Posłowie chcą złagodzić wymogi, jakie muszą spełniać firmy, które chcą otrzymać subsydia płacowe. Nie będą musiały oni m.in. udokumentować spadku zamówień na towary lub usługi.
O dopłaty do pensji pracowników, którzy w dobie kryzysu gospodarczego zgodzili się pracować w obniżonym wymiarze czasu pracy, będą mogły ubiegać się firmy, które zanotowały 25-proc. spadek sprzedaży. Tak wynika ze sprawozdania sejmowej, nadzwyczajnej podkomisji ds. rozpatrzenia projektu ustawy o łagodzeniu skutków kryzysu ekonomicznego dla pracowników i przedsiębiorców. Dziś ma być ono przyjęte przez połączone komisje Finansów oraz Polityki Społecznej i Rodziny.
W pierwotnej wersji projektu o subsydia płacowe mieli ubiegać się tylko ci przedsiębiorcy, którzy zanotowali 30-proc. spadek obrotów gospodarczych, w szczególności zamówień i sprzedaży, w ciągu czterech ostatnich kwartałów przed złożeniem wniosku o taką pomoc. Zdaniem pracodawców wymóg ten jest zbyt rygorystyczny. Dlatego PKPP Lewiatan proponowała, aby o taką pomoc mogły ubiegać się firmy, które odnotują 20-proc. spadek obrotów gospodarczych.
Sejmowa podkomisja wniosła poprawkę, zgodnie z którą pracodawcy ubiegający się o subsydia płacowe będą musieli udokumentować 25-proc. spadek sprzedaży w ciągu trzech kolejnych miesięcy po 1 lipca 2008 r. w porównaniu do tych samych trzech miesięcy w roku 2007. Dodatkowo nie będą musieli udokumentować spadku zamówień.
Posłowie chcą także lepiej zabezpieczyć uprawnienia pracowników wychowujących dzieci do 14. roku życia lub opiekujących się niesamodzielnym członkiem rodziny. Zgodnie z projektem będą oni mogli złożyć wniosek o to, aby w poszczególne dni mogli rozpoczynać i kończyć pracę w różnych godzinach. Pracodawca mógłby im odmówić tylko wtedy, gdy byłoby to uzasadnione organizacją pracy lub jej rodzajem. Posłowie chcą, aby firmy pisemnie informowały pracownika o przyczynach takiej odmowy.
Nadal wiele wątpliwości związanych z propozycjami zawartymi w projekcie zgłaszają związki zawodowe. Podkreślają, że możliwość wprowadzenia 12-miesięcznych okresów rozliczeniowych czasu pracy (co ma ułatwić dostosowanie czasu pracy do potrzeb produkcji) utrudni wielu osobom ubieganie się o wcześniejszą emeryturę.
– Gdy firma będzie miała mniej zamówień, pracownik będzie pracował np. tylko 6 godzin dziennie. Potem to odrobi, pracując np. po 10 godzin dziennie. Ten pierwszy okres nie będzie jednak uwzględniany do 15-letniego stażu, wymaganego do uzyskania emerytury pomostowej – tłumaczy Wiesław Siewierski, przewodniczący Forum Związków Zawodowych.
NSZZ podkreśla, że zgodnie z ustaleniami strony społecznej i rządu 12-miesięcze okresy rozliczeniowe czasu pracy mogliby wprowadzać tylko pracodawcy, którzy ucierpieli w czasie kryzysu, a nie wszystkie firmy.
Z kolei przepisy o subsydiach płacowych mogą spowodować, że część pracowników utraci prawo do zasiłku dla bezrobotnych. W okresie ich pobierania (402,50 zł maksymalnie przez 6 miesięcy) będą oni pracować w zmniejszonym, niepełnym wymiarze czasu pracy i za proporcjonalnie niższe pensje. Tymczasem zasiłek dla bezrobotnych przysługuje osobom zatrudnionym, którzy w okresie 365 dni przed zarejestrowaniem w urzędzie pracy zarabiali co najmniej płacę minimalną. Warunku tego mogą więc nie spełnić pracownicy zwolnieni po okresie pracy w zmniejszonym wymiarze, którzy przed obniżeniem czasu pracy i pensji zarabiali niewiele więcej od płacy minimalnej.