Minister zdrowia Ewa Kopacz chce spotkać się z każdym z ponad 700 szefów placówek medycznych w całej Polsce. Cel? Zmotywowanie do większej dyscypliny budżetowej. Dyrektorzy są tym pomysłem oburzeni. Nagłe wezwanie wiążą tym, że w ostatnim czasie w całym kraju wydłużyły się kolejki do leczenia.

Na pierwszy ogień już dziś pójdzie kilkunastu dyrektorów z najmniejszego województwa, czyli opolskiego. Spotkanie odbędzie się za zamkniętymi drzwiami. "Pani minister będzie się interesować szczególnie tym, czy łóżka szpitalne mają obłożenie, czy oddziały szpitalne nowo tworzone i już istniejące odpowiadają potrzebom pacjentów. Kolejną sprawą będzie to, czy szpitale się nie zadłużają" - tłumaczy Piotr Olechno, rzecznik Ministerstwa Zdrowia. Jak dodaje, choć pani minister ma rozeznanie, co dzieje się w szpitalach, chce o niektóre sprawy zapytać ich menedżerów osobiście. W ciągu pół roku przesłuchani mają być dyrektorzy z całej Polski.

Dyrektorzy są tym pomysłem oburzeni. Nagłe wezwanie wiążą tym, że w ostatnim czasie w całym kraju wydłużyły się kolejki do leczenia. NFZ nie zapłacił za nadliczbowych pacjentów przyjętych powyżej limitu zapisanego w kontraktach na ten rok. Szpitale nie mając gwarancji, że ktoś im za to zapłaci, próbują teraz wyrównać bilans. Przyjmują mniej pacjentów niż w pierwszym półroczu, wyznaczają odległe terminy. W tych placówkach, które ograniczeń nie wprowadziły, narastają długi.

Czytaj więcej na dziennik.pl.

Iwona Dudzik