Unijne kary grożą Polsce za brak prawa gwarantującego równość kobiet i mężczyzn w miejscu pracy oraz zakazującego dyskryminacji ze względu na płeć i molestowania seksualnego.
– Zapłacimy, jeśli Polska natychmiast nie udowodni, że realizuje przepisy antydyskryminacyjne – twierdzi Krzysztof Śmiszek, wiceszef Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego.
Kilka dni temu Komisja Europejska wysłała Polsce ostatnie przed pozwaniem do trybunału w Luksemburgu upomnienie w sprawie opóźnień we wdrożeniu unijnej dyrektywy dotyczącej równouprawnienia kobiet i mężczyzn w miejscu pracy. – Monitoruję sprawę – komentuje tylko w rozmowie z nami Elżbieta Radziszewska, pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania. I odsyła do Ministerstwa Pracy. Tam dowiadujemy się z kolei, że odpowiedź dla komisji jest przygotowywana.
Za naruszenie unijnych ustaleń dotyczących ochrony zasobów połowowych Francja na mocy wyroku z 2005 r. zapłaciła 58 mln euro za każde pół roku niezrealizowania wyroku z 11 czerwca 1991 r. Grecję niewystarczające przepisy w dziedzinie ochrony środowiska kosztowały 5,4 mln euro. Hiszpania za niewdrożenie unijnego prawa usłyszała w 2003 r. wyrok: 34 tys. euro dziennie kary.