PIP i Straż Graniczna nie wie, ilu cudzoziemców ze Wschodu pracuje w Polsce. Powstanie centralny rejestr obcokrajowców, pracujących na oświadczeniach od polskich firm. Firmy zapłacą grzywnę, jeśli nie poinformują, czy cudzoziemiec stawił się do nich do pracy.
Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej (MPiPS) chce wprowadzić monitoring zatrudniania obcokrajowców ze Wschodu: Ukraińców, Białorusinów, Rosjan i Mołdawian. Dzięki niemu Państwowa Inspekcja Pracy (PIP) i Straż Graniczna (SG) łatwiej i szybciej ustalą, ilu z nich pracuje legalnie, a ilu na czarno. Będzie też wiadomo, ilu z nich nielegalnie, po uzyskaniu polskiej wizy, jedzie dalej na Zachód.

Znikający Ukraińcy

– Pracujemy nad zmianami legislacyjnymi, aby wyeliminować nadużycia związane z zatrudnianiem cudzoziemców na podstawie oświadczeń pracodawców o tym, że chcą ich zatrudnić – mówi Hanna Świątkiewicz-Zych, dyrektor departamentu rynku pracy w MPiPS.
Chodzi o Ukraińców, Białorusinów, Rosjan i Mołdawian. Nie muszą posiadać zezwolenia od wojewody na wykonywanie w Polsce pracy przez pół roku. Pracodawcy mają jedynie obowiązek zarejestrowania (bezpłatnie) oświadczenia o zamiarze powierzenia im pracy w urzędzie pracy. Firma sama przesyła oświadczenie cudzoziemcowi lub za pośrednictwem wynajętej agencji. Ten na podstawie oświadczenia może uzyskać od konsula wizę uprawniającą go do podjęcia pracy.
PIP i SG nie mają jednak obecnie instrumentów do monitorowania jego dalszych losów po przekroczeniu polskiej granicy. Między innymi dlatego, że firma nie musi powiadamiać urzędu pracy, SG czy PIP, czy cudzoziemiec podjął pracę zgodnie z oświadczeniem, czy w ogóle do niej nie przyjechał.
– Legalność zatrudnienia cudzoziemców sprawdzamy wyrywkowo, na podstawie informacji o wystawionych oświadczeniach z powiatowych urzędów pracy – mówi Jarosław Cichoń z departamentu legalności zatrudnienia w Głównym Inspektoracie Pracy.
Inspekcja prowadziła kontrole m.in. w powiecie białobrzeskim (koło Radomia). Wykazały one, że tylko połowa cudzoziemców, dla których urząd pracy zarejestrował oświadczenia, stawiła się w firmach, które je wydały. Sporo obcokrajowców traktuje Polskę jako kraj tranzytowy. Jadą dalej, często nielegalnie, do innych państw UE. Mimo że wiza krajowa D 08, na podstawie której wjeżdżają do Polski, nie uprawnia ich do dalszego wyjazdu do innych państw Unii.
Czasami cudzoziemcy wykonują pracę nielegalnie w firmach, które nie wystawiły im oświadczenia.
Jarosław Cichoń wskazuje też na inne negatywne zjawisko – handel oświadczeniami. Na przykład polska firma lub agencja zatrudnienia po uzyskaniu kilkudziesięciu czy nawet kilkuset oświadczeń przekazuje je ukraińskiemu pośrednikowi, który sprzedaje te oświadczenia Ukraińcom. Jego cena dochodzi do 200 dol.



Trudniej o oświadczenie

PIP chce więc stworzyć monitoring, aby ograniczyć nielegalną pracę cudzoziemców i handel oświadczeniami. Swoje pomysły przekazała resortowi pracy. Zmiana miałaby nastąpić już na etapie rejestracji oświadczeń w urzędach pracy.
Aby ograniczyć handel oświadczeniami, dyrektor urzędu pracy wydawałby je na podstawie decyzji administracyjnej, a nie jak obecnie automatycznie, na zasadzie rejestracji oświadczeń.
– Ustawa o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy musiałaby określać przesłanki wydania decyzji odmownej – mówi Jarosław Cichoń.
Urząd pracy mógłby odmówić zarejestrowania oświadczenia w przypadku ewidentnych nadużyć. Na przykład wtedy, gdy osoba rejestrująca nie prowadzi żadnej działalności gospodarczej i rejestruje kilkaset oświadczeń na adres swojego prywatnego mieszkania.
– Teraz każda osoba, która wystąpi do urzędu o oświadczenie, je otrzyma. Nie mam prawa zażądania od niej dodatkowych dokumentów, na przykład wypisu z ewidencji działalności gospodarczej – mówi Anna Pędzich z Powiatowego Urzędu Pracy w Ostrołęce.

Centralny rejestr Ukraińców

System monitoringu ma też objąć stworzenie centralnego rejestru cudzoziemców pracujących na podstawie oświadczeń i firm, które je uzyskały. Takie dane dostarczałyby do rejestru urzędy pracy. Pracodawcy musieliby informować PIP, SG i powiatowy urząd pracy o podjęciu pracy przez cudzoziemca na podstawie oświadczenia, a także o tym, że cudzoziemiec nie stawił do pracy. Jeśli firma nie zrobiłaby tego, to popełniłaby wykroczenie, za które musiałaby zapłacić grzywnę.
– Taka kara nie powinna być wyższa niż 1 tys. zł – mówi major Andrzej Jakubaszek, dyrektor Zarządu ds. Cudzoziemców KGSG.
Jego zdaniem wyższa grzywna spowodowałyby niepotrzebną lawinę sporów sądowych w sprawach, które nie mają podstawowego znaczenia dla bezpieczeństwa kraju.



Skuteczniejsze kontrole

Dzięki centralnemu rejestrowi możliwe byłoby monitorowanie losów cudzoziemca od momentu wjazdu do Polski, aż do ewentualnego stawienia się u polskiego pracodawcy. PIP dzięki dostępowi do systemu Pobyt prowadzonego przez SG wie, który cudzoziemiec wjechał do Polski, po wprowadzeniu monitoringu wiedziałaby, czy stawił się do pracy. Ułatwiłoby to PIP i SG efektywniejszą kontrolę zatrudniania cudzoziemców. Inspektorom i strażnikom łatwiej byłoby też typować firmy do kontroli.
– Jeszcze przed rozpoczęciem kontroli wiedzielibyśmy na przykład, ile firma wystawiła oświadczeń dla cudzoziemców, ilu z nich podjęło pracę. Inspektorzy nie musieliby już występować do konkretnego urzędu pracy o informacje – mówi Jarosław Cichoń.
Andrzej Jakubaszek podkreśla, że centralny rejestr umożliwiłby też SG szybsze ustalenie, czy cudzoziemiec, na przykład Ukrainiec, legalnie przebywa w Polsce. Funkcjonariusze SG po wylegitymowaniu obcokrajowca i okazaniu przez niego oświadczenia mogliby szybko sprawdzić w centralnym rejestrze, jaka firma wystawiła dla niego oświadczenie i kiedy. Mogłoby się wtedy okazać, że oświadczenie jest sfałszowane.
– Albo, że cudzoziemiec już miesiąc temu miał podjąć pracę w Szczecinie, a został zatrzymany w Zamościu – mówi Andrzej Jakubaszek.
119,2 tys. oświadczeń o zamiarze zatrudnienia Ukraińców wystawiły urzędy pracy w I półroczu 2009 r.