Od szkół wyższych, szczególnie politechnik, będzie wymagana ścisła współpraca z przemysłem. Prace na rzecz gospodarki, wdrożenia i patenty nie tylko będą brane pod uwagę przy ocenie dorobku naukowego poszczególnych wykładowców, ale w sposób fundamentalny będą też wpływać na kondycję finansową uczelni. Najbardziej zaradne szkoły zyskają dodatkową pomoc finansową resortu nauki.
– Założeniem przygotowywanej obecnie przez resort nauki reformy szkolnictwa wyższego jest zmobilizowanie uczelni publicznych do aktywniejszego poszukiwania nowych źródeł finansowania – mówi DGP prof. Barbara Kudrycka, minister nauki i szkolnictwa wyższego.
W tym celu uczelnie państwowe będą mogły swobodnie zakładać spółki prawa handlowego oraz przystępować np. do już istniejących spółek tzw. odpryskowych typu np. spin-off, prowadzonych wspólnie przez uczelnie i przedsiębiorców.
Rozbieżność w przepisach
– Uczelnie w coraz większym stopniu muszą odpowiadać na potrzeby sektora gospodarczego. Proponowane przez nas narzędzie prawne na pewno będzie w tym pomocne – wskazuje wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego prof. Witold Jurek.
Do tej pory udział uczelni publicznej w spółkach wdrażających własne opracowania naukowe wymagał tworzenia przez publiczną szkołę wyższą tzw. jednostek pośredniczących, tj. centrów transferu technologii (CTT) lub akademickich inkubatorów przedsiębiorczości (AIP). Powstawały one zwykle w formie spółek prawa handlowego lub fundacji. Władze uczelni, obawiając się jednak utraty kontroli nad tymi niezależnymi podmiotami gospodarczymi, rezygnowały z powierzania im komercjalizacji swoich istotnych dokonań naukowych.
Drugim, poważnym problemem przy zakładaniu tego typu spółek były zapisy ustawy o finansach publicznych. Artykuł 37 ust. 1 tej ustawy wprost zakazuje nabywania lub obejmowania udziałów lub akcji w spółkach przez jednostki sektora finansów publicznych, jakimi są m.in. uczelnie publiczne. Rektorzy obawiali się łamania prawa.
– Zarówno centra transferu, jak inkubatory są podmiotami prawa handlowego, a nie jednostkami sektora publicznego. Prowokuje to poważne wątpliwości dotyczące wnoszenia do nich przez uczelnie wkładów ze środków publicznych – tłumaczy Tomasz Bil, radca prawny z kancelarii Radców Prawnych Kuczek-Maruta.
Odważni torują drogę
Niektóre uczelnie, np. Uniwersytet Jagielloński, radziły sobie z tym problemem, finansując swoje centra ze środków pozabudżetowych. Tak było właśnie w przypadku Jagiellońskiego Centrum Innowacji (JCI), spółki zawiązanej przed pięciu laty z wypracowanych przez uczelnię środków.
– Pozyskane przez naszą spółkę JCI fundusze z UE z okresu 2004–2006 posłużyły do budowy parku naukowego oraz inkubatora przedsiębiorczości, w którym znalazły miejsce pierwsze uniwersyteckie spółki – mówi Maria Hulicka, kwestor Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Dodaje, że środki pozyskane w bieżącym okresie przeznaczone będą na rozbudowę parku life science oraz na powołanie co najmniej 13 spółek typu spin-off, do których uczelnia wniesie know-how lub inne prawo własności intelektualnej.
Nie czekając na nowe przepisy w ustawie – Prawo o szkolnictwie wyższym, Uniwersytet Jagielloński już dwa lata temu stworzył też swój regulamin ochrony własności intelektualnej, dając twórcom prawo do 50 proc. udziałów w zysku z wdrożonego projektu.
Inaczej sytuacja wygląda w przypadku Wojskowej Akademii Technicznej. Warszawskiej uczelni nie udało się utworzyć inkubatora przedsiębiorczości, naukowcy komercjalizują swoje badania, prowadząc własne biznesy poza szkołą. Jeden z byłych wykładowców WAT, prowadzący 50-osobową spółkę, dostarcza np. detektory na podczerwień do amerykańskiego ośrodka NASA.
gdzie my żyjemy ?!?!(2014-01-27 15:27) Zgłoś naruszenie 00
sami nie mogą pomyśleć i za robotę za, która nikt im nie zapłaci zrzucają na Studentów, każąc im pisząc prace na ten temat, która zostanie oceniona. (wydział chemii - Gdańsk) Frajerstwo !
OdpowiedzZENEK(2009-09-21 14:34) Zgłoś naruszenie 00
TO JA PROPONUJĘ OD PRZYSZŁEGO ROKU ZLIKWIDOWAĆ MNiSW. A PANIĄ MINISTER WYSŁAĆ DO PRACY W UCZELNI, MOŻE TAM WYKAŻE SIĘ WYNIKAMI:)
Odpowiedz.(2009-09-21 07:05) Zgłoś naruszenie 00
Przeciez zarabiaja na studentach niestacjonarnych,w przeliczeniu na sztuki wiecej niz na Oxfordzie czy Cambridge,do badan naukowych niech wykorzystuja srodki pozauczelniane...
Odpowiedzbulba - Dziękujemy Łaskawco ! !(2009-09-21 08:30) Zgłoś naruszenie 00
Jeżeli rząd nie inwestuje w rozwój nauki to inwestuje w ignorancje !
OdpowiedzSzymon(2009-09-21 08:34) Zgłoś naruszenie 00
Do 1: dokładnie o to chodzi w tej reformie - o zmuszenie uczelni do pozyskiwania środków poza budżetowych.
OdpowiedzWidzę dobre i złe strony tego rozwiązania:
* dobra jest taka, że "przedsiębiorczej" kadrze "naukowej" będzie o wiele trudniej, ze względu na kontrolę prywatnych nastawionych na zysk partycypantów, wyprowadzać pieniądze przeznaczone na badania i wydawać je na niewłaściwe cele.
* zła jest taka, że potworzą się całe sieci różnorodnych spółek, nad którymi będzie ciężko zapanować i pieniądze znowu gdzieś się rozejdą.
absolwent(2009-09-21 17:29) Zgłoś naruszenie 00
80 proc. badan nie znajduje żadnego zastosowania w gospodarce, to straszne, co robia te wszystkie doktory i profesory. Produjują kolejnych bezrobotnych, czas najwyższy, żeby zaczęli zyć za to, co spłodzą te oswiecone, średniowieczne autorytety...
OdpowiedzOdośnie wpisu Betona, to proponuję, żeby zrzucić się na kurację ralaksująca dla tego osobnika. Trzymam kciuki za powót do zrdrowia
proste(2009-09-22 19:50) Zgłoś naruszenie 00
O jakiej gospodarce mówimy, bo polskiej dawno już nie ma?
OdpowiedzBez komentarza(2009-09-27 16:22) Zgłoś naruszenie 00
Wiele zmian koniecznych, jak w niektórych uczelniach zachodnich.
Odpowiedz1\ zmiany w treściach ksztalcenia,
2\ praktyki roczne! -obowiązkowo, [ tylko w instytucjach na wysokim poziomie],
3\każdy pracownik naukowo-dydaktyczny, pracuje wyłącznie na etacie! -w przeciwnym wypadku jest nieefektywny!,
4\przymus! opublikowania dwóch artykułów w ciągu roku, pod rygorem represji, wyeliminować - na rzecz oceny pracy naukowo-dydaktycznej ze wzgledu na jej wartość jakościowo merytoryczną! Za nią wprowadzić dodatkowe wynagrodzenie.
To wystarczy.