W ciągu ostatnich sześciu miesięcy prawie wszystkie ogólnopolskie redakcje redukowały zatrudnienie. Zwolnieni dziennikarze wolą zmienić zawód, niż ustawić się w kolejce po zasiłek.
Od grudnia 2008 r. na rynku prasowym zachodziły i nadal zachodzą duże zmiany. Następowały upadki kolejnych tytułów: np. Manager Magazin, Rynek Kapitałowy oraz niektórych wydań regionalnych, np. dziennika Polska, co spowodowało wzrost zwolnień. W ciągu ostatnich dziesięciu lat z pięciu poznańskich gazet lokalnych pozostała jedna – Polska. W sumie z rynku zniknęło ok. 500 miejsc pracy dla dziennikarzy.
– Wielu dobrych i doświadczonych dziennikarzy pozostaje dziś bez pracy – mówi Andrzej Skworz, redaktor naczelny miesięcznika Press. Jednym z powodów zwolnień są cięcia budżetów reklamowych, z których głównie utrzymują się gazety.

Rejestracja w urzędzie

Bezrobotnych dziennikarzy przybywa, jednak w urzędach pracy prawie ich nie ma.
W warszawskim urzędzie pracy na koniec czerwca 2009 r. zarejestrowanych było ich tylko 68.
– Przeważnie bezrobotni dziennikarze rejestrują się w akcie desperacji, to dla nich swego rodzaju schyłek kariery – uważa Anna Kolczyńska, doradca zawodowy ze stołecznego urzędu pracy.
Dodaje, że zawód dziennikarza jest specyficzny, przeważnie pracuje się na umowę o dzieło lub na zleceniach, a coraz rzadziej na etacie, ale kiedy i te formy zarobkowania upadają, wtedy ostatecznością jest wizyta w UP.
35-letni Szymon, były pracownik Telewizji Polskiej, zarejestrował się miesiąc temu. Nie ukrywa, że zależało mu na ubezpieczeniu zdrowotnym. Według dziennikarza jego bezrobotni koledzy nie rejestrują się, bo się wstydzą.

Wyjście awaryjne

Według redaktora naczelnego Press w sytuacji utraty pracy dziennikarzom jest ciężej niż innym osobom.
– Ta bariera psychologiczna, by iść do urzędu zatrudnienia i powiedzieć bezradnie: jestem bezrobotny, zarejestrujcie mnie – dla wielu jest nie do pokonania – stwierdza Andrzej Skworz.
Stąd jego zdaniem zaniżone statystyki o bezrobociu dziennikarzy.
Inny problem to fakt, że urzędy pracy nie są przygotowane na przyjęcie dziennikarzy. Warszawski urząd pracy posiadał dla nich jedynie trzy oferty pracy. Zatrudnienie oferowały redakcje, nigdy inne firmy. Najczęściej byli dziennikarze zatrudniają się jako rzecznicy prasowi lub w agencjach public relations.
– Dobry dziennikarz pobieżnie zna się na wszystkim, ale na niczym dogłębnie, a to nie pomaga w przebranżowieniu – mówi.
Press niedawno opisywał dziennikarzy, którzy z konieczności musieli zmienić swoje życie. Były dziennikarz Życia Warszawy otworzył kwiaciarnię, a doświadczony reporter Gazety Wyborczej zastanawia się, czy nie zostać stolarzem. Są też przypadki osób zadowolonych z nowej sytuacji. Izabella Młynarczyk zwolniona z Agory założyła firmę badań marketingowych.
Aktualnie w serwisie Pracuj.pl ofert pracy dla dziennikarzy jest kilka i to prawie wszystkie dla osób chcących pracować w portalach internetowych (np. redaktor serwisów męskich w portalu WirtualnaPolska.pl).
Nieliczni dziennikarze – blogerzy mogą też liczyć na dochody z różnego rodzaju reklam, zamieszczanych na ich stronach. Na tę formę zarobku mogą jednak liczyć ci, którzy są specjalistami w danej dziedzinie. Niektórzy, jak na przykład byli dziennikarze Pulsu Biznesu, wzięli sprawy w swoje ręce i stworzyli własny projekt gazety internetowej (NGI24.pl).

Zamiana ról

Więcej do zaproponowania osobom z doświadczeniem w mediach ma branża marketingowa i PR, która obecnie ma do zaproponowania ponad 450 ofert pracy. Rzadko który dziennikarz przyjmuje jednak oferty z tej branży.
Dla dziennikarzy zajmujących się niszowymi kwestiami szansą na wykorzystanie ich wiedzy może być praca w branży, którą do tej pory się zajmowali zawodowo. Znane są przypadki byłych dziennikarzy, którzy są analitykami finansowymi.
Eksperci prognozują wzrost zatrudnienia na rynku prasy hobbystycznej i specjalistycznej. Podobno prasa rolnicza nawet nie zauważyła kryzysu.
– Żyłą złota będą też wkrótce internetowe portale lokalne i fachowe oraz praca w telewizjach tematycznych – mówi Andrzej Skworz.