Premier: pieniądze na refundację trafią do pacjentów, a nie firm farmaceutycznych
Premier Donald Tusk obiecuje tańsze leki, a przy okazji wypowiada wojnę koncernom farmaceutycznym. – Chcemy, żeby te lekarstwa, które ludzie muszą kupić i które byłyby za drogie dla przeciętnego Polaka, były refundowane.
Chcemy zmienić model refundacji w taki sposób, żeby to nie był prosty sposób zarabiania przez firmy farmaceutyczne – powiedział premier, który w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia był gościem telewizji Superstacja. – Doceniam bardzo tego partnera, a czasami przeciwnika. Ale nie ustąpimy – mówił Tusk. I twardo dodawał: – Z całą pewnością te pieniądze, które mają trafić do pacjenta nie będą pieniędzmi marnowanymi, tylko dlatego że na tym rynku działają bardzo bezwzględne podmioty.

Niepotrzebna nagonka

Słowa premiera mocno zdziwiły opozycję i ekspertów ds. ochrony zdrowia. – Premier i cały rząd powinni zachować daleko idącą powściągliwość w wypowiedziach i działaniach w tej kwestii. Firmy farmaceutyczne płacą bardzo wysokie podatki i robią wiele dobrego: często same finansują terapie – mówi niezależny ekspert Rafał Janiszewski. I dodaje: – Dziś potrzebne nam jest właśnie partnerstwo publiczno-prywatne, a nie nagonka na koncerny produkujące leki.

System wymaga zmian

W podobnym tonie wypowiada się poseł lewicy z sejmowej komisji zdrowia Bartosz Arłukowicz. – Nie wyobrażam sobie walki rządu z branżą farmaceutyczną. Tu nie chodzi o walkę, ale dobrą współpracę – mówi. Wtóruje mu poseł Prawa i Sprawiedliwości Tomasz Latos. – Na dziś nie znamy żadnych konkretnych pomysłów, a Tusk często próbuje grać twardego szeryfa, ale chwilę później wycofuje się z zapowiedzi – ironizuje.
Ale co do tego, że system refundacji leków wymaga zmian, panuje wśród polityków i ekspertów pełna zgoda. Polska wydaje na refundację 7 mld zł rocznie, a mimo to polscy chorzy dopłacają do leków refundowanych najwięcej w Europie. Tymczasem problemów będzie przybywało: szacuje się, że w związku ze starzeniem się społeczeństwa w ciągu najbliższych lat liczba osób starszych, które przyjmują najwięcej leków, wzrośnie o blisko 3 miliony.
Co zatem proponuje Donald Tusk? Szczegóły na razie nie są znane. Znane są natomiast plany Ministerstwa Zdrowia, które wysłało do konsultacji społecznych projekt ustawy refundacyjnej. Zakłada ona m.in., że lista leków refundowanych będzie tworzona przy udziale nowych instytucji: Rady Przejrzystości i Komisji Ekonomicznej, która ma prowadzić negocjacje z firmami farmaceutycznymi m.in. dotyczące cen leków. – Chodzi o to, by system był szczelny i dostosowany do potrzeb pacjentów – tłumaczy posłanka PO z sejmowej komisji zdrowia Agnieszka Kozłowska-Rajewicz.

Limity na refundację

Były minister zdrowia Marek Balicki mówi jednak wprost: pomysły resortu zdrowia to przeciwieństwo obietnic Tuska. – Potrzebne są działania osłonowe dla najbiedniejszych, którzy jednocześnie wydają najwięcej na leki: emerytów i rencistów. W krajach europejskich ustala się, że takie osoby mogą kwartalnie dopłacać do leków tylko określoną sumę pieniędzy, a wszystko powyżej tej kwoty płaci państwo. W Polsce potrzebne są takie same zasady – mówi Balicki.
Rafał Janiszewski przekonuje z kolei, że rząd powinien sięgnąć po sprawdzoną w Europie zasadę value agreement. Polega ona na tym, że resort zdrowia umawia się z firmą farmaceutyczną, iż będzie refundował jej lek, ale jedynie dla konkretnej liczby chorych. – W praktyce wygląda to tak, że rząd i firma uzgadniają, że refundacja leku, np. na astmę, będzie dotyczyła maksymalnie 2,5 mln chorych. Jeśli później firma rozreklamuje lek, że działa też w innych schorzeniach i sięgnie po niego większa liczba pacjentów, firma będzie musiała oddać budżetowi państwo całą sumę, jaka zostanie wydana na refundację ponad ustaloną liczbę 2,5 mln pacjentów – tłumaczy Rafał Janiszewski.
OPINIA
Marek Balicki
minister zdrowia w rządzie SLD, poseł
Czy firmy farmaceutyczne przejmą się piątkową zapowiedzią premiera Tuska o zmianie sposobu refundacji leków? Nie sądzę, gdyż one – podobnie jak każdy inny biznes – przejmują się tylko tym, co się dzieje w przestrzeni realnej, a nie wirtualnej. A premier uprawia politykę wirtualną. Oczywiście w tym, co mówi, jest sporo racji. Kryzys pokazał mankamenty kapitalizmu i udowodnił, że są sytuacje, gdy trzeba ograniczać chęć zysku. Problem w tym, że Donald Tusk nie przedstawił planu, jak ograniczać zyski firm farmaceutycznych. To był czysty populizm: premier wygłosił akceptowane hasła i na tym koniec.
A problem istnieje i jest poważny. W ostatnich dwóch latach znacznie wzrosły wydatki NFZ na leki, ale pacjenci tego nie odczuli. Przeciwnie, coraz więcej osób nie wykupuje leków. System refundacji wymaga więc zmian, ale nie takich, jakie zapowiedział resort zdrowia. Jeśli zostaną one wprowadzone w życie, to pacjenci wciąż będą dużo dopłacać do leków, a firmy farmaceutyczne będą zarabiać.