Przekazanie pieniędzy, co planuje zrobić rząd, z Funduszu Rezerwy Demograficznej na wypłatę bieżących emerytur nie spowoduje, jak wieszczą niektórzy, że ZUS nie będzie miał z czego ich wypłacać w przyszłości.

W FRD ma być na koniec roku 7,5 mld zł, a miesięcznie (!) ZUS wydaje na te świadczenia 8,1 mld zł. Decyzja rządu skompromituje jednak ostatecznie ideę powołania tego Funduszu do życia. Nikt nie będzie już poważnie traktował zapisów, które mówią, że ma on ratować fundusz emerytalny w razie kłopotów i być rzeczywistą deską ratunku w razie kłopotów z wypłatą świadczeń.

Kiedy w 1998 roku została wprowadzona reforma emerytalna, jej twórcy przewidzieli, że aby uniknąć w przyszłości kłopotów z finansowaniem emerytur związanych z pogarszającą się sytuacją demograficzną zostanie powołany do życia FRD. Miało być pięknie. Miał powstawać z nadwyżek funduszu emerytalnego, części składki emerytalnej, środków pochodzących z prywatyzacji i wpływów z inwestycji.

Pierwotne zakładano, że do FRD będzie wpływać 1 proc. składek na ubezpieczenie emerytalne. Jednak ze względu na trudną sytuację budżetu (ZUS dotowany jest z kasy państwa), zmieniono wysokość tej składki. Najpierw zawieszono jej pobór, a w latach 2002-2003 zmniejszono dziesięciokrotnie do 0,1 proc. Natomiast od 2003 roku jest w każdym roku podwyższana o 0,05 proc. W tym roku do FRD trafia 0,35 proc.

Ustawodawca zastrzegł też, że pieniądze FRD mogą być wykorzystane wyłącznie na uzupełnienie niedoboru funduszu emerytalnego administrowanego przez ZUS. Nie wolno też wykorzystać zgromadzonych w Funduszu środków wcześniej niż w 2009 roku.

W okresie 10 lat FRD miał zgromadzić rezerwę w wysokości 20-30 mld zł, która miała służyć do uzupełnienia niedoboru w wypłatach emerytur. Jednak z najnowszych danych ZUS wynika, że w Funduszu jest obecnie 6,5 mld zł, a na koniec tego roku ma być 7,5 mld zł. A ZUS wydaje miesięcznie na emerytury ponad 8 mld zł.

Tymczasem Fundusz Ubezpieczeń Społecznych, w skład którego chodzą 4 fundusze - emerytalny, rentowy, wypadkowy i chorobowy jest dotowany z budżetu bo ze składek wpływa do niego mniej pieniędzy, niż przeznacza na świadczenia. W tym roku dotacja ma wynieść 30,4 mld zł, a w przyszłym 37,9 mld zł.

Co więcej z najnowszej prognozy FUS na lata 2009-2013 wynika też, że sytuacja będzie się jeszcze pogarszać. A największy deficyt będzie miał właśnie fundusz wypłacający emerytury, dla którego ratunkiem miał być FRD. W latach 2009-2013 zabraknie mu na wypłaty minimum 157,6 mld zł, a maksymalnie aż 226,36 mld zł.

Te dane wskazują, że w sytuacji brak urealnienia wpływów do FRD jego utrzymywanie nie ma sensu. Nie powinno się bowiem utrzymywać fikcji.

Rząd powinien podjąć decyzję – albo likwidujemy Fundusz albo urealniamy wpływy do niego i nie kuglujemy w razie kłopotów budżetowych. W przeciwnym wypadku nikt nie będzie wierzył w sens jego powoływania i utrzymywania.