Siedmiolatki, rozpoczynając rok szkolny, zamiast się uczyć, będą powtarzać materiał z zerówki.Dyrektorzy szkół obawiają się, że ich placówki będą oceniane przez nierzetelnych urzędników. Samorządy mogą mieć problemy z nowymi zadaniami przejętymi od kuratorów, bo nie są do tego przygotowani.
Do rozpoczęcia nowego roku szkolnego pozostał tylko tydzień. Do tego czasu szkoły, gminy i nauczyciele muszą przygotować się do nowych obowiązków i zadań. Rewolucja czeka przede wszystkim sześciolatków. Jeżeli rodzice wyrażą na to zgodę, będą one mogły uczyć się w szkole zamiast w przedszkolu.
Jeszcze większe zmiany będą w szkołach ponadgimnazjalnych. Po 25 latach przywrócony bowiem został na maturze obowiązkowy egzamin z matematyki. Dodatkowe zadania czekają także gminy, do których należy większość szkół. Przejmą one bowiem część obowiązków, które dotychczas należały do kuratorów. Oznacza to dla nich przede wszystkim zwiększenie wydatków na oświatę.

Wcześniejsza edukacja

Od 2009 roku do szkół miały pójść obowiązkowo wszystkie sześciolatki, ale ze względu na nieprzygotowanie szkół i protesty rodziców obowiązek ten został przesunięty o trzy lata. Ostatecznie to rodzice zdecydują, czy ich dziecko rozpocznie wcześniej edukację, pod warunkiem że dyrektor szkoły stwierdzi, że jego placówka jest do tego przygotowana. Sześcioletnie dziecko może pójść do szkoły, jeśli wcześniej było objęte wychowaniem przedszkolnym lub uzyskało pozytywną opinię poradni psychologiczno-pedagogicznej.
– W tym roku nie zdecydowałem się na przyjęcie sześciolatków, bo szkoła nie ma środków na przygotowanie odpowiednich sal, wyposażenia i placów zabaw – mówi Tomasz Malicki, dyrektor Szkoły nr 26 w Krakowie.
Z kolei w Szkole Podstawowej nr 36 w Łodzi rodzice tylko dwóch sześciolatków zdecydowali się posłać swoje dzieci do pierwszej klasy.
– Nasza szkoła jest przygotowana na ich przyjęcie, ale większość rodziców decyduje się na kontynuowanie nauki dzieci w przedszkolach – mówi Teresa Pasternek, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 36 w Łodzi.
Przeciwko obowiązkowej nauce sześciolatków w nieprzygotowanych szkołach protestowali rodzice.
– Nie chcemy, aby sześciolatki chodziły do klasy razem z siedmiolatkami ze względu na różnice w rozwoju psychicznym – mówi Karolina Elbanowska ze stowarzyszenia Ratuj Maluchy.



Zmiany dla starszych

W tym roku zmiany też obejmą gimnazjalistów.
– Dla nich wprowadzamy nowe dodatkowe zajęcia artystyczne związane z teatrem i zespołem wokalnym – mówi Ewa Józefowicz, dyrektor Gimnazjum nr 21 w Gorzowie Wielkopolskim.
Dodaje, że uczniowie będą mogli też wybrać formy spędzania dwóch godzin zajęć z wychowania fizycznego – np. ucząc się karate.
Zmiany w oświacie nie ominą też uczniów szkół ponadgimnazjalnych. Najważniejszą z nich jest powrót obowiązkowego egzaminu z matematyki na maturze.
– Będzie ona przydatna nie tylko inżynierom czy fizykom, ale również psychologom, socjologom, a nawet historykom – przekonuje Mirosław Sawicki, wicedyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.

Nauczyciele rozliczani za efekty

W tym roku nowa podstawa programowa obejmie tylko pierwsze klasy szkoły podstawowej i gimnazjalnej. Będzie ona wdrażana do wszystkich klas szkół podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych przez najbliższe sześć lat. Nowa podstawa została napisana w tzw. języku wymagań.
– Jest to bardzo ważny rok, w którym rozpocznie się proces przechodzenia z mówienia, czego szkoła może nauczyć, na model, czego szkoła ma nauczyć – mówi Krystyna Szumilas, wiceminister Edukacji Narodowej.
Wyjaśnia, że nauczyciele, przygotowując lekcję, muszą mieć na względzie, że te zajęcia mają przynieść efekt polegający na zdobywaniu przez uczniów umiejętności opisanych w podstawie.
Problem polega jednak na tym, że była ona przygotowywana wówczas, gdy sześciolatki miały obowiązkowo pójść do szkoły.
– W efekcie uczniowie klas pierwszych będą mieć taką podstawę programową, która była realizowana już w zerówce – ocenia Tomasz Malicki.
Podkreśla, że w klasach mieszanych z sześciolatkami starsi o rok uczniowie nie będą się rozwijać, ale wręcz nudzić się. Nie zgadza się z tym Joanna Berdzik, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.
Jej zdaniem, nauczyciel sam będzie tworzył program i modyfikował go zgodnie ze swoimi i uczniów potrzebami, zamiast wybierać program z listy programów dopuszczonych przez resort edukacji.



Więcej obowiązków dla gmin

Od nowego roku szkolnego samorządy przejmują część obowiązków od organów nadzoru pedagogicznego. Jednym z tych zadań jest np. zatwierdzanie przez gminy arkuszy organizacyjnych placówek oświatowych. Muszą też sprawdzać, czy nauczyciele mają odpowiednie kompetencje do nauki w szkole.
Wójtowie po raz pierwszy w tym roku będą musieli przedstawić radzie gminy informacje o jakości pracy szkół i przeprowadzanych tam egzaminach zewnętrznych.
– Ocena ta powinna być dokonana według takich kryteriów, aby była ona obiektywna i nie krzywdziła tych placówek, w których uczniowie są mniej zdolni – wskazuje Irena Koszyk, naczelnik Wydziału Oświaty w Urzędzie Miasta w Opolu.
Dodaje, że mogą być trudności z przygotowaniem takiego sprawozdania, bo mają je opracować urzędnicy, którzy nie zawsze mają wiedzę na temat systemu oświaty. Krytycznie wobec oceniania szkół przez urzędników wyrażają się również dyrektorzy tych placówek.
– Nie chciałbym, aby moją szkołę oceniał urzędnik, który nie ma pojęcia o systemie oświaty – mówi Tomasz Malicki.
Jego zdaniem w takim przypadku tworzenie rankingu szkół w gminie może być nierzetelne.
5,2 mln dzieci i młodzieży uczy się w szkołach