Ekspert Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Andrzej Radzikowski ocenił w rozmowie z PAP, że przedstawiony przez rząd Plan Rozwoju i Konsolidacji 2010-2011, to pomysł na oszczędzanie kosztem emerytów, a nie na poprawę finansów państwa.

"Słuchając premiera można było odnieść wrażenie, że winę za kłopoty gospodarcze państwa ponoszą głównie emeryci. To bardzo nieuczciwe, bo przecież wszyscy oni przez wiele lat odłożyli sobie na przyszłą emeryturę" - powiedział Radzikowski. Dodał, że "przeciętny mężczyzna w Polsce żyje niewiele ponad 70 lat i z tego przez 35 czy 40 lat płaci składki na ubezpieczenie emerytalno-rentowe, z których większość nigdy nie wykorzysta".

Zdaniem Radzikowskiego plany rządu, mówiące o podwyższeniu wieku emerytalnego, prowadzą do tego, by ludzie pracowali całe życie i nigdy nie wykorzystali tego, co odkładają na emeryturę.

"To na pewno nie naprawi finansów publicznych"

"Równie dobrze rząd mógłby przedstawić plan, w którym cała reforma emerytalna składałaby się z dwóch punktów. Pierwszy mówiłby, że pracujemy do śmierci, a drugi, że odprowadzone do ZUS i OFE składki nie są dziedziczone" - powiedział Radzikowski.

Ekspert OPZZ podkreślił, że rząd nie przedstawił żadnego planu zmniejszenia bezrobocia, konkretnych zachęt do tworzenia nowych miejsc pracy. "Mówiąc jedynie o problemach emerytalnych rząd próbuje odwrócić uwagę od prawdziwych przyczyn kryzysu, od największego problemu, jakim jest długotrwałe bezrobocie" - powiedział.

Zdaniem Radzikowskiego pozostałe propozycje rządowe to "mieszanie w garnku, od czego jednak w tym garnku nie przybywa". "Rządowy plan to plątanina ogólników i szczegółowych, niesystemowych propozycji, np. w kwestiach podatkowych". "To na pewno nie naprawi finansów publicznych" - ocenił.