Kobieta w ciąży, którą dyscyplinarnie zwolniono z pracy, bo w ciągu trzech dni nieobecności nie przyniosła zwolnienia lekarskiego, powinna mieć dostatecznie dużo czasu na złożenie skargi w sądzie; także na żądanie od firmy odszkodowania - orzekł Europejski Trybunał Sprawiedliwości.

Zdaniem ETS 15 dni na złożenie skargi o unieważnienie zwolnienia z pracy, to za krótko "by móc skutecznie zasięgnąć porady prawnej, sformułować i złożyć skargę o przywrócenie do pracy w przedsiębiorstwie". Taki termin przewidują przepisy obowiązujące w Luksemburgu.

"Pracownice w ciąży, które niedawno urodziły dziecko czy karmią je piersią powinny być szczególnie chronione przed konsekwencjami niezgodnego z prawem rozwiązania stosunku pracy" - poinformowało Biuro Prasowe ETS.

ETS rozpoznawał sprawę Virginiii Pontin, pracownicy luksemburskiego przedsiębiorstwa T-Comalux. W styczniu 2007 r. doręczono jej pismo wypowiadające stosunek pracy ze skutkiem natychmiastowym. Pracodawca argumentował, że przyczyną zwolnienia było "ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych", czyli nieusprawiedliwioną nieobecność w pracy przez ponad trzy dni. Następnego dnia po otrzymaniu wypowiedzenia, kobieta przyniosła zaświadczenie, że jest w ciąży. Twierdziła, że pracodawca nie mógł rozwiązać z nią umowy, gdyż - zgodnie z prawem - podlega ochronie. Pracodawca nie zmienił zdania, więc zwolniona pracownica wniosła skargę do luksemburskiego sądu. Żądała stwierdzenia nieważności decyzji w sprawie rozwiązania z nią umowy o pracę.

Sąd miał wątpliwości, czy luksemburskie przepisy, wprowadzające krótki termin do wniesienia przez pracownice w ciąży skargi na decyzję pracodawcy jest zgodne z prawem unijnym. Termin ten wynosi bowiem zaledwie 15 dni, co według sądu powoduje, że pracownica w ciąży nie może skutecznie dochodzić swoich racji, np. wnieść przeciwko pracodawcy skargi o odszkodowanie.



ETS orzekł, że państwa członkowskie muszą tak ustalać terminy do wniesienia skargi na decyzję pracodawcy, by nie dochodziło do sytuacji, w których "realizacja praw pracowniczych byłaby praktycznie niemożliwa, albo nadmiernie utrudniona".

Trybunał zaznaczył, że ostateczna ocena przepisów obowiązujących w Luksemburgu, należy do sądu krajowego tego państwa. Gdyby ocenił on, że kobieta w ciąży ma zbyt krótki termin na dochodzenie swoich racji w sądzie, a do tego nie może żądać odszkodowania za zwolnienie z pracy, to naruszone zostałyby zasady równego traktowania kobiet i mężczyzn wynikająca z dyrektywy UE nr 76/207/EWG.

"Przepisy krajowe powinny (...) mieć prawdziwie odstraszające działanie w stosunku do pracodawcy, a w każdym razie być odpowiednie do poniesionej przez pracownika szkody i wyrządzonej mu krzywdy" - stwierdzi w czwartkowym wyroku ETS.