Zdecydowana większość gmin nie podwyższy w tym roku pensji pracownikom. Samorządy wolą wydać pieniądze na realizacje inwestycji zamiast na wzrost płac. Gminom jest wciąż trudno konkurować na rynku pracy o specjalistów.
Większość z 222 tys. pracowników zatrudnionych w gminach nie otrzyma w tym roku podwyżek. To m.in. efekt niższych wpływów z podatków. W dużych gminach są one niższe w porównaniu z ubiegłym rokiem nawet do kilkudziesięciu milionów złotych. Niektórym z nich przewidziane dochody wystarczą jedynie na dokończenie rozpoczętych inwestycji. Nie mają więc pieniędzy na podwyżki.
Sekretarze, którzy odpowiadają za politykę kadrową w gminach, już teraz wskazują, że ich brak – zwłaszcza dla specjalistów takich jak architekci, geodeci czy planiści – skutkuje zwiększoną rotacją i uniemożliwia im konkurowanie z prywatnymi firmami.
Podobny scenariusz może się powtórzyć w przyszłym roku. Gminy uzależniają przyszłoroczne podwyżki od tego, jak długo będzie trwał kryzys, i od rozwoju sytuacji na rynku pracy. Może się więc okazać, że duża część pracowników samorządowych nie otrzyma podwyżek ani w tym, ani w przyszłym roku.

Niższe wpływy z podatków

Brak podwyżek dla pracowników gminy tłumaczą niższymi niż zakładane wpływami do ich budżetów m.in. z tytułu udziału gminy w PIT i CIT oraz wpływów z podatku rolnego i od nieruchomości.
– W tym roku nie było żadnych podwyżek dla pracowników samorządowych – mówi Kazimierz Ciesiółka, skarbnik gminy i miasta Nowe Skalmierzyce (woj. wielkopolskie).
Dodaje, że w przyszłym roku ewentualne podwyżki będą uzależnione od wpływów i mogą wynieść od 3 do 5 proc. Z tegorocznych podwyżek zrezygnowały też inne małe gminy liczące do kilku tysięcy mieszkańców.
– Nie podnieśliśmy w tym roku pensji i nie ma takich planów na najbliższy okres. Rada gminy nie zamierza też w tym roku podnieść płacy wójta – mówi Zenon Szewczyk, przewodniczący rady gminy Spytkowice (woj. małopolskie).
Dodaje, że w gminie jest zatrudnionych 39 pracowników, a ich średnie wynagrodzenie wynosi 2,8 tys. zł. Przy planowanych rocznych dochodach budżetu w wysokości 21 mln zł łączna wysokość funduszu płac obejmująca wszystkie koszty pracy wraz z nagrodami jubileuszowymi i odprawami stanowi ok. 9 proc. planowanego budżetu gminy.



Zamrożone płace

Na podwyżki dla pracowników nie decydują się też duże gminy liczące ponad 100 tys. mieszkańców.
– Nie mając pieniędzy w budżecie, pozostawiliśmy wysokość płac pracowników na dotychczasowym poziomie – mówi Grzegorz Tomaszczyk, sekretarz miasta Bielsko-Biała.
Podkreśla, że średnie zarobki urzędników są na dość wysokim poziomie, bo 3,3 tys. zł. Gminy przekazują raczej środki z budżetu na realizację i dokończenie rozpoczętych inwestycji niż na podwyżki.
– Będziemy starać się ustalić przyszłoroczny wzrost wynagrodzeń na poziomie 5 proc., ale trudno przewidzieć, czy tak się stanie – mówi Grzegorz Tomaszczyk.
Podobne deklaracje składają też inne gminy. Uzależniają ewentualną podwyżkę od swojej sytuacji finansowej. A ta jest coraz gorsza. Grzegorz Tomaszczyk wskazuje np., że w porównaniu z ubiegłym rokiem dochody gminy są obecnie niższe o 40 mln zł. Niektóre gminy są w trudniejszej sytuacji i nie przewidują w ogóle podwyższenia płac ani w tym, ani w przyszłym roku.
– Fundusz płac jest i tak skromny i nie stać nas na podwyżki – mówi Władysław Makarewicz, skarbnik miasta Biała Podlaska.
Dodaje, że w przyszłym roku podwyżek też nie będzie, bo rada gminy jest przeciwna zwiększaniu wydatków na administrację. Takie decyzje, jego zdaniem, prowadzą do dużej rotacji w urzędzie specjalistów posiadających uprawnienia budowlane. Brak podwyżek uniemożliwi też pozyskanie ich na rynku pracy.
Nieliczne gminy wygospodarowały jednak środki na podwyżki.
– W tym roku pensje wzrosły średnio o 200 zł, a w przyszłym chcielibyśmy, aby wzrosły o 3 proc. – mówi Włodzimierz Dłużewski, zastępca wójta gminy Jedlińsk (woj. mazowieckie).
Wskazuje, że mimo to gmina wciąż ma problemy z pozyskaniem specjalistów, takich jak inżynier rolnictwa, geodeta czy architekt. Z kolei inne gminy decydują się na przyznawanie premii lub innych dodatków za wykonywanie określonych zadań.
– Na podwyżki dla wszystkich nie ma środków. Najlepsi pracownicy i specjaliści mogą liczyć na nagrody kwartalne – mówi Michał Kondek, sekretarz miasta Sosnowiec.



Niewygórowane stawki

Rząd w nowej ustawie o pracownikach samorządowych (weszła w życie 1 stycznia 2009 r.) nie określa już maksymalnych stawek wynagrodzenia zasadniczego pracowników samorządowych zatrudnianych na umowę o pracę. Poprzednio ustalał minimalne i maksymalne stawki. Obecnie określa wyłącznie te pierwsze, a drugie zależą od gmin. Te podwyższyły wprawdzie stawki maksymalne, ale nie przełożyło się to na faktyczne podwyżki pensji.
– Podwyższyliśmy stawki maksymalne o 20–30 proc. tego, co poprzednio ustalała Rada Ministrów. W ślad za tym nie poszły jednak, ze względu na brak środków, podwyżki – wskazuje Zenon Szewczyk.
Podobnie jest w większych gminach.
– Od 5 do 10 proc. wzrosły maksymalne stawki minimalnego wynagrodzenia zasadniczego – mówi Ewa Staroojciec, sekretarz gminy Kleczew (woj. wielkopolskie).
Dodaje, że mimo to nie zostały podwyższone w tym roku pensje urzędników. Według niej nie nastąpi to też w przyszłym roku.
W urzędzie miasta w Sosnowcu maksymalne stawki wzrosły od 10 do 20 proc.
– Część osób potraktowała nową możliwość ustalania maksymalnych stawek jako automatyczne podniesienie wynagrodzeń. W tym przypadku nie działa jednak żaden automatyzm i podwyższenie maksymalnych stawek nie oznacza wzrostu płac – zauważa Michał Kondek.
3,27 tys. średnie miesięczne wynagrodzenie pracowników samorządowych
2478 gmin jest w Polsce