Posłowie skierowali do dalszych prac specustawy wprowadzające m.in. subsydia płacowe. Chcą jednak złagodzić wymogi, jakie firmy muszą spełniać, aby z nich skorzystać.
Konieczność udokumentowania 30 proc. spadku zamówień i brak zaległości wobec ZUS lub fiskusa mogą uniemożliwić wielu firmom korzystanie z dopłat do wynagrodzeń pracowników lub kierowanie na szkolenia refundowane z Funduszu Pracy. Dlatego zdaniem posłów należy złagodzić wymogi, jakie muszą spełniać firmy, aby mogły ubiegać się o pomoc na utrzymanie miejsc pracy. Tak wynika z debaty sejmowej podczas I czytania rządowego projektu ustawy o łagodzeniu skutków kryzysu ekonomicznego dla pracowników i przedsiębiorców. Sejm skierował projekt do dalszych prac w Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Rząd chce, aby specustawa została uchwalona jeszcze przed wakacjami parlamentarnymi. Szanse na to, że wejdzie ona w życie jeszcze przed jesienią, są duże, gdyż poparły ją wszystkie kluby i koła parlamentarne. Możliwe, że pracodawcy i pracownicy będą mieli około miesiąc na zapoznanie się z nowymi przepisami. O takiej vacatio legis mówiła w Sejmie Jolanta Fedak, minister pracy i polityki społecznej.
Posłowie poparli pomysły rządu, ale zaproponowali zmiany w projekcie, które firmom ułatwiałyby korzystanie z pomocy publicznej, a pracownikom – gwarantowały zatrudnienie i lepsze warunki socjalne.
– Wysokość dopłat do pensji powinna być ustalona w odniesieniu do płacy minimalnej, a nie zasiłku dla bezrobotnych, który jest dwukrotnie niższy – uważa Stanisław Szwed, poseł PiS.
Z kolei Elżbieta Rafalska, poseł PiS i była wiceminister pracy, zwróciła uwagę, że Pakiet Antykryzysowy nie zawiera żadnych rozwiązań, które ułatwiłyby w dobie kryzysu korzystanie z zasiłków z pomocy społecznej.
– W wielu przypadkach świadczeń rodzinnych będą pozbawieni np. pracownicy, którzy zgodzą się na obniżenie wymiaru pracy i zmniejