Przynajmniej na razie przeciwnicy wydłużania wieku emerytalnego mogą spać spokojnie.
Choć w planie rozwoju i konsolidacji finansów publicznych znalazła się zapowiedź zrównania i podniesienia wieku emerytalnego, konkretów jeszcze nie ma. Rząd boi się podjąć decyzję i szuka sojuszników. Ale nie będzie to wcale łatwe.
Wprawdzie 42 proc. respondentów zdaje sobie sprawę z tego, że dłuższa praca to nieunikniona konieczność, jednak wcale nie oznacza to, że takie rozwiązanie się im podoba. Przeciwnie, nawet ci, którzy widzą taką konieczność, w 27 proc. uważają, że będzie to niekorzystne dla przyszłych emerytów. Zdanie, że dłuższa praca jest nie tylko konieczna, ale też korzystna dla zainteresowanych, podziela zaledwie 15 proc. Generalnie rzecz biorąc, aż 77 proc. ankietowanych jest zdecydowanie przeciwnych temu, aby wydłużać wiek emerytalny, za jest zaledwie 16 proc. Wśród zwolenników późniejszych emerytur więcej jest osób lepiej wykształconych i dobrze zarabiających.
Jednak wszystko wskazuje na to, że w kolejnych wyborczych latach postulat przesunięcia wieku emerytalnego ma małe szanse realizacji. Tym bardziej że w tej sprawie, podobnie jak w przypadku OFE, ujawnił się spór między szefem doradców premiera ministrem Michałem Bonim z jednej strony a ministrami pracy Jolantą Fedak i finansów Jackiem Rostowskim. Boni nie wyklucza podniesienia wieku emerytalnego do 67 lat. Natomiast Fedak i Rostowski opowiadają się za elastycznym wiekiem emerytalnym, w którym zachętą do dłuższej pracy ma być znacząco wyższa emerytura.
Ministerstwo Finansów nieoficjalnie przyznaje, że ważniejsze jest uszczelnianie systemu przez likwidację kolejnych przywilejów emerytalnych.
42 proc. ankietowanych uznaje za konieczne wydłużenie wieku emerytalnego
77 proc. Polaków sprzeciwia się wprowadzeniu takiego rozwiązania