Minister finansów wciąż nie wyraził zgody na wprowadzenie dodatkowej ulgi w zamian za wykupienie polisy zdrowotnej. Brak systemowych zachęt do rozwoju rynku prywatnych polis zdrowotnych ogranicza liczbę osób ubezpieczających się. Dzięki dodatkowym ubezpieczeniom do publicznego systemu lecznictwa miało docelowo wpłynąć nawet 8 mld zł.
Nie będziemy składać projektu ustawy dotyczącej wprowadzenia dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych zakładającego wprowadzenie ulgi podatkowej, skoro nie ma zgody na jej ustanowienie – mówi GP Jakub Szulc, wiceminister zdrowia odpowiedzialny w resorcie za przygotowanie ustawy w tej sprawie.
Ministerstwo Finansów wciąż nie poparło bowiem pomysłu resortu zdrowia. Jak nieoficjalnie dowiedziała się GP, brak decyzji tłumaczony jest kryzysem gospodarczym i zmniejszającymi się dochodami państwa.
To już kolejny projekt w sprawie dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych, który, niestety, nie ma szans, by wejść w życie. W resorcie zdrowia nie zapadła jeszcze decyzja, czy będzie przygotowywany nowy projekt ustawy nieuwzględniający ulgi podatkowej.
Brak ustawowych rozwiązań dotyczących dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych ogranicza rozwój tego rynku. Obecnie prywatne polisy wykupiło kilkaset tysięcy Polaków (nie licząc abonamentów). To wciąż za mało, dlatego ich ceny są zbyt wysokie dla przeciętnej polskiej rodziny.

Polisy bez ulgi

Plan resortu zdrowia zakładał, że od przyszłego roku zacznie obowiązywać ulga podatkowa, z której skorzystałyby osoby, które wykupiłyby prywatną polisę zdrowotną w firmie ubezpieczeniowej. Ale już wykupienie abonamentu w prywatnym centrum medycznym nie dawałoby takiej możliwości.
Takie rozwiązanie miało przede wszystkim zachęcić większą liczbę osób, zwłaszcza młodych i zdrowych, do dodatkowego ubezpieczenia się. Dzięki temu cena polis zdrowotnych miała spadać. Obecnie średnia miesięczna rata ubezpieczeniowa dla osób między 35–39 rokiem życia wynosi 220 zł.



Szpitale z prywatnymi kontraktami

Brak zachęty podatkowej do kupowania prywatnych polis oznacza, że ubezpieczyciele nie mogą liczyć na gwałtowny wzrost liczby klientów.
– Nie jest to jedyny element, który mógłby stymulować rozwój tego rynku – zaznacza Dorota Fall, ekspert ds. ubezpieczeń zdrowotnych.
Tym innym mechanizmem jest zmniejszanie barier jego rozwoju.
– Chodzi np. o doprecyzowanie przepisów, które już obowiązują. Przecież publiczne szpitale już mogą zawierać kontrakty z firmami ubezpieczeniowymi – zauważa Jakub Szulc.
Zgodnie bowiem z ustawą o zakładach opieki zdrowotnej źródłem przychodu SP ZOZ mogą być umowy zawarte z instytucją ubezpieczeniową. Część firm ubezpieczeniowych faktycznie podpisuje takie umowy z publicznymi szpitalami. Towarzystwo Ubezpieczeniowe Signal Iduna współpracuje z ponad 80 publicznymi szpitalami, gdzie mogą się leczyć osoby, które wykupiły prywatne polisy. Również PZU zawiera takie kontrakty.
Problemem jest jednak niedoprecyzowanie przepisów ustawy o ZOZ. Nie określają one bowiem jasno, ile umów z prywatnymi płatnikami może podpisywać szpital, tak aby nie ograniczać dostępu do świadczeń pacjentom z NFZ. Dlatego wielu dyrektorów szpitali obawia się podpisywania z nimi umów, nie chcąc narażać się na utratę kontraktu z Funduszem.

Zbyt pełny koszyk

Kolejnym stymulatorem rozwoju rynku dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych mogłaby być tzw. ustawa koszykowa.
– Podpisanie ustawy przez prezydenta ma bardzo duże znaczenie. Teraz potrzebna jest tylko odwaga polityków, którzy wykorzystają ten impuls dla poprawy systemu ochrony zdrowia – uważa Adam Pustelnik, prezes zarządu TU Signal Iduna.
Tę szansę stwarza przede wszystkim 13 rozporządzeń ministra zdrowia, które określają wykazy gwarantowanych usług zdrowotnych.



Niestety, zdaniem ekspertów ubezpieczeniowych utrzymują one dotychczasowy dostęp do świadczeń zdrowotnych. A dopiero wyłączenie pewnych procedur z finansowania przez NFZ mogłoby zachęcić pacjentów do kupowania prywatnych polis.
– Koszyki, które przygotował resort i które zaczną obowiązywać od 31 sierpnia, nie będą impulsem dla rozwoju dodatkowych ubezpieczeń – uważa Dorota Fall.
Jak zapowiada resort zdrowia, wykazy świadczeń gwarantowanych będą nowelizowane w czerwcu w przyszłym roku. Zmiany te będą jednak polegać na zastępowaniu np. starych metod leczenia nowszymi niż na weryfikowaniu wykazów.

Brak dodatkowych środków

Obecnie co roku Polacy wydają łącznie około 28 mld zł na leczenie (w tym są wydatki na leki, zakup abonamentów, usługi stomatologiczne itp.). Resort zdrowia liczył na to, że dzięki wprowadzeniu systemu dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych część z tych pieniędzy wpłynie do publicznego systemu lecznictwa. Docelowo miało to być nawet 6–8 mld zł. Licząc na te dodatkowe wpływy, rząd tłumaczył, że z tego powodu wycofuje się z pomysłu podwyższenia składki zdrowotnej od 2010 roku.
Brak dodatkowych pieniędzy z prywatnych polis wpłynie przede wszystkim na sytuację szpitali. To one miały najbardziej skorzystać na dodatkowych ubezpieczeniach. Zwłaszcza że one również odczuły skutki kryzysu gospodarczego. Zdecydowanie bowiem wzrosły koszty ich utrzymania (woda, gaz, prąd). Ze względu na wahania kursów walut droższy stał się także zakup leków.
– Każde dodatkowe źródło dochodu jest bardzo istotne w finansach szpitali. Szczególnie że większość z nich kontraktuje z NFZ mniejszą liczbę świadczeń, niż może wykonać – mówi Janusz Atłachowicz, szef przekształconego Szpitala Powiatowego w Rawiczu.
28 mld zł Polacy rocznie wydają z prywatnych środków na leczenie