Zmiany w naliczaniu składki zdrowotnej za rolników zwiększą wpływy do NFZ o 1,2 mld zł. Składkę zdrowotną za ubezpieczonych w KRUS będzie nadal opłacał budżet państwa. Ministerstwo Zdrowia nie ma projektu ustawy o dodatkowym ubezpieczeniu zdrowotnym.
W tym roku NFZ będzie miał mniej pieniędzy na leczenie. To efekt gorszej ściągalności składki zdrowotnej, a także niższych wpływów z Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Jednak resort zdrowia, zamiast poszukiwać dodatkowych wpływów, zawiesił na razie prace nad projektem ustawy o dodatkowych ubezpieczeniach zdrowotnych. Nie podejmuje też decyzji w sprawie postulowanego przez ekspertów wprowadzenia współpłacenia, podwyższenia składki zdrowotnej czy ograniczenia liczby świadczeń finansowanych przez Fundusz.
Zdaniem ekspertów działania rządu mające uszczelnić system lecznictwa są ważne, ale to za mało. Tym bardziej że NFZ będzie w najbliższych latach potrzebował coraz więcej, choćby ze względu na proces starzenia się społeczeństwa. Osoby powyżej 65. roku życia są bowiem grupą najczęściej, obok dzieci, korzystającą ze świadczeń zdrowotnych.

Mniej z KRUS

W tym roku wpływy do Funduszu z KRUS spadną o 1,2 mld zł. To efekt obniżenia ceny za kwintal żyta, która obecnie stanowi podstawę wyliczania składki zdrowotnej za rolników. Dlatego resort zdrowia proponuje, aby podstawą naliczania składki za rolników była wysokość minimalnego wynagrodzenia (1317 zł), a nie cena żyta. Ma to dać NFZ 1,2 mld zł. Jednak w dalszym ciągu składka byłaby opłacana przez budżet.
Jak zapewnia Jakub Szulc, wiceminister zdrowia, projekt zmian w tej sprawie jest już gotowy i w przyszłym tygodniu zostanie przesłany do uzgodnień wewnętrznych.
– Aby zapewnić poziom finansowania świadczeń na poziomie zeszłorocznym, Fundusz nie może mieć mniej pieniędzy. Dlatego liczę, że zmiana podstawy naliczania składki za rolników zacznie obowiązywać jeszcze w tym roku – dodaje wiceminister zdrowia.



Rolnik nie płaci sam

Zdaniem ekspertów to rozwiązanie to za mało, aby spowodować wzrost nakładów na lecznictwo.
– Sprawa podstawy wyliczania składki za rolników to sprawa wtórna. Najważniejsze jest to, aby z własnych środków ją opłacali, a nie robił to za nich, bez względu na ich zamożność, budżet – uważa Marek Wójcik, ekspert ds. ochrony zdrowia Związku Powiatów Polskich (ZPP).
Z opinią ZPP zgadza się też Konstanty Radziwiłł, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej (NRL).
– Leczenie rolnika kosztuje tyle samo co innych osób, które same opłacają składkę. Nie ma żadnego powodu, aby budżet płacił za nich zaniżoną składkę – mówi Konstanty Radziwiłł.
Jednak, jak przyznaje sam resort zdrowia, przy obecnym układzie politycznym nie ma możliwości wprowadzenia zmiany, która spowodowałaby zmianę źródła finansowania składek rolników.

Bez dodatkowych polis

Eksperci zgodnie podkreślają, że zmiany w KRUS to za mało, aby systemowi lecznictwa zapewnić trwały i realny wzrost dochodów. Ich źródłem miały być m.in. dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne, które docelowo miały przynieść systemowi ochrony zdrowia dodatkowe 3,5–6 mld zł.
Jednak wbrew wcześniejszym zapowiedziom Ewy Kopacz, ministra zdrowia, resort nie przygotował nowego projektu ustawy w tej sprawie. Ten z ubiegłego roku, który wprowadzał dodatkową ulgę podatkową dla osób, które wykupiłyby dodatkową polisę zdrowotną, został zablokowany przez ministra finansów.
– Podstawą do tworzenia systemu polis miało być określenie koszyka gwarantowanych świadczeń zdrowotnych. Okazało się jednak, że z tego, który został przygotowany, trudno wyodrębnić te procedury, za jakie NFZ nie płaci – mówi Rafał Janiszewski, niezależny ekspert ds. ochrony zdrowia.
Dodaje, że skoro to się nie udało, to prywatne firmy ubezpieczeniowe nie są w stanie przygotować takiej oferty, która jednocześnie byłaby skierowana do masowego klienta i zapewniała dostęp do np. limitowanych świadczeń.
W efekcie tylko kilka firm – w tym PZU oraz Signal Iduna – oferuje możliwość wykupienia prywatnej polisy, która daje dostęp do leczenia szpitalnego.



Dopłaty od pacjentów

Zamiast wprowadzać dodatkowe ubezpieczenia, resort zdrowia planuje precyzyjne określenie zasad i warunków podpisywania przez szpitale publiczne, których głównym źródłem dochodu jest kontrakt z NFZ, umów z prywatnymi ubezpieczycielami. Obecnie nie robią tego, mimo że mają taką możliwość.
– W praktyce niewiele z nich z tego korzysta, bo nie wiedzą, w jakim zakresie i kiedy mogą przyjmować pacjentów z wykupionymi prywatnymi polisami – dodaje Jakub Szulc.
Publiczne szpitale miałyby też zyskać możliwość odpłatnego wykonywania świadczeń zdrowotnych. Mogłyby pobierać opłaty, pod warunkiem jednak że korzystanie z danego sprzętu (np. tomografu komputerowego czy rezonansu), nie odbywałoby się w czasie, gdy sprzęt musi być dostępny dla pacjentów z NFZ.
– Skoro niepubliczne zakłady opieki zdrowotnej, które także działają na podstawie kontraktu z NFZ, mają taką możliwość, to dlaczego nie mają tego robić szpitale publiczne – mówi Marek Wójcik.
Jak podkreśla Rafał Janiszewski, odrębną kwestią jest wprowadzenie w szpitalach publicznych tzw. dopłat hotelowych – np. za wyżywienie.
– Do tego potrzebne jest dokładne określenie stawki za te usługi dla wszystkich szpitali. Niedopuszczalne jest bowiem, żeby w jednej placówce doba pobytu pacjenta kosztowała 200 zł, a w innym 20 zł – dodaje Rafał Janiszewski.
Resort zdrowia przygotował projekt rozporządzenia w sprawie liczenia kosztów świadczeń, które miało pozwolić na realne ich określenie. Jednak do projektu zostało przysłanych tak wiele uwag, że jak na razie utknął w konsultacjach.
NFZ, do którego nie wpłyną dodatkowe pieniądze z dodatkowych ubezpieczeń, a także z wyższej składki zdrowotnej, może jedynie liczyć na jej lepszą ściągalność, niż wynika to z plan finansowego. Eksperci szacują, że dzięki wzrostowi zatrudnienia do Funduszu może wpłynąć w tym roku około 1 mld zł więcej.
Przedstawiciele NFZ zapewniają, że jeżeli tylko będzie on dysponował dodatkowymi środkami, to zostaną one przeznaczone na świadczenia zdrowotne.
53,1 mld zł wpłynie w tym roku do NFZ z tytułu składki do ZUS i KRUS
W tym roku NFZ będzie miał mniej pieniędzy na leczenie. To efekt gorszej ściągalności składki zdrowotnej, a także niższych wpływów z Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. / ST