Kierownicy urzędów proponują dobrze przygotowanym pracownikom z innych placówek wyższe zarobki oraz awans za przejście do ich urzędu.
W administracji państwowej urzędnicy przenoszą się do innych urzędów w poszukiwaniu wyższych zarobków i awansu. O tych najlepszych zabiegają sami dyrektorzy i naczelnicy jednostek.
Możliwość przeniesienia z urzędu do urzędu jest praktykowana m.in. w służbie cywilnej. Pracownicy ministerstw, urzędów centralnych współpracują ze sobą i spotykają się na tzw. uzgodnieniach. Dzięki takim kontaktom dyrektor departamentu, który ma wolne stanowisko, może starać się o pozyskanie pracownika z innego urzędu, którego poznał np. w trakcie prac nad wspólnym projektem. Może mu zaproponować wyższe stanowisko i pensję. Jeśli pracownik służby cywilnej będzie zainteresowany takim przejściem, to do zmiany pracy musi uzyskać zgodę swojego dyrektora generalnego.

Nierówność płacowa

Motywacją do przeniesienia są też nierówne zarobki w poszczególnych urzędach. Średnie wynagrodzenia pracowników zatrudnionych w Ministerstwie Skarbu Państwa (najniższe wynagrodzenia) oraz Ministerstwie Finansów (najwyższe płace) różnią się od siebie nawet o 3 tys. zł.
– Jeśli dyrektor urzędu zaproponuje pracownikowi 1 tys. zł podwyżki i dobre stanowisko, to bez wahania taki urzędnik do niego przejdzie – mówi prof. Mirosław Stec, były przewodniczący Rady Służby Cywilnej. Tłumaczy, że dopóki płace w urzędach na tych samych stanowiskach nie zostaną wyrównane, to urzędy wzajemnie będą sobie podbierały wysokiej klasy specjalistów.



Większe pensje poza SC

Osoby zatrudnione w służbie cywilnej często decydują się również na przejście do innych urzędów znajdujących się poza służbą cywilną, ale wciąż pozostających w administracji rządowej. Z takiego rozwiązania często korzystają prawnicy, którzy ukończyli aplikację legislacyjną lub w tym zakresie studia podyplomowe i mają doświadczenie w tworzeniu prawa.
Urzędy zatrudniające pracowników służby cywilnej nie mają możliwości zaproponowania im wyższych pensji. Dlatego są oni pozyskiwani np. przez Rządowe Centrum Legislacji (RCL).
– Jeśli upatrzymy dobrego legislatora w innym urzędzie to staramy się o niego powalczyć – mówi Maciej Berek, prezes RCL.
Dodaje, że jego urząd może zapłacić głównemu legislatorowi, licząc łącznie z premiami, nawet 8 tys. zł miesięcznie.
Pracownicy urzędów decydują się również na przejście do pracy w kancelarii Sejmu lub Senatu, gdzie zarobki są dużo wyższe niż w pozostałych urzędach. Nowa ustawa o służbie cywilnej obowiązująca od marca 2009 r. zablokowała jednak możliwość swobodnego przenoszenia się urzędników poza służbę cywilną. Dlatego pracownik najpierw musi się zwolnić, a następnie rozpocząć pracę u nowego pracodawcy.
– Sejm czy Senat nie mają możliwości zawierania porozumienia z urzędami o przejściu urzędników i dlatego dochodzi do podkupywania niezbędnych ekspertów – mówi Ewa Polkowska, szefowa Kancelarii Senatu.



Samorządy szukają specjalistów

Z odejściami z pracy w poszukiwaniu lepszych zarobków mają również problem urzędy wojewódzkie. Pracownik zatrudniony w urzędzie marszałkowskim zarabia średnio o 795 zł więcej od zatrudnionego na tym samym stanowisku w urzędzie wojewódzkim. W urzędach wojewódzkich należących do administracji rządowej zarobki są niższe niż w samorządach, które dysonują większymi budżetami. Między innymi z tego powodu niedawno 25 pracowników odeszło z Podkarpackiego Urzędu Wojewódzkiego do tamtejszego urzędu marszałkowskiego.
– Ze względu na mniejsze środki trudno jest nam zatrzymać dobrze wykwalifikowanych pracowników – ocenia Janusz Olech, dyrektor generalny Podkarpackiego Urzędu Wojewódzkiego. Dodaje, że większość osób, które odeszły z urzędu, zajmuje obecnie kierownicze stanowiska w administracji samorządowej.
Najczęściej podkupowani są eksperci od pozyskiwania funduszy unijnych, zamówień publicznych i finansów publicznych, legislatorzy oraz informatycy.
Eksperci wskazują też, że dla zmieniających pracę urzędników większe znaczenie od wyższych zarobków ma stabilność i komfort pracy.
1816 urzędników zostało przeniesionych do innych urzędów w 2008 r.