Od przystąpienia Polski do UE leczenie Polaków za granicą kosztowało NFZ ponad 600 mln zł. Część Polaków wciąż płaci za świadczenia nieodpłatne udzielane im w innych krajach. Na zabiegi i operacje planowe wykonywane za granicą wciąż konieczna będzie zgoda prezesa NFZ.
W tym roku NFZ wydał ponad 600 tys. Europejskich Kart Ubezpieczenia Zdrowotnego (EKUZ). Na ich podstawie Polacy mogą korzystać z leczenia w zagranicznych placówkach w czasie np. pobytu turystycznego, bo ulegli wypadkowi czy zachorowali.
Problemem jest to, że część zagranicznych świadczeniodawców wciąż nie uznaje EKUZ. A wtedy Polacy muszą zapłacić za usługi, które powinni otrzymać nieodpłatnie. Do połowy tego roku do NFZ wpłynęło ponad 2 tys. wniosków o zwrot nielegalnie pobranych opłat.
Jak na razie nie będzie ułatwień w leczeniu za granicą pacjentów, którzy czekają na zabiegi planowe. Część krajów UE odrzuciła projekt Dyrektywy w tej sprawie. Nadal więc trzeba będzie otrzymać zgodę prezesa NFZ na operacje za granicą.

EKUZ po polsku

Do końca roku liczba wydanych kart EKUZ może przekroczyć milion. Daje ona prawo do bezpłatnych świadczeń w czasie pobytu czasowego (np. w trakcie urlopu) na terenie innego państwa UE i Europejskiego Obszaru Gospodarczego (oprócz krajów UE należą do niego Norwegia, Liechtenstein i Islandia).
Mimo że EKUZ jest wydawany od momentu przystąpienia Polski do UE (od 2006 roku w formie plastikowej karty), to wciąż nie zawsze jest ona uznawana. Część placówek ochrony zdrowia ma z tym problem, mimo że wzór i wygląd karty jest taki sam dla wszystkich krajów UE. Informacje na niej są jednak wyłącznie w języku kraju, w którym jej posiadacz jest ubezpieczony. Napisy w języku polskim mogą więc być niezrozumiałe dla cudzoziemców.
Problemy z uznawaniem karty najczęściej zdarzają się w Niemczech, ale także w Grecji czy Hiszpanii. W takiej sytuacji Polak jest zmuszony zapłacić za leczenie i po powrocie do kraju może ubiegać się o zwrot kosztów. Tylko w tym roku (dane do końca czerwca) Polacy domagają się od Funduszu zwrotu ponad 2 mln zł.
– NFZ musi najpierw sprawdzić, czy faktycznie jest podstawa do zwrotu pieniędzy, a to może potrwać nawet kilka miesięcy – mówi Edyta Grabowska-Woźniak, rzecznik NFZ.



Tylko u publicznych

To, że część Polaków musi płacić za leczenie za granicą, mimo posiadania karty, często wynika też z nieznajomości zasad, na jakich przysługują świadczenia. Po pierwsze, aby leczenie na podstawie karty było bezpłatne, jej posiadacz musi korzystać ze świadczeń udzielanych tylko przez świadczeniodawców działających w systemie publicznym.
– Natomiast w krajach nastawionych na turystykę, szczególnie w miejscowościach wypoczynkowych, np. w Austrii, najczęściej są to palcówki prywatne – dodaje Edyta Grabowska-Woźniak.
A tam pacjent płaci pełen koszt udzielonych mu świadczeń i nie ma możliwości ubiegania się o ich zwrot po powrocie do kraju. Po drugie, jeżeli w danym kraju obowiązuje zasada współpłacenia, to również dotyczy ona Polaków (np. opłata hotelowa za pobyt w szpitalu).
Innym powodem, dla którego część Polaków płaci z własnej kieszeni za świadczenia, które powinny być udzielone im na podstawie karty, jest zwykła nieuczciwość lekarzy. Mimo że posiadają umowę z publicznym ubezpieczycielem, która gwarantuje bezpłatną usługę, udzielają świadczeń prywatnych i odpłatnie.

