Lekarze specjaliści zarabiający mniej niż rezydenci składają do sądów pozwy o odszkodowania. Dyrektorzy szpitali podkreślają, że realizacja roszczeń lekarzy doprowadzi do ich zadłużenia. Związek zawodowy proponuje ustalenie płacy minimalnej dla lekarzy, rząd mówi kategoryczne nie.
W przyszłym tygodniu zapadną pierwsze wyroki w sprawie lekarzy specjalistów, którzy domagają się odszkodowania za dyskryminację płacową. Po ubiegłorocznych podwyżkach lekarzy rezydentów, tj. tych, którzy uczą się dopiero specjalizacji, okazało się, że w szpitalach pracują doświadczeni lekarze, których płace zasadnicze są niższe. Jeśli sąd przyzna im rację, szpitale będą musiały wypłacać im odszkodowania. A może o nie wystąpić nawet 15 tys. lekarzy specjalistów.
Te pozwy to niejedyne żądania lekarzy. Na początku lutego do sądu trafił pierwszy pozew lekarza z Warszawy, który domaga się od ZUS zapłaty 20 zł za każde wystawione zwolnienie. Łącznie za 150 zwolnień chce otrzymać 3 tys. zł. Rocznie lekarze wystawiają ponad 22 mln zwolnień.

40 tys. odszkodowania

Jako pierwsi pozwy o wypłatę odszkodowania za niższe wynagrodzenie złożyli czterej lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku oraz ze Szpitala Psychiatrycznego w Choroszczy. Domagają się od szpitali odszkodowań w wysokości od 30 do ponad 40 tys. zł.
– Pracuję na etacie i moja płaca zasadnicza wynosi 2,6 tys. zł brutto, a młodsi koledzy bez specjalizacji zarabiają od 3,4 do 3,9 tys. zł – mówi Iwona Owsiejczuk, lekarz psychiatra, jedna z domagających się odszkodowania.
Płace rezydentów to efekt zeszłorocznych podwyżek. Ministerstwo Zdrowia chce zachęcić młodych medyków do nauki najbardziej deficytowych specjalności (np. onkologii, geriatrii). Ci, którzy je wybiorą, zarabiają najwięcej. Ich pensje nie obciążają budżetów szpitali – są finansowane z Funduszu Pracy.
Obecnie specjalizacji w ten sposób uczy się około 8 tys. rezydentów. W tym roku na ich pensje FP ma wydać około 400 mln zł.



Niskie zarobki łamią przepis

Skarżący się lekarze powołują się na przepisy kodeksu pracy. Ich zdaniem to, że zarabiają mniej niż ich młodsi i mniej doświadczeni koledzy, to dyskryminacja płacowa. Ich zdaniem łamie to art. 183c oraz 78 par. 1 kodeksu pracy. Zgodnie z tym pierwszym, prawo do jednakowego wynagrodzenia przysługuje za jednakową prace lub o jednakowej wartości, której wykonanie wymaga porównywalnych kwalifikacji zawodowych, praktyki i doświadczenia zawodowego, a także porównywalnej odpowiedzialności i wysiłku.
Natomiast z art. 78 par. 1 wynika zasada, że za niejednakową pracę wynagrodzenie jest różne. Musi być tak zróżnicowane, aby odpowiadało w szczególności rodzajowi pracy i kwalifikacjom, które są niezbędne do jej wykonywania, a także uwzględniało ilość i jakość świadczonej pracy.
– Gwarantując rezydentom wysokość wynagrodzenia minimalnego nie uwzględniono konieczności dostosowania pułapu wynagrodzeń dla pracowników z większym stażem – uważa Joanna Jasiewicz z kancelarii prawnej Baker & McKenzie.

Kolejne pozwy

Jak podkreślają przedstawiciele OZZL, jeżeli sąd przyzna racje lekarzom, to kolejne osoby będą domagać się odszkodowań. Tylko w województwie podlaskim może ich być nawet 1,5 tys., a w skali kraju – 15 tys. Samo podwyższenie im wynagrodzenia średnio o 1 tys. zł kosztowałoby rocznie szpitale 180 mln zł.
– Do związku już zgłosili się pracownicy z 65 szpitali, gdzie zarobki zasadnicze specjalistów są niższe lub niewiele wyższe niż rezydentów – mówi Ryszard Kijak, szef podlaskiego OZZL.
Liczy, że wyroki pozytywne dla lekarzy spowodują, że dyrektorzy szpitali sami będą podwyższać wynagrodzenie specjalistów przynajmniej do poziomu płac rezydentów.
– To może być dla nich tańsze niż wypłata odszkodowań po przegranej w sądzie – uważa również Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
Również dyrektorzy szpitali z niecierpliwością czekają na wyroki.
– Kolejne pozwy lekarzy to dodatkowe koszty. Zatrudniam 50 lekarzy, którzy zarabiają mniej niż rezydenci, więc wypłata każdemu z nich odszkodowania w wysokości 40 tys. zł kosztować będzie 20 mln zł – nie ukrywa Tomasz Goździkiewicz, dyrektor Szpitala Psychiatrycznego w Choroszczy.
Przepisy kodeksu pracy wskazują bowiem, że odszkodowanie z tytułu stosowania praktyk dyskryminacyjnych jest ograniczone jedynie dolnym pułapem, tj. wysokością minimalnego wynagrodzenia za pracę (1317 zł). Nie ma natomiast pułapu górnego.



Zapewnić płacę minimalną

OZZL, który zachęca członków do składania pozwów, tłumaczy, że w całej akcji nie chodzi o obniżenie płac rezydentów. Te, jak podkreśla Krzysztof Bukiel, przewodniczący OZZL, dobrze, że zostały im podniesione, bo wcześniej były niskie. Głównym celem jest wymuszenie na rządzie zmian systemowych i ustalenie płacy minimalnej dla lekarzy i lekarzy specjalistów. Ci pierwsi, zdaniem związku, powinni zarabiać około 6 tys. zł.
Jak na razie postulat lekarzy to tylko życzenie. Ewa Kopacz, minister zdrowia, jest zdecydowaną przeciwniczką jej wprowadzania. Jednak nawet resort zdrowia przyznaje, że rozbieżności w wynagrodzeniach lekarzy specjalistów są bardzo duże i mogą powodować frustracje.

ZUS też ma płacić

Lekarze, oprócz odszkodowań za dyskryminację płacową, domagają się też zapłaty za wypisywanie zwolnień lekarskich.
Zdaniem medyków za ich wypisywanie ZUS powinien płacić. Ten natomiast stoi na stanowisku, że ponieważ przepisy tego nie przewidują, to nie ma ku temu podstaw. Bez względu na to pierwszy pozew wzywający ZUS do zapłaty złożył na początku lutego lekarz z Warszawy. Domaga się zapłaty za wystawienie 150 zwolnień (za okres styczeń 2009 r. – styczeń 2010 r.) 3 tys. zł – 20 zł za jeden druk.
Inni lekarze czekają na wyrok w tej sprawie. Przyznają, że jeżeli sąd przyzna rację ich koledze, to też będą domagać się pieniędzy z ZUS.
W 2009 roku do ZUS trafiło 22,17 mln zwolnień lekarskich. Jeżeli za wypisanie każdego z nich lekarze domagaliby się 20 zł, to ZUS płaciłby im rocznie 443,4 mln zł.
148 tys. lekarzy specjalistów pracuje w placówkach ochrony zdrowia