Trzyletni program dofinansowania zadłużonych szpitali zainicjował poprzedni rząd, a prezydent wetując o ustawę o zakładach opieki zdrowotnej, uniemożliwił jej usankcjonowanie - odpowiedziała minister zdrowia Ewa Kopacz na zarzuty NIK o wydanie 300 mln zł bez podstawy prawnej.

Izba krytycznie oceniła wykonanie budżetu ministerstwa zdrowia za 2008 r. Oceniając program pomocy dla szpitali NIK zarzuciła, że środki finansowe przyznano im bez realnego planu naprawczego i kontroli nad ich wykorzystaniem. W przypadku szpitali samorządowych ustalono, że dotację mogą otrzymywać tylko te szpitale, które posiadają przynajmniej 400 łóżek. Nie brano pod uwagę tak istotnych innych czynników jak sytuacja finansowa placówki, podejmowane działania naprawcze oraz znaczenie szpitala w regionie.

"Należy podkreślić, iż kwota 150 mln zł została wydatkowana już po otrzymaniu wystąpienia pokontrolnego NIK, w którym wskazywano na powyższą nieprawidłowość" - czytamy w informacji o wynikach kontroli, zamieszczonej na stronie internetowej Izby.

Minister Kopacz dziś na konferencji prasowej w Bydgoszczy podkreśliła, że program na lata 2007 - 2009, który zainicjowali i wdrożyli poprzednicy, był sankcjonowany jedynie uchwałą Rady Ministrów.

"To było coś, co żeśmy zastali. Przychodząc w 2008 r. mieliśmy już zapisane pieniądze w budżecie na kontynuowanie trzyletniego programu. Jednak oglądając budżet stwierdziliśmy, że nie ma postawy prawnej do tego. Wprowadziliśmy więc propozycję do ustawy o zakładach opieki zdrowotnej, sankcjonującą tego rodzaju programy. Jednak w grudniu 2008 r. pan prezydent zawetował ustawę" - powiedziała Kopacz.

Szefowa resortu zdrowia zaznaczyła, że poprzednicy pieniądze z programu przyznali szpitalom klinicznym, a za kierowania przez nią ministerstwem zdecydowano się rozdzielić pieniądze po połowie szpitalom klinicznym i lecznicom samorządowym.

"Dzielenie pieniędzy w ramach programu było obwarowane określonymi kryteriami, jak rentowność, płynność (finansowa), liczba łóżek. Były brane pod uwagę też kontrakty i ich wykonanie. To nie było tak, że dzieliliśmy na szpitale jak było nam wygodnie" - mówiła Kopacz.

Podkreśliła, że złożony w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o zakładach opieki zdrowotnej przewiduje usankcjonowanie takiej pomocy szpitalom.

"Nie spotkam się pewnie z jednym głosem ani ze strony opozycji, ani ze strony koalicji rządzącej, że tego rodzaju programy są niepotrzebne polskim szpitalom. Jeśli jest tylko szansa, by te pieniądze dać polskim szpitalom, uchronić pacjentów przed ewakuacją, a pracowników przed zajęciem kont, to będziemy to robić. Tylko niech wreszcie ktoś pozwoli usankcjonować to, nie wetując kolejnej ustawy" - mówiła minister.

Zarzuty NIK wobec resortu zdrowia

NIK wytknęła resortowi zdrowia również m.in. nieterminowe przekazywanie Głównemu Inspektoratowi Sanitarnemu informacji w zakresie środków przyznanych na wydatki inwestycyjne w 2008 r. oraz niezapewnienie właściwej kontroli jakości świadczeń finansowanych w ramach "Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych". Izba podniosła także m.in. niegospodarne finansowanie szkoleń w ramach programu "Szkolenie lekarzy rodzinnych z zakresu diagnostyki nowotworów i opieki nad chorymi po leczeniu onkologicznym".

Kontrolę wykonania budżetu w części "zdrowie" przeprowadził Departament Pracy, Spraw Socjalnych i Zdrowia NIK od 5 stycznia do 3 kwietnia.

O wynikach kontroli napisała poniedziałkowa Rzeczpospolita, wcześniej informował o nich m.in. Puls Medycyny.