Z najnowszych danych ZUS wynika, że sytuacja finansowa Funduszu Ubezpieczeń Społecznych jest dobra. Wpływy ze składek mogą być nawet wyższe, niż zakładano.
Te informacje oznaczają, że ZUS nie będzie musiał w tym roku zaciągać kredytów w bankach komercyjnych i pożyczać pieniędzy na wypłatę świadczeń w budżecie. Wpływy ze składek od początku roku do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, którym administruje ZUS, są zgodne z założonym planem. Zdaniem Jeremiego Mordasiewicza z BCC i członka rady nadzorczej ZUS w kolejnych miesiącach wpływy mogą być nawet wyższe od zakładanych.

Założenia na korzyść ZUS

– To skutek poprawiającej się sytuacji gospodarczej i przyjęcia przy konstruowaniu planu finansowego ostrożnych wskaźników makroekonomicznych – uważa Wiktor Wojciechowski z fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju FOR.
Rzeczywiście ZUS przyjął, że pensje wzrosną w tym roku o 2 proc. Wszystko wskazuje jednak na to, że będzie to ponad 3 proc. Podobnie jest z liczbą pracujących. Przyjęto, że się zmniejszy. Tymczasem na koniec 2009 roku pracowała rekordowa liczba 16 mln osób, a firmy nie likwidują masowo miejsc pracy.
Piotr Bujak z Banku Zachodniego WBK SA szacuje, że stopa bezrobocia na koniec wyniesie 12,3 proc. i nie będzie to duży wzrost w porównaniu z 11,9 proc. z grudnia 2009 roku. A wpływy ZUS zależą bezpośrednio od liczby pracujących osób.



Maleje liczba emerytów

Lepsza, niż zakładano, kondycja ZUS wynika też z malejącej liczby osób otrzymujących świadczenia. ZUS przyjął, że w 2010 roku będzie je pobierać średnio 7,4 mln osób, tj. o 1,2 proc. mniej niż w 2009 roku. Ten spadek wynika głównie z wygaszania przywilejów emerytalnych. Potwierdzają go ostatnie dane ZUS. W listopadzie 2009 roku emerytury z ZUS pobierało 5,006 mln osób. W lutym – 5,001 mln. Choć spadek jest niewielki, wiele znaczy. Zdarzył się po raz pierwszy od 1990 roku. W dodatku dochodzi do niego w momencie, w którym na emeryturę zaczęły odchodzić osoby urodzone w powojennym wyżu demograficznym.

Rośnie dziura

ZUS przyjął bardzo konserwatywny plan wpływów i wydatków FUS nauczony negatywnymi doświadczeniami sprzed roku. Bo przygotowany na 2009 rok plan finansowy okazał się nierealny. Optymistyczne założenia boleśnie zweryfikował kryzys.
Dlatego pod koniec ubiegłego roku ZUS musiał szukać pieniędzy na wypłatę świadczeń, m.in. emerytur. W tym celu pożyczył z budżetu 5,5 mld zł. Zaciągnął też kredyty w bankach. Pierwszej pożyczki jeszcze nie spłacił. Bankom wciąż jest winny 1,6 mld zł.
Ale tegoroczne optymistyczne dane nie oznaczają, że sytuacja FUS jest dobra. W 2010 roku jego wydatki będą wyższe o 68,6 mld zł od wpływów ze składek. Brakujące pieniądze FUS otrzyma m.in. z budżetu jako refundację części naszych składek emerytalnych, które wpłacił do OFE, z dotacji, kredytu bankowego czy po zagospodarowaniu pieniędzy z Funduszu Rezerwy Demograficznej.
W kolejnych latach sytuacja finansowa FUS nadal będzie zła. Z najnowszej prognozy jego wpływów i wydatków wynika, że będzie potrzebował coraz większych dotacji, aby wypłacać świadczenia. Deficyt FUS wyniesie w latach 2011 – 2015 co najmniej 303 mld zł. W najgorszym scenariuszu – 417 mld zł. Z prognozy na lata 2009 – 2013 wynikało, że sięgnie od 216 do 334 mld zł.