Ograniczenie liczby bezpłatnych kierunków studiów na uczelniach publicznych służy racjonalizacji systemu studiów opłacanych z budżetu państwa - uważa minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka.

W czwartek w Sejmie minister odpowiadała na pytania posłów PO Andrzeja Czerwińskiego i Andrzeja Smirnowa w sprawie ograniczenia liczby bezpłatnych kierunków studiów na uczelniach publicznych.

"W ostatnich latach obserwujemy lawinowy wzrost liczby studentów studiujących na drugim kierunku. Są uczelnie, gdzie już w tej chwili liczba ta wynosi około 30 procent wszystkich studiujących w danej uczelni. Rokrocznie liczba studentów studiujących drugi kierunek wzrasta o 10 procent, także możemy dojść do sytuacji po pewnym czasie, że liczba studentów "dwukierunkowców" to będzie 50 procent obecnie studiujących na studiach stacjonarnych w uczelniach publicznych. Nie możemy sobie na pozwolić na taką rozrzutność" - powiedziała Kudrycka.

W jej opinii, wprowadzenie zapisu o ograniczeniu liczby bezpłatnych kierunków studiów uzasadnia także konstytucyjna zasada równego dostępu do bezpłatnych studiów.

"Na studiach płaconych z kieszeni podatników mogą studiować najlepsi maturzyści, a więc ci, którzy uzyskują najlepsze oceny na maturze i tak samo ci, którzy są najlepsi na danym roku powinni skorzystać z tego przywileju (bezpłatne studiowanie drugiego kierunku - red.) i za zgodą dziekana na podstawie swoich ocen z egzaminów i ćwiczeń mogli być wytypowani do studiowania drugiego kierunku" - mówiła Kudrycka i dodała, że MNiSW przewiduje, że z tej możliwości skorzysta ok. 10 proc. studentów.

Jak podkreśliła, zmiana ta spowoduje zwiększenie dostępności do studiów bezpłatnych dla tych kandydatów, którzy obecnie tej szansy nie mają. "Chodzi o tych, którzy odchodzą od drzwi uczelni wymarzonych kierunków studiów ze łzami w oczach, dlatego że mieli niewiele gorsze oceny na maturze" - tłumaczyła minister nauki.

Zgodnie z propozycją MNiSW, która w połowie czerwca została przesłana do konsultacji społecznych i międzyresortowych, student na studiach pięcioletnich nie będzie mógł przekroczyć 300 punktów ECST (Europejski System Transferu Punktów), a na studiach sześcioletnich 360 (w systemie ECST każdy rok studiów to 60 punktów wykorzystywanych na egzaminy i zaliczenia wykładów i ćwiczeń). Student otrzyma dodatkowe 30 punktów rezerwowych.

Student, który będzie chciał podjąć studia na drugim kierunku będzie musiał za niego zapłacić lub będzie musiał się znaleźć w grupie 10 proc. najlepszych studentów na roku. Według Kudryckiej, wprowadzenie takiej zmiany poszerzy dostęp studentów do studiów stacjonarnych w publicznych uczelniach wyższych.