Poród w Niemczech

Chociaż karta zapewnia dostęp do leczenia w innym państwie UE tylko w sytuacji nagłego pogorszenia stanu zdrowia (np. wypadek, nagłe zachorowanie), to część Polaków wyjeżdża tam, licząc, że na jej podstawie zostaną im udzielone tzw. świadczenia planowe. Tak np. robią kobiety w ciąży mieszkające niedaleko granicy z Niemcami. Teoretycznie NFZ nie musi płacić za porody kobiet, które decydują się na wyjazd tuż przed jego wyznaczonym terminem.
– W sytuacji podejrzenia, że pacjent skorzystał ze świadczenia planowego na podstawie EKUZ, Fundusz bada okoliczności udzielonych świadczeń i podejmuje decyzje o jego refundacji lub nie – mówi Małgorzata Koszur, rzecznik dolnośląskiego NFZ.
Zdarza się, że NFZ nie jest w stanie udowodnić, że kobieta wyjechała mimo zbliżającego się terminu porodu. Te bowiem tłumaczą, że akcja porodowa rozpoczęła się w momencie, kiedy przebywały za granicą tylko na zakupach.
– W tym roku wpłynęły do nas trzy wnioski o zwrot kosztów za porody w Niemczech. Jednak po analizie dokumentacji oraz opierające się na opinii niemieckiego ubezpieczyciela, odmówiliśmy ich pokrycia – dodaje Małgorzata Koszur.



Planowe tylko ze zgodą

Aby za leczenie planowe za granicą zapłacił NFZ, wymagana jest zgoda prezesa NFZ. Ta jest natomiast udzielana tylko w dwóch przypadkach – jeżeli dane świadczenie w ogóle nie jest wykonywane w Polsce i gdy stan pacjenta pogarsza się, a nie ma możliwości przyśpieszenia terminu operacji czy zabiegu w kraju. Do listopada tego roku NFZ wydał 139 zgód na przeprowadzenie operacji planowych za granicą. Łączny ich koszt to ponad 8,7 mln zł.
Część ekspertów uważa, że obowiązek posiadania zgody na przeprowadzenie zabiegu za granicą ogranicza prawo pacjentów UE do swobodnego wyboru placówki, gdzie chcą się leczyć. Dlatego na forum europejskim były prowadzone prace nad dyrektywą, która zniosłaby taki obowiązek. Jednak w tym tygodniu została ona odrzucona. Na jej przyjęcie nie wyraziła zgody m.in. Polska oraz pozostałe kraje Grupy Wyszehradzkiej.
Wciąż jednak jest szansa na złagodzenie przepisów dotyczących leczenia za granicą. Od nowego roku przewodnictwo nad pracami w UE przejmie Hiszpania. Ta natomiast ma już gotowy projekt własnej dyrektywy w tej sprawie, który ułatwi leczenie planowe za granicą. Nieoficjalnie resort zdrowia nie wyklucza, że Polska go zaakceptuje.

Irlandia wciąż nie zapłaciła

Leczenie Polaków za granicą w tym roku (do końca czerwca) kosztowało NFZ 75 mln zł. Jednocześnie polscy świadczeniodawcy udzielili świadczeń obywatelom innych państw UE na ponad 25 mln zł. Natomiast od momentu przystąpienia Polski do UE, wartość wszystkich udzielonych świadczeń zdrowotnych Polakom w innych krajach UE wyniosła ponad 600 mln zł. Z tego zapłacone zostało ponad 362 mln zł. W tym samym czasie leczenie cudzoziemców w Polsce kosztowało prawie 110 mln zł.
Do połowy tego roku państwa UE zapłaciły łącznie 68,7 proc. całkowitej kwoty roszczeń przedstawianych przez Polskę za świadczenia udzielone ich obywatelom w latach 2004–2008. Wśród państw, które tego nie zrobiły i wciąż nie pokryły wszystkich kosztów leczenia swoich obywateli, jest tylko Cypr i Irlandia.
Jak leczyć się za granicą / DGP