Premier Donald Tusk powiedział w środę, że rząd, reformując system emerytalny, będzie chciał wprowadzić model, który spowoduje, że wyższa emerytura będzie zależeć od dłuższego stażu pracy.

"Rozpoczęła się poważna rozmowa na temat tego, jak zmienić reguły przechodzenia na emeryturę. To bardzo trudna dyskusja. Cieszę się, że powstają koncepcje, które nie są konfliktowe, ale z których będzie można wybrać model" - mówił Tusk w radiu TOK FM. "Na pewno chcemy, żeby ludzie mieli wyższą emeryturę, na pewno chcemy, żeby ludzie dłużej pracowali" - podkreślił.

Tusk był też pytany czy nie obawia się, że dotychczasowe pomysły, które przedstawia rząd ws. emerytur, skończą się jedynie na dyskusji i nie będą realizowane.

"Jestem gotowy dzisiaj nie tylko rozmawiać, ale podjąć decyzję na temat zmiany reguł przechodzenia na emeryturę. Będziemy szukali tego sposobu, który da ludziom wolność wyboru, ale też spowoduje de facto, że ludzie będą mogli liczyć na wyższą emeryturę, dlatego, że dłużej pracują" - mówił premier.

Osoba, która przekroczyłaby ten próg, mogłaby niezależnie od wieku odejść z pracy, proponuje Fedak

"Mogę powiedzieć tym wszystkim, którzy czekają na zryw cywilizacyjny, że jeśli do wyborów prezydenckich będziemy nadal blokowani, to po wyborach prezydenckich, jeśli zmieni się prezydent, te zmiany nabiorą radykalnego przyspieszenia" - dodał.

Środowa "Gazeta Wyborcza" przedstawiła pomysł ministerstwa pracy na zmiany w systemie emerytalnym. "Moglibyśmy w ogóle zrezygnować z odgórnego określania wieku emerytalnego" - powiedziała "Gazecie" minister pracy Jolanta Fedak.

Dziś, żeby dostać emeryturę, trzeba mieć 60 lat (kobiety) lub 65 lat (mężczyźni). W myśl projektu, rząd bądź parlament ustalałby, ile wynosi "minimalna godna emerytura". Osoba, która przekroczyłaby ten próg, mogłaby niezależnie od wieku odejść z pracy, proponuje - według dziennika - Fedak. Jest jednak poważny minus. Takie osoby musiałyby brać pod uwagę to, że dostaną mniejszą emeryturę - ostrzega pani minister.