Prokuratura wnosi akty oskarżenia przeciw firmom tylko w 10 proc. spraw skierowanych do niej przez inspektorów pracy. Sądy orzekają niskie kary, choć górna granica sankcji to trzy lata pozbawienia wolności. Pracodawcy czują się bezkarni, bo ignorowanie wezwań inspektorów pracy nie jest przestępstwem.
W trakcie kontroli piekarni w Olefinie w woj. małopolskim pracodawca zamknął na terenie swojej posesji inspektora pracy i spuścił ze smyczy rottweilera oraz owczarka niemieckiego. Inspektor powiadomił policję i złożył do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Sąd skazał pracodawcę na karę grzywny w wysokości 600 zł.
Takich przypadków jest znacznie więcej. W ubiegłym roku inspektorzy pracy złożyli do prokuratury 984 zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez pracodawców. Blisko 1/3 z nich dotyczyła przypadków udaremniania lub utrudniania kontroli. Prokuratorzy często odmawiają jednak wszczęcia postępowań lub je umarzają. PIP skarży się, że prokuratura stoi na stanowisku, iż ignorowanie wezwań inspektorów pracy i unikanie złożenia wyjaśnień lub przedstawienia dokumentacji pracowniczej nie jest udaremnianiem lub utrudnianiem kontroli. W rezultacie do sądów trafia tylko co dziesiąta sprawa zgłoszona przez inspektorów. A firmy mogą opóźniać kontrole PIP, zacierać ślady bezprawnych działań i dzięki temu uniknąć dotkliwszych kar finansowych.

Prokuratura umarza

W ubiegłym roku na podstawie zawiadomień PIP prokuratura wszczęła 229 postępowań, które nadal się toczą, a kolejnych 248 postępowań umorzyła.
- Swoje decyzje prokuratorzy uzasadniają zazwyczaj faktem, że ich zdaniem np. samo nieodebranie wezwań, podanie niewłaściwego adresu lub unikanie złożenia wyjaśnień nie jest przestępstwem udaremnienia lub utrudnienia kontroli - mówi Katarzyna Mossakowska, prawnik z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Krakowie.
W 75 przypadkach prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania. Zdarza się też, że prokuratura w ogóle nie powiadamia inspektorów pracy o podejmowanych przez nią działaniach. Inspektorzy łącznie złożyli 79 zażaleń na decyzje prokuratorów dotyczące zawiadomień wniesionych w 2007 roku.
W rezultacie do sądów trafiły zaledwie 94 akty oskarżenia przeciwko pracodawcom.

Niewielkie kary

Nawet jeśli sprawa dotycząca utrudnienia lub udaremnienia kontroli trafi na wokandę, firmy nie zawsze ponoszą dotkliwą karę. Postępowanie sądowe w tego typu sprawach może trwać nawet kilka lat. W 2007 roku wyroki zapadły tylko w 19 sprawach spośród wspomnianych 94 skierowanych przez prokuraturę.
- Dodatkowo orzekane kary są niskie - mówi Katarzyna Mossakowska.
Podkreśla, że choć przestępstwo udaremnienia lub utrudnienia kontroli jest zagrożone karą pozbawienia wolności do lat trzech, to na terenie małopolskiego OIP sądy orzekały co najwyżej takie kary z warunkowym zawieszeniem ich wykonywania. Najczęściej jednak skazują winnych na karę grzywny (tak też było w 11 sprawach, w których orzeczenia zapadły w tym roku). Kary nie są wysokie. Wspomniany piekarz z Olefina musi zapłacić 600 zł grzywny oraz 270 zł z tytułu kosztów postępowania.

Pomoże policja

Jeśli pracodawcy nie chcą dopuścić inspektorów do miejsca pracy, mogą skorzystać z pomocy policji.
- W takich sytuacjach policjanci asystują im przy dokonywaniu czynności - mówi nadinspektor Krzysztof Hajdas z Komendy Głównej Policji.
Pracodawca nie może więc udaremniać kontroli PIP przez dłuższy czas. Czasem jednak może wykorzystać samo opóźnienie w jej przeprowadzeniu, zwlekanie z wydaniem dokumentacji pracowniczej lub złożeniem wyjaśnień.
- Dodatkowy czas umożliwia np. opuszczenie zakładu pracy przez osoby zatrudnione nielegalnie lub zatarcie innych śladów bezprawnej działalności pracodawcy - zwraca uwagę Katarzyna Grzybowska-Dworzecka z Kancelarii Michałowski, Stefański Adwokaci.
Łamanie praw pracowniczych jest zagrożone grzywną w maksymalnej wysokości 30 tys. zł. Dla wielu pracodawców korzystniejsze może więc być choćby chwilowe udaremnienie kontroli, które umożliwi im zatarcie śladów nielegalnej działalności. Mogą liczyć, że z tytułu popełnienia tego przestępstwa sąd orzeknie niższą grzywnę niż za złamanie praw pracowniczych, albo że prokuratura umorzy sprawę i w ogóle nie trafi ona na wokandę.

Co trzeba zmienić

Ze sprawozdania z działalności Głównego Inspektora Pracy za 2007 rok wynika, że nie wnioskował on do ministra sprawiedliwości o zaostrzenie sankcji z art. 225 par. 2 kodeksu karnego (czyli za udaremnienie lub utrudnienie kontroli przeprowadzanej przez inspektorów pracy).
- Sądzę, że to, czy pracodawcy rzeczywiście odczują dolegliwość kary za takie działanie, zależy przede wszystkim od aktywności prokuratury i tego, czy sądy będą orzekać wyższe grzywny - mówi Katarzyna Mossakowska.
Natomiast zdaniem prof. Małgorzaty Gersdorf, sędziego Sądu Najwyższego, warto zastanowić się nad rezygnacją ze stosowania kary pozbawienia wolności wobec pracodawców udaremniających lub utrudniających kontrole PIP. Prawo nie powinno bowiem przewidywać, że za przeszkadzanie funkcjonariuszom w ich pracy obywatelom grozi kara wiezienia.
- Dobrym rozwiązaniem mogłoby być jednoczesne podwyższanie grzywien w szczególnie drastycznych przypadkach utrudniania kontroli. Kara finansowa, zwłaszcza dla przedsiębiorców, też może być bardzo dotkliwa - dodaje prof. Małgorzata Gersdorf.
W ubiegłym roku tylko 10 proc. z blisko tysiąca zawiadomień o popełnieniu przestępstwa przez pracodawców, które zostały złożone do prokuratury przez inspektorów pracy, znalazło finał w sądzie. Prokuratura wszczęła postępowania w 229 przypadkach, a 248 spraw umorzyła. Sądy wydały wyroki tylko w 19 sprawach, skazując 11 osób na grzywny, a 7 osób na karę pozbawienia wolności w zawieszeniu. / ST