie tylko trudniejsze, ale też droższe.
Problemy w pediatrii zaczęły się, gdy w latach 90. zlikwidowano tzw. wojewódzkie przychodnie matki i dziecka. Jednocześnie zrezygnowano z usług lekarzy szkolnych, a opiekę nad dziećmi przekazano lekarzom rodzinnym. Problem w tym, że tylko w nielicznych przychodniach POZ przyjmują pediatrzy. Na wizytę u specjalisty czeka się nawet miesiącami. W efekcie systematyczną opieką objęta jest jedynie wąska grupa dzieci.
To dlatego przed kilkoma dniami rzecznik praw dziecka Marek Michalak – kolejny już raz – wystąpił do minister zdrowia Ewy Kopacz z apelem, by choć raz w roku każde dziecko w Polsce było badane przez pediatrę. Najlepiej w szkole. – Tam bowiem możliwy jest kontakt z każdym dzieckiem, a wypracowane dotychczas metody współpracy z rodzicami mogą zostać wykorzystane przy rozwiązywaniu problemów zdrowotnych – uzasadnia Michalak.



Szefowa Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego prof. Alicja Chybicka wyjaśnia w rozmowie z „DGP”, że nikt nie domaga się, by szkoły zatrudniały lekarzy na etatach. – To by było ekonomicznie nieuzasadnione. Postulujemy jedynie, by w każdej szkole raz na rok pojawił się lekarz i przebadał wszystkie dzieci – wyjaśnia prof. Chybicka.
Janiszewski wyjaśnia, że co prawda wysłanie pediatrów do szkół oznacza dodatkowe koszty dla NFZ, ale w ogólnym bilansie oznacza oszczędności, gdyż profilaktyka jest bardziej opłacalna, niż leczenie chorób w zaawansowanym stadium.
O komentarz do propozycji pediatrów zapytaliśmy Ministerstwo Zdrowia, jednak nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
A sprawa jest paląca. Przed dwoma laty Komisja Europejska alarmowała, że co czwarte polskie dziecko żyje w biedzie lub na skraju ubóstwa. To właśnie z powodu biedy populacja dzieci poniżej 15. roku życia wykazuje o 40 proc. większe ryzyko zgonu niż ich rówieśników w krajach unijnych.
Prof. Chybicka uspokaja jednak, że Ministerstwo Zdrowia poważnie zastanawia się nad usprawnieniem systemu opieki zdrowotnej dla najmłodszych. – Wiem, że departament matki i dziecka w ministerstwie zajmuje się naszą propozycją i jest jej przychylny – mówi prof. Chybicka.
20 proc. tyle polskich dzieci cierpi na choroby przewlekłe, np. cukrzycę czy alergię
13 proc. zaledwie tyle polskich sześciolatków nie ma problemów z próchnicą
1 o tyle wizyt pediatrów w szkole rocznie walczy rzecznik praw dziecka