Firmy, które z powodu kryzysu, ale przed 22 sierpnia 2009 r., obniżyły wymiar czasu pracy podwładnych o połowę, mogą nie dostać dopłat do ich pensji.
Białostocka firma Promotech, która jako jedna z pierwszych w Polsce pozytywnie przeszła procedurę uprawniającą do ubiegania się o subsydia płacowe z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, wstrzymuje się z podpisaniem umowy o ich wypłatę.
Z powodu kryzysu obniżyła wymiar czasu pracy pracowników o połowę już w marcu, a z ustawy antykryzysowej wynika, że powinna to zrobić dopiero po wejściu w życie nowych przepisów, czyli po 22 sierpnia 2009 r. Dodatkowo od sierpnia, chcąc poprawić sytuację podwładnych, firma zwiększyła ich wymiar czasu pracy do 0,8 etatu. A z ustawy wynika, że dopłaty do pensji mają otrzymywać tylko te firmy, które obniżyły, a nie podwyższały wymiar czasu pracy. Zatem mimo że resort gospodarki wydał zaświadczenie o tym, że firma znalazła się w przejściowych problemach finansowych w związku z kryzysem, przedsiębiorstwo może nie mieć prawa do pomocy.
– Może się więc okazać, że na subsydia płacowe mogą liczyć tylko te firmy, które zaczęły reagować na kryzys dopiero po 22 sierpnia 2009 r., czyli po jego największym natężeniu – mówi Michał Dobrzański, prawnik z firmy konsultingowej Dobrzański i Raczek.
Promotech wstrzymuje się z podpisaniem umowy, bo obawia się, że w razie kontroli wydatkowania środków z FGŚP, będzie zobowiązany do zwrotu dopłat wraz z odsetkami, jako pobranych niezgodnie z przepisami. Dlatego firma wystąpiła już do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej z prośbą o interpretację przepisów i odpowiedź, czy może ubiegać się o dopłaty do pensji.
– Sprawa ta jest kuriozalna, bo gdyby przedsiębiorstwo zwolniło w marcu część pracowników, zamiast obniżać wszystkim wymiar czasu pracy, mogłoby teraz ubiegać się o dopłaty do pensji – mówi Magdalena Kruk, adwokat z Kancelarii White & Case W. Daniłowicz, W. Jurcewicz i Wspólnicy.
Podkreśla, że w takiej sytuacji można zastosować wykładnię celowościową i przyjąć, że firma powinna otrzymać dopłaty, bo chroniła miejsca pracy i odnotowała poprawę sytuacji.
Firma mogłaby oczywiście podwyższyć wymiar czasu pracy podwładnych tylko na kilka dni, a następnie obniżyć go. Tyle że takie działanie mogłoby zostać uznane za próbę obejścia przepisów.
OPINIA
Małgorzata Jaromska
kierownik działu kadr i wynagrodzeń w firmie Promotech
Z powodu kryzysu odnotowaliśmy 43-proc. spadek obrotów. Mimo to firma nie chciała przeprowadzać zwolnień, lecz zdecydowała się na obniżenie wymiaru czasu pracy. Przed podjęciem decyzji o zmianie warunków pracy zorganizowaliśmy spotkanie z przedstawicielami ZUS-u i Państwowej Inspekcji Pracy. Pozytywnie przeszliśmy procedurę ubiegania się o dopłaty, przy bardzo dobrej współpracy z Biurem Terenowym FGŚP w Białymstoku. Nie rozumiem, dlaczego nie możemy skorzystać z publicznej pomocy. Odmowa jej udzielenia w naszym przypadku będzie oznaczała, że z pakietu mogą korzystać tylko firmy, które do 22 sierpnia nie walczyły z kryzysem, tak aby nie ucierpieli na tym pracownicy, a sama ustawa to tylko PR-owy zabieg.