Dziś poznamy strategię rozwoju szkolnictwa wyższego do 2020 roku. Jej autorzy nie zalecają szybkiego wprowadzenia powszechnej odpłatności za studia. O dotacje z budżetu państwa będą konkurować zarówno uczelnie publiczne, jak i niepubliczne.
Na zlecenie Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego strategię przygotowało konsorcjum Ernst & Young i Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową. Z naszych informacji wynika, że nie przewiduje ona szybkiego wprowadzenia powszechnej odpłatności za studia. Jej autorzy proponują jednak, aby budżetowe środki na kształcenie w szkolnictwie wyższym były dzielone w drodze konkursów. Mogłyby się o nie ubiegać zarówno uczelnie publiczne, jak i niepubliczne. Ma także zmienić się system kontroli wydatkowania publicznych pieniędzy.

Fundusze na jakość

– Proponujemy wprowadzenie bardziej konkurencyjnego sposobu finansowania szkół wyższych – mówi Piotr Ciżkowicz z Ernst & Young.
W części konkursów będą mogły brać udział również uczelnie niepubliczne. Zgodnie z obowiązującymi przepisami uczelnie publiczne otrzymują dotację dydaktyczną niezależnie od jakości prowadzonych studiów i poziomu badań naukowych. Najwięcej funduszy otrzymują te, które kształcą najwięcej studentów. W efekcie tylko ok. 16 proc. środków budżetowych przeznaczonych na szkolnictwo wyższe rozdziela się na zasadach konkursów. W krajach przodujących w nauce jest odwrotnie. Teoretycznie najlepsze uczelnie niepubliczne mogłyby również otrzymywać dotację na studia stacjonarne, jednak minister nauki wstrzymuje się z wydaniem stosownego rozporządzenia.
Profesor Andrzej Jajszczyk z krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej uważa, że ostra konkurencja w walce o środki zmusi uczelnie, przynajmniej te z ambicjami, do zatrudniania najlepszych ludzi, zdolnych do pozyskiwania grantów, a pozbywania się tych, którzy nie chcą lub nie potrafią pracować.
Zdaniem Krzysztofa Pawłowskiego, byłego rektora Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu, wprowadzenie konkurencji w ubieganiu się o budżetowe pieniądze między uczelniami spowoduje, że publiczne szkoły będą zmuszone lepiej nimi gospodarować.
Według GUS koszt jednostkowy studiów na kierunku ekonomicznym na uczelniach prywatnych jest prawie 2 tys. zł mniejszy niż na publicznych. Rektorzy uczelni publicznych podkreślają jednak, że uczelnie niepubliczne nie prowadzą badań.



Uczelnie pod nadzorem

– W strategii zaznaczamy ponadto, że uczelnie nie powinny być rozliczane z tego, na co konkretnie wydały pieniądze, tylko z efektów prowadzonej działalności – mówi Piotr Ciżkowicz.
To oznacza, że nikt nie będzie kontrolował, na co pieniądze zostały wydane, ale jaki efekt udało się osiągnąć dzięki nim.
Tak jak dotychczas, o jakość nauczania dbać będzie Państwowa Komisja Akredytacyjna (PKA). Poza ustaleniem, czy uczelnie gwarantują jakość na odpowiednim poziomie, będzie też sprawdzała, czy wywiązują się z obietnic składanych studentom.
Obecnie praktycznie nikt nie sprawdza, czy publiczne szkoły wyższe, finansowane głównie z naszych podatków, efektywnie gospodarują swoim majątkiem.
Profesor Leszek Pacholski, były rektor Politechniki Wrocławskiej, przyznaje, że brak jest skutecznego nadzoru nad działalnością uczelni. Jedynym publicznie dostępnym dokumentem pozwalającym ocenić pracę uczelni, m.in. jakość badań, dydaktyki i zarządzania, jest sprawozdanie roczne rektora. Nie wszystkie uczelnie jednak je publikują. Nie ma go na swojej stronie m.in. Szkoła Główna Handlowa. Swoich raportów nie upublicznia też Państwowa Komisja Akredytacyjna.



Menedżer zamiast rektora

Eksperci podkreślają, że zmiany wymaga również system zarządzania uczelniami. Ten obecny kuleje. Potwierdza to profesor Andrzej Jajszczyk i porównuje uczelnie do przedsiębiorstwa, w którym dyrektora, jego zastępców, a także kierowników głównych działów i ich zastępców w tajnym głosowaniu wybierają wszyscy pracownicy i 20 proc. przedstawicieli klientów.
Uczelnie europejskie odchodzą od takiego modelu zarządzania na rzecz systemu menedżerskiego. Wieloma dobrymi uczelniami kierują profesjonalni menedżerowie wyłonieni w drodze konkursu. Z naszych informacji wynika, że autorzy strategii będą postulować podobne rozwiązanie. Zaproponują, aby na czele publicznych uczelni stali menedżerowie wspierani przez rady powiernicze czy patronackie, a nie rektorzy.

Brak powszechnych opłat

Strategia nie zaleca szybkiego wprowadzenia powszechnej odpłatności za studia. Jej autorzy twierdzą, że najpierw trzeba stworzyć sprawny system wspierania studentów. Takie założenie cieszy Bartłomieja Banaszaka, przewodniczącego Parlamentu Studentów Rzeczypospolitej Polski. Podkreśla on, że wprowadzenie dodatkowych opłat z kieszeni studenta, bez zmiany w funkcjonowaniu i zarządzaniu uczelni, nie poprawi jakości kształcenia i jego dostępności.
Z tego co udało nam się ustalić, autorzy strategii chcą również znieść podział na studia stacjonarne i niestacjonarne. Uczelnie, które wygrają konkurs i otrzymają dotację na kształcenie, będą mogły zaoferować części osób bezpłatną naukę.
Jeśli będą miały więcej miejsc, to skorzystają z nich studenci płacący za naukę. Uczelnia nie będzie mogła jednak przyjąć studentów ponad limit ustalony przez PKA. Dzięki temu jakość kształcenia się nie pogorszy.
1,9 mln studentów jest w Polsce
Wszystkie szkoły wyższe, zarówno publiczne, jak i niepubliczne, będą się mogły ubiegać o dotacje z budżetu. O jej przyznaniu ma decydować jakość kształcenia, a nie forma własności. / Inne