Wyższa kwota stypendium szkoleniowego nie spowodowała, że więcej bezrobotnych chce podnosić lub zmieniać swoje kwalifikacje.
Od 1 lutego 2009 r. bezrobotni otrzymują wyższe stypendium szkoleniowe. Wynosi 575 zł albo 690 zł miesięcznie (odpowiednio 100 i 120 proc. kwoty zasiłku). Wyższa kwota jest wypłacana, jeśli bezrobotny ma wykształcenie gimnazjalne lub niższe, nie ma kwalifikacji zawodowych, ma ponad 50 lat i ma prawo do zasiłku. Pod warunkiem że szkoli się co najmniej 30 godzin w tygodniu i nie mniej niż 150 godzin miesięcznie. Gdy ma mniej godzin szkolenia, wysokość stypendium ustala się proporcjonalnie.
Wcześniej, tj. do końca stycznia 2009 r., bezrobotni, którzy nie ukończyli 25 lat, otrzymywali w trakcie szkolenia stypendium w kwocie odpowiadającej 40 proc. zasiłku (220,72 zł), a ci, którzy mieli więcej niż 25 lat, otrzymywali dodatek szkoleniowy (20 proc. zasiłku).
Jak podkreślają przedstawiciele urzędów pracy wyższa kwoty stypendiów szkoleniowych nie wpłynęły na wzrost liczby bezrobotnych, którzy wzięli udział w szkoleniu. Urząd Pracy w Sandomierzu od stycznia 2008 r. do lutego 2009 r. (przez 13 miesięcy) przeszkolił 381 bezrobotnych, a od 1 lutego 2009 r. – 127. W Tychach szkolenia odbyło odpowiednio: 676 i 193, a w Tarnowie – 802 i 174. Z kolei w Legnicy – 1129 i 320. Jeśli ta tendencja się utrzyma, w tym roku, mimo zdecydowanie wyższego stypendium, te urzędy przeszkolą mniej bezrobotnych niż w ubiegłym.
– Sześciu na dziesięciu bezrobotnych w ogóle nie jest zainteresowanych podejmowaniem jakiejkolwiek aktywności w celu znalezienia zatrudnienia – mówi Grażyna Laurowska, kierownik Działu Rynku Pracy w Urzędzie Pracy w Legnicy.
Dodaje, że obecnie urząd nie może rozpocząć szkolenia grupowego dotyczącego ocieplania, tynkowania i malowania budynków zewnętrznych.
– Nie możemy zebrać 18 chętnych bezrobotnych. Mimo że tych, którzy odmówią wzięcia udziału w szkoleniu możemy wyrejestrować, pozbawiając statusu bezrobotnego – mówi Grażyna Laurowska.
Zdaniem Moniki Kwaśniewicz, kierownika Działu Usług Rynku Pracy w Tychach, jej urząd mógłby przeszkolić większą liczbę bezrobotnych, gdyby miał więcej pieniędzy.
– W ubiegłym roku było 700 tys. zł na szkolenia dla 2,8 tys. zarejestrowanych u nas bezrobotnych, a w tym jest 600 tys. zł na 3,8 tys. osób – mówi Monika Kwaśniewicz.