Domy dziecka mają problemy z zapewnieniem odpowiedniej liczby opiekunów. Część samorządów już obecnie tworzy małe placówki opiekuńcze. Zdaniem ekspertów więcej dzieci powinno trafiać do rodzin zastępczych.
Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej zbiera od wojewodów informacje, ile domów dziecka nie dotrzyma terminu i nie spełni do końca grudnia ustawowych standardów. Dane za 2008 rok wskazywały, że w takiej sytuacji było 58 proc. z nich. Z naszych ustaleń wynika, że wciąż dotyczy to około 40 proc. placówek.
Taki stan rzeczy może przeszkodzić rządowym planom przekształcenia tych placówek tak, aby były przyjaźniejsze dla przebywających w nich dzieci. Przygotowany w resorcie pracy projekt ustawy o wspieraniu rodziny i systemie opieki zastępczej zakłada, że duże domy dziecka będą w ogóle likwidowane. Od 2015 roku nie będą tam umieszczane dzieci poniżej 7 lat, a od 2020 roku będzie tam przebywać nie więcej niż 14 dzieci. Aby te plany stały się rzeczywistością, rząd musi wyciągnąć lekcję z obecnej sytuacji, w której z jednej strony domom dziecka są narzucone określone standardy, a z drugiej muszą one przyjmować pozbawione opieki dzieci.

Brak opieki w nocy

Nadzór nad wykonaniem planu naprawczego domu dziecka sprawuje wojewoda. Samorządy mogą też ubiegać się za jego pośrednictwem o dodatkowe środki na modernizację. W woj. warmińsko-mazurskim 28 placówek realizujących plan naprawczy otrzymało w ciągu ostatnich dwóch lat na ten cel ponad 5,5 mln zł. W woj. lubelskim w tym roku dotacja wyniesie 1,8 mln zł.
– Poważnym utrudnieniem w dostosowaniu się do standardów były zmieniające się w międzyczasie przepisy, m.in. przeciwpożarowe czy określające liczbę wymaganych aneksów kuchennych w budynku – mówi Ryszard Jończyk, wicestarosta brzeski.
Obok standardów dotyczących liczby przebywających w nich dzieci domy dziecka muszą też osiągnąć odpowiedni wskaźnik zatrudnienia opiekunów i wychowawców.
– Zgodnie z przepisami pod opieką jednego wychowawcy musi znajdować się nie więcej niż 10 dzieci, natomiast w porze nocnej w placówce, w której przebywa więcej niż 14 dzieci, potrzebnych jest co najmniej dwóch opiekunów – mówi Katarzyna Karczewska, dyrektor Domu Dziecka w Supraślu.
Rafał Przech z Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego dodaje, że kolejnym standardem, którego nie spełniają placówki, jest zapewnienie odpowiedniego wyposażenia pomieszczeń, m.in. miejsc do nauki, wypoczynku, prowadzenia zajęć specjalistycznych.



Więcej rodzin zastępczych

Zdaniem Marka Rymszy z Instytutu Spraw Publicznych, samorządy nie miałyby problemów z liczebnością placówek, gdyby zmniejszaniu liczby dzieci w opiece instytucjonalnej towarzyszyło umieszczanie jak największej ich liczby w tzw. formach rodzinnych.
– W praktyce ten system naczyń połączonych nie zadziałał, bo powiaty nie radzą sobie z pozyskiwaniem kandydatów na rodziców zastępczych – mówi Marek Rymsza.
Dodaje, że decyduje o tym głównie instytucjonalne podejście powiatów, które zajmują się głównie kontrolą nad rodzicami zastępczymi, a nie ich merytorycznym wspieraniem.
Z kolei Jarosław Horowski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu zwraca uwagę, że samorządy, aby zapewniać dzieciom warunki jak najbardziej zbliżone do rodzinnych, powinny jak najszybciej tworzyć małe placówki.
– We Włoszech funkcjonują tylko dziesięcioosobowe domy dziecka, a planuje się docelowo, by nie przebywało w nich więcej niż 6 podopiecznych – mówi Jarosław Horowski.
Taki program tworzenia małych rodzinnych placówek prowadzi obecnie powiat w Inowrocławiu.
– Dzięki temu osiągniemy kilka lat wcześniej wymagania, które ministerstwo planuje dopiero wprowadzić w nowej ustawie – mówi Stanisław Szeliga, wicestarosta inowrocławski.
Dodaje, że w latach 2010–2011 na terenie całego powiatu powstaną cztery nowe domy, każdy z nich przeznaczony dla 14 dzieci. Koszt realizacji modernizacji wyniesie ponad 2 mln zł.