Cztery lata po wejściu Polski do UE, polskie pielęgniarki wciąż czują się dyskryminowane. Dziś zabiegały o uznanie ich kwalifikacji na spotkaniu z przedstawicielami Komisji Europejskiej w Brukseli.

Delegacja około 30 pielęgniarek z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych zabiegała w Brukseli o uznanie kwalifikacji polskich pielęgniarek, które skończyły medyczne licea lub szkoły policealne i pomaturalne.

"Dotychczas (w toku negocjacji z KE) uznano tylko studia licencjackie. Pielęgniarki po liceach i studiach policealnych muszą odbyć szkolenia pomostowe. To około 75 proc. wszystkich polskich pielęgniarek" - powiedziała przewodnicząca Związku Dorota Gardias.

Jak dodała, szkolenia pomostowe dopiero od tego roku są opłacane ze środków unijnych, wcześniej pielęgniarki musiały ich koszty ponosić same. Główny problem to jednak długość szkoleń.

"Chcemy, by skrócić okres szkoleń pomostowych, bo w Polsce trwają najdłużej w całej UE: pięć semestrów. A na przykład we Francji dziewięć miesięcy" - powiedziała Gardias. Tymczasem - jak tłumaczyła - by odbyć szkolenia, pielęgniarki musiałyby zrezygnować z pracy.

Pielęgniarki nie usłyszały żadnych konkretnych obietnic

Pielęgniarki po spotkaniu z dyrektor departamentu ds. uznawania kwalifikacji zawodowych w Komisji Europejskiej nie były usatysfakcjonowane. Nie usłyszały żadnych konkretnych obietnic.

Zdaniem eurodeputowanego Bogdana Golika, który zaprosił pielęgniarki do Brukseli i pomógł w organizowaniu spotkań w KE, winę ponosi polski rząd, który niewystarczająca zabiega o interesy polskich pielęgniarek.

"By rozwiązać ten problem, stroną nie powinny być pielęgniarki, ale polski rząd" - powiedział Golik.

Pielęgniarki pokazały w Parlamencie Europejskim film "Białe miasteczko"

Pielęgniarki pokazały w Parlamencie Europejskim (PE) film "Białe miasteczko", który dokumentuje protest, tzw. białe miasteczko. Przed Kancelarią Premiera istniało ono od 19 czerwca do 15 lipca 2007 roku - przez 27 dni. Pielęgniarki rozbiły namioty na chodniku naprzeciw siedziby szefa rządu. Do pikietujących zaczęli dołączać lekarze, a potem związkowcy różnych branż z całego kraju. Domagano się m.in. podwyżek w 2007 roku i obietnicy wzrostu płac w kolejnych latach oraz wzrostu nakładów na służbę zdrowia.

Miasteczko zostało założone spontanicznie, kiedy ówczesny premier Jarosław Kaczyński odmówił spotkania z przedstawicielkami protestujących.

"Chcemy pokazać, jak pod oknem premiera walczyłyśmy o prawa człowieka i jak rozkwitało społeczeństwo obywatelskie w Polsce" - powiedziała Gardias przy okazji prezentacji filmu w PE.