Związkowcy z Solidarności podpalili przed kancelarię premiera kilka opon. Do ognia wrzucają petardy. Petardy lecą też w kierunku policjantów, którzy ochraniają siedzibę rządu. Na miejsce przyjechała straż pożarna. Nad budynkiem kancelarii krąży policyjny śmigłowiec.

Od kancelarii premiera demonstrujących odgradza kordon policji. Organizatorzy apelują do uczestników protestu o zachowanie spokoju.

Wcześniej związkowcy złożyli na ręce ministra w kancelarii premiera Michała Boniego petycję z postulatami w obronie miejsc pracy przemysłu stoczniowego, zbrojeniowego oraz regionalnego transportu kolejowego. Wcześniej takie pismo przekazali wiceministrowi gospodarki Rafałowi Baniakowi.

Jak mówił PAP przewodniczący "S" Janusz Śniadek, petycja dotyczy czterech głównych postulatów. Związkowcy domagają się ratowania polskiego przemysłu okrętowego; wdrażania polityki transportowej, gwarantującej istnienie spółek przewozowych; ochrony przed upadłością przemysłu zbrojeniowego oraz realizacji przez polski rząd "Globalnego Pakietu na rzecz Zatrudnienia".

Śniadek wyjaśnił, że protest jest nie tylko w obronie zagrożonych miejsc pracy w branży zbrojeniowej, ale także w pojedynczych zakładach pracy, jak np. Zakłady Chemiczne w Policach. "Zagrożone są również branże: kolejowa, której misją jest przewożenie ludzi do pracy oraz zbrojeniowa ważna dla obronności państwa oraz ludzi, którzy tam pracują" - powiedział.

Związkowcy trzymają transparenty z napisami: "Donaldzie nie kłam więcej", "Tusku gdzie Twój cud", "Tusk spełnij obietnice wyborcze".

Według wstępnych szacunków policji, na pierwszym etapie manifestacji, przed siedzibą resortu gospodarki brało udział ok. 2 tys. osób.