Opieszałość urzędników Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej spowodowała, że kilkadziesiąt projektów unijnych może rozpocząć się z opóźnieniem.
Najpierw ktoś nie dopatrzył, że już czas wystąpić do ministra finansów o środki z rezerwy celowej, a następnie wniosek krążył przez kilka dni pomiędzy departamentami dwóch ministerstw. W tym czasie ci, którzy mieli wykonywać projekty, głowili się, skąd wziąć pieniądze na wypłatę honorariów dla ekspertów. Pech chciał, że zabrakło pieniędzy dla organizacji pozarządowych, które wykonują projekty dotyczące nadzoru nad funkcjonowaniem administracji publicznej. Jedna z nich ma przeprowadzić monitoring wdrażania funduszy Unii Europejskiej. Aż się prosi, żeby zajęto się tą sprawą, bo wiele wskazuje na to, że urzędnikom resortu pracy przydałby się lepszy społeczny nadzór.