Po dopłaty do kredytów dla tracących pracę zgłosiło się zaledwie 631 osób. Kilkadziesiąt firm jest zainteresowanych uzyskaniem dopłat do wynagrodzeń dla pracowników. Rezerwa dla najuboższych, do której trafiają pieniądze z wyższej akcyzy, została zlikwidowana.
Rząd pod koniec ubiegłego roku ogłosił, że wprowadzi cztery rozwiązania mające zapobiegać i przeciwdziałać skutkom kryzysu – Pakiet Antykryzysowy resortu pracy, osobny pakiet Ministerstwa Rozwoju Regionalnego (MRR), Rezerwę Solidarności Społecznej oraz dopłaty do kredytów hipotecznych dla osób tracących pracę. Najpierw wycofał się z wykorzystania środków z rezerwy. Mimo że od stycznia została podniesiona akcyza na ten cel, środki z rezerwy nie trafiły do najuboższych, ale łatają budżet.
Jak sprawdziliśmy, nie lepiej jest z pozostałymi trzema rozwiązaniami. Cieszą się one praktycznie zerowym zainteresowaniem.

Bez dopłat do kredytów

Z danych resortu pracy wynika, że tylko 631 bezrobotnych, którzy zaciągnęli kredyt hipoteczny, otrzymało wsparcie w jego spłacie. Mimo że w ostatnim czasie, tj. od grudnia 2008 r. do listopada 2009 r., przybyło 268,1 tys. bezrobotnych. Do niektórych powiatowych urzędów pracy (PUP) trafiło zaledwie kilka wniosków. Na przykład do urzędu gdyńskiego – 4, tucholskiego – 1, zielonogórskiego – 11, szczecińskiego – 12.
Zdaniem przedstawicieli urzędów pracy wielu potencjalnie zainteresowanych nie może złożyć wniosku, bo nie ma prawa do zasiłku. Ten przysługuje bezrobotnemu, jeśli był zatrudniony co najmniej za płacę minimalną przez co najmniej 365 dni w ciągu 18 miesięcy poprzedzających dzień zarejestrowania. A z tytułu zatrudnienia musi istnieć obowiązek opłacania składki do Funduszu Pracy.
– Zainteresowani w ostatnim czasie często nie pracowali – mówi Dorota Błachnia z Urzędu Pracy w Szczecinie.
Niektórzy bezrobotni nie mogą też otrzymać wsparcia, bo nie spełniają tzw. kryterium mieszkaniowego. Pomoc nie może być przyznana, jeśli w dniu złożenia wniosku o nią bezrobotny lub jego małżonek jest m.in. właścicielem innego lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego.
Jednak zdaniem Wiktora Wojciechowskiego z Fundacji FOR osoby, które straciły ostatnio pracę, są mobilne i dlatego mogą same w niedługim czasie znaleźć zatrudnienie.
Osoba, która spłaca kredyt hipoteczny, straciła pracę albo zlikwidowała firmę po 1 lipca 2008 r. i jest zarejestrowana jako bezrobotna z prawem do zasiłku, może ubiegać się w urzędzie pracy o pomoc w jego spłacie. Musi złożyć wniosek o wsparcie finansowe do końca 2010 roku. Pomoc taka nie jest bezzwrotna, a jej spłata odbywa się bez odsetek w ciągu ośmiu lat.



Trudne subsydia płacowe

Od 22 sierpnia przedsiębiorstwa, które mają trudności finansowe, mogą ubiegać się o subsydia płacowe dla pracowników zagrożonych zwolnieniem. Pomoc ma wypłacać Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych (FGŚP). Jednak do 6 listopada 2009 r. wnioski o wypłatę takiej pomocy złożyło 63 pracodawców, którzy chcą otrzymać łącznie 11,7 mln zł. Rząd zarezerwował na ten cel 960 mln zł, spodziewając się, że do końca 2011 roku skorzysta z niej 250 tys. pracowników.
– Sądzę, że zainteresowanie tą formą pomocy nadal nie będzie wielkie – mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z PKPP Lewiatan.
Jej zdaniem wynika to m.in. z faktu, że o dopłaty mogą ubiegać się tylko firmy, które spełnią wyśrubowane kryteria. Muszą m.in. odnotować co najmniej 25-proc. spadek sprzedaży w ciągu trzech miesięcy po 1 lipca 2009 r. i zobowiążą się do tego, że nie będą zwalniać pracowników w okresie pobierania dopłat i przez sześć miesięcy po tym czasie. Do ubiegania się o wsparcie nie zachęcają też skomplikowane procedury. Firma musi m.in. zawrzeć porozumienie z pracownikami w sprawie obniżenia wymiaru czasu pracy czy opracować program naprawczy. Z ankiety przeprowadzonej wśród firm przez PKPP Lewiatan wynika, że 80,5 proc. firm nawet nie rozważa możliwości ubiegania się o taką pomoc.
O konieczności zmian w pakiecie, oprócz pracodawców, są też przekonane związki zawodowe. Jan Guz, przewodniczący OPZZ, podkreśla, że z powodu wyśrubowanych wymogów z pomocy nie może skorzystać wiele firm. Dlatego wsparcia nie mogą uzyskać np. Zakłady H. Cegielskiego w Poznaniu.
Zdaniem części pracodawców pomoc na walkę z kryzysem jest spóźniona. Dopłaty do pensji przysługują bowiem pracownikom, którzy zgodzą się na obniżenie wymiaru czasu pracy podwładnych albo na objęcie ich przestojem w produkcji. Firmy najczęściej wprowadzały takie rozwiązania w pierwszej połowie 2009 r., czyli w szczytowym momencie kryzysu. Wtedy przestoje w produkcji wprowadzały m.in. zakłady oponiarskie w Dębicy.
Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek podkreśla, że dzięki poprawie sytuacji gospodarczej coraz więcej firm stara się samodzielnie przezwyciężyć trudności.

Bez dodatków za zmianę pracy

Wsparcie dla osób podejmujących pracę poza miejscem zamieszkania, dotacje dla zakładających własne firmy oraz zwiększenie limitu pomocy publicznej dla przedsiębiorstw – to miały być najważniejsze działania antykryzysowe za środki z UE. Pomoc miała być dostępna jesienią tego roku. MRR przewidywało, że uruchomi w tym roku na ten cel dodatkowe 700 mln zł.
Jednak do tej pory nie został wypłacony żaden dodatek relokacyjny (przysługujący osobie, która podjęła pracę w odległości powyżej 50 km od miejsca zamieszkania) ani motywacyjny (wypłacany osobie, która podjęła pracę za wynagrodzeniem niższym niż u byłego pracodawcy). Jak twierdzą tzw. operatorzy, czyli firmy szkoleniowe, które miały je wypłacać, nieco ponad 3 tys. zł dodatku relokacyjnego to kwota zbyt mała, aby zmotywować osoby bez pracy do przeprowadzki w inny region kraju. Na realizację wypłat jest gotowych sześciu operatorów z województwa małopolskiego (na łączną kwotę 580 tys. zł).
Zdaniem ekspertów dodatki nie są atrakcyjne dla firm szkoleniowych, bo rezultatem takich projektów musi być uzyskanie zatrudnienia przez jego uczestników. A wskaźnik zatrudnienia po zakończeniu realizacji projektu nie był dotychczas obligatoryjnym rezultatem w Programie Operacyjnym Kapitał Ludzki (PO KL).



W wyniku konkursów, ogłoszonych przez większość województw po 1 czerwca, kiedy wszedł w życie pakiet MRR, powstało też niewiele projektów wsparcia dla osób zwalnianych i branż, które restrukturyzują zatrudnienie (tzw. projektów outplacementowych). Na przykład w woj. podlaskim dofinansowanie przyznano tylko czterem takim projektom, a w woj. lubelskim – dwóm. Zdaniem Henryka Michałowicza z Konfederacji Pracodawców Polskich projektów powstaje mało, bo na polskim rynku szkoleniowym brakuje firm, które mają doświadczenie w zakresie outplacementu i potrafią dać ludziom tracącym pracę perspektywę zdobycia nowego zawodu.
Nie wystartował też rządowy program: Szkolenia zamiast zwolnień. Przewidywał m.in. możliwość udzielenia tzw. pomocy de minimis na szkolenia i doradztwo, dzięki czemu firmy planujące przeszkolenie pracowników nie musiałyby wnosić wkładu prywatnego. MRR specjalnym rozporządzeniem miało też wprowadzić tzw. nowy środek pomocy dla przedsiębiorstw znajdujących się w trudnej sytuacji ekonomicznej. Zagrożone firmy miały korzystać ze wsparcia szkoleniowo-doradczego w wysokości nawet 500 tys. euro, bez konieczności wnoszenia wkładu własnego. Żadne z rozporządzeń, które miały wprowadzić te rozwiązania, nie weszło jeszcze w życie.
Sprawdziło się natomiast założenie przyjęte przez MRR, że skutecznym narzędziem antykryzysowym są unijne dotacje na biznes. W wyniku negocjacji z tzw. operatorami, które podjęło 8 województw, zwiększono wartość realizowanych projektów o prawie 53 mln zł. Dzięki temu środki na firmę otrzyma dodatkowo 1137 osób.

Znikająca rezerwa dla ubogich

Powstanie Rezerwy Solidarności Społecznej było elementem rządowego Planu Stabilności i Rozwoju, ogłoszonego w listopadzie ubiegłego roku. Fundusz miał służyć złagodzeniu skutków kryzysu dla najbiedniejszych rodzin. Dlatego od 1 stycznia 2009 r. podwyższona została akcyza na alkohol i samochody o silnikach o pojemności powyżej 2 l. Dzięki temu do rezerwy w ciągu roku ma trafić 1,13 mld zł. Pieniądze te miały w pierwszej kolejności trafić do rodzin wielodzietnych zagrożonych ubóstwem oraz niesamodzielnych, starszych osób. Jednak od początku powstania rezerwy ani rząd, ani resort pracy nie miały pomysłu, na co przeznaczyć te pieniądze. Natomiast w lipcu ze względu na duży deficyt budżetowy rząd podjął decyzję o rozwiązaniu rezerwy i przeznaczeniu jej na likwidację dziury budżetowej.
– Powstanie rezerwy miało głównie pokazać opinii publicznej, że rząd dba o najbiedniejszych, i było działaniem wizerunkowym, a nie wiązało się to z żadnymi konkretnymi działaniami – mówi dr Magdalena Arczewska z Instytutu Spraw Publicznych.
Jednocześnie ze względów oszczędnościowych rząd zamroził w tym roku na kolejne trzy lata kryteria dochodowe uprawniające do świadczeń rodzinnych oraz zasiłków z pomocy społecznej.
46,5 tys. bezrobotnych miało według rządu ubiegać się o wsparcie w spłacie kredytu hipotecznego
960 mln miał wydać FGŚP na dopłaty do pensji
700 mln zł miał przeznaczyć PO KL na Pakiet Antykryzysowy
1,13 mld zł z rezerwy miało trafić do najuboższych