Jak powiedział Boni w piątek na konferencji prasowej w Warszawie, zrobi to, ponieważ w trakcie piątkowej manifestacji NSZZ Solidarność w stolicy usłyszał, "że nie ma rzetelnego dialogu".
Dodał, że chce, aby zweryfikowały tę tezę wspólnie strona rządowa, związki zawodowe i organizacje pracodawców.
"Jeśli są słabości, to spróbujmy je naprawić. Chciałbym wiedzieć, jak z dialogiem społecznym jest naprawdę, ale właśnie w oparciu o rzetelną analizę" - powiedział Boni.
Jak dodał, podczas piątkowej manifestacji delegacja Solidarności nie chciała zostać w kancelarii premiera, żeby porozmawiać z nim, jako przedstawicielem premiera, mimo że, jak tłumaczył, jest taki zwyczaj.
Pytany o to, dlaczego premier Donald Tusk osobiście nie przyjął manifestantów tylko zdecydował się na wyjazd do Redzikowa wyjaśnił, że premier wcześniej umawiał się na wyjazdowe spotkanie z prezydentem, więc i tak miało go nie być.
"Pan prezydent zaproponował spotkanie w Sopocie na temat Rady Europejskiej. Kiedy planowano to spotkanie, zostało również zaplanowane spotkanie w Słupsku i w Redzikowie, dotyczące różnych problemów, także społecznych, związanych z budową tarczy. To zostało przyjęte, a ponieważ już wcześniej przedstawiciele rządu odwoływali spotkania w Redzikowie, wydawało się, że byłoby nie fair odwołać to spotkanie" - tłumaczył Boni.
Jak dodał, właśnie z tego powodu, kiedy z inicjatywy prezydenta miejsce spotkania z premierem zostało przeniesione do Warszawy, postanowiono nie odwoływać spotkania w sprawie tarczy antyrakietowej. Sam Boni, jak zapewnił, kontaktował się z szefem Solidarności Januszem Śniadkiem i informował, że to on przyjmie demonstrantów w imieniu premiera.
Manifestacje są potrzebne, ale nie, jeśli są nastawione konfrontacyjnie
Zdaniem Boniego, manifestacje są potrzebne, ale nie, jeśli są nastawione konfrontacyjnie i tworzą atmosferę konfliktu. "Logika walki, nieustannej, już niekiedy nie za bardzo wiadomo o co, tylko nam utrudnia start do kolejnej fazy rozwoju. Tam, gdzie się możemy porozumieć, powinniśmy odłożyć wszelkie anse, emocje, ambicje i zacząć rozmawiać o ważnych dla przyszłości kraju sprawach. (...) Polska jest w dobrej kondycji, Polska nie stoi nad przepaścią, ale Polska musi sobie odpowiedzieć na pytanie o to, jak się będzie rozwijała dalej" - mówił Boni.
Odpowiedział też na zarzut manifestujących związkowców, że połowa pracowników w Polsce nie odczuła w swoich kieszeniach wzrostu gospodarczego, czyli nie dostała podwyżek pensji. "Rozmawiałem z pracownikami Głównego Urzędu Statystycznego, nie mogąc w to uwierzyć. To jest niemożliwe, bo jak się spojrzy na grupy pracownicze, to wedle danych i statystyki GUS, jedyną grupą zawodową, która w ostatnim czasie nie odnotowała wzrostu płacy jest kilkutysięczna grupa osób zatrudnionych przy montażu telewizorów" - powiedział minister.
Komentarze(29)
Pokaż:
Bzdurne PO i agent Boni. Precz z rzadem POplatfusow.
Wszystkie opinie oddają głos prawdzie, lecz chyba przyjdzie nam wyć z bezsilności i niemocy, brak sprawiedliwości i fałsz bardzo boli ludzi .Zostaliśmy oszukani- nic dobrego dla ludzi ale wyłącznie władza jest przeciw ludzim, żeby nas okraść oszukać, skłamać w falszywych statystykach, traktować myśli złe i kłamliwe jako oręż do poprawy ustroju-opamietacie Husnera to od niego wyszło zło-też kłamał, zabrał sie za naprawę ZUS od zabrania dzieciom alimentów i wyliczł jakie to będą zyski, gdu odciąży firme i skarb państwa tym balastem.A wielcy obecni" dobierają się do skóry ich matkom,chorym i zmęczonym z przepracowania, za chore nogi i kregosłupy z wystawania po nocach w kolejkach,by dać jeść dzieciom.To wielki wstyd panie i panowie ministrowie,wasze pomysły to hańba dla pracującego narodu- za kogo się macie poprawiacze ustaw!!Wstyd!wstyd!wstyd!