Kobiety pracujące w urzędach państwowych, które po 1 stycznia 2010 r. zajdą w ciążę, nie będą chronione przed zwolnieniem. W podobnej sytuacji będą pracownicy korzystający z urlopu macierzyńskiego, ojcowskiego czy wychowawczego.
Kierownicy urzędów do 1 lutego 2010 r. powinni przedstawić premierowi informację o stanie zatrudnienia na 30 czerwca tego roku, a do końca czerwca 2010 r. zakończyć conajmniej 10-proc. redukcję zatrudnienia. Przewiduje to rządowy projekt ustawy o racjonalizacji zatrudnienia w administracji państwowej.
Zgodnie z nim do stanu zatrudnienia w urzędzie nie będą wliczani jednie pracownicy, którzy 30 czerwca tego roku i 1 stycznia 2010 r. byli objęci szczególną ochroną przed wypowiedzeniem lub rozwiązaniem umowy. Pracownicy, którzy nie spełnią tego warunku, mogą więc znaleźć się w grupie osób przeznaczonych do zwolnienia. Projekt ustawy przewiduje też, że przy zwolnieniach nie będzie miał zastosowania art. 41 kodeksu pracy, a także przepisów innych ustaw dotyczących szczególnej ochrony pracowników przed wypowiedzeniem.
To umożliwi kierownikom urzędów zwalnianie pracowników, nawet gdy po 1 stycznia przebywają na urlopie macierzyńskim, ojcowskim lub wychowawczym. Co więcej, będą też mogli zwalniać kobiety w ciąży. W efekcie otrzymają one jedynie odprawę, ale nie mogą liczyć na żadną inną pomoc. Obecnie przepisy przewidują, że nawet w sytuacji upadłości firmy lub jej likwidacji taka kobieta otrzymuje do dnia porodu specjalne świadczenie (zasiłek w wysokości zasiłku macierzyńskiego), a potem zasiłek macierzyński.
– Jest to zaprzeczeniem głoszonej przez rząd wartości, jaką jest polityka prorodzinna. Zwalnianie z urzędów kobiet w ciąży lub korzystających z urlopów macierzyńskich jest nieracjonalne i nierozsądne – mówi Ewa Polkowska, szef Kancelarii Senatu.
Jej zdaniem, ze względu na niż demograficzny pracownicy powinni podlegać bezwzględnej ochronie zawartej w kodeksie pracy.
Takie rozwiązanie jest też krytykowane przez Mikołaja Dowgielewicza, sekretarza Komitetu Integracji Europejskich. W jego opinii wprowadzenie tego rozwiązania będzie niezgodnie z prawem UE.
– Nie można różnicować szczególnej ochrony pracowników związanych z rodzicielstwem między pracodawcą prywatnym i państwowym. Tym bardziej że takie różnicowanie będzie występowało wewnątrz urzędu, bo tylko część pracowników nie będzie podlegać ochronie – mówi Arkadiusz Sobczyk, radca prawny i właściciel Kancelarii Arkadiusz Sobczyk i Współpracownicy.
Tłumaczy, że przepis ten będzie też niezgodny z art. 32 konstytucji, ale dopóki Trybunał Konstytucyjny go nie uchyli, to sądy pracy będą kierować się przepisami ustawy o racjonalizacji.