Eksperci pracodawców i związków zawodowych oraz przedstawiciele strony rządowej zajmą się w poniedziałek m.in. propozycją ministrów finansów i pracy dotyczącą przesunięcia do ZUS części składki emerytalnej przekazywanej do OFE.

Ministrowie chcą, by z 7,3 proc. składki emerytalnej, wypływającej obecnie do OFE, 4,3 proc. było przekazywane do ZUS, a do OFE tylko 3 proc. Ministrowie chcą także, by OFE nie pobierały opłaty od inwestycji w obligacje. Tym propozycjom przeciwstawiają się niektórzy członkowie Komisji Trójstronnej.

Podczas posiedzenia zespołu ds. ubezpieczeń Komisji Trójstronnej będzie też mowa o metodach, według których powinny być ocenianie zyski OFE.

"Obecnie brana jest pod uwagę tzw. średnia stopa zwrotu (jest ona zmienna), czyli średnie zyski wszystkich funduszy. Takie rozwiązanie powoduje, że wszystkie fundusze starają się inwestować podobnie, nie chcą ze sobą konkurować" - powiedział PAP ekspert PKPP Lewiatan Jeremi Mordasewicz.

"Taki miernik byłby obiektywny i prosty"

Wyjaśnił, że "fundusz, który zdecydowałby się zaryzykować, mając na celu zwiększenie zysków ubezpieczonych, ale stałoby się inaczej, i jego wyniki finansowe okazałyby się gorsze od średniej, musiałby zapłacić wysokie, może nawet milionowe odszkodowanie".

Eksperci ubezpieczeniowi proponują, by ocena efektywności funduszy emerytalnych była uzależniania np. od obrotów giełdowych czy wskaźników WIG40 czy WIG60.

"Taki miernik byłby obiektywny i prosty. Wystarczyłoby przeanalizować czy określona grupa spółek giełdowych zanotowała w danym okresie zyski, czy straty i odnieść do nich wyniki funduszy emerytalnych. Te, które inwestowałyby trafnie dostawałyby premię, a te, których wyniki byłby gorsze - karę" - powiedział Mordasewicz. Jego zdaniem "kary i nagrody powinny być jednak współmierne, a nie jak obecnie: kary - duże, a nagrody - niewielkie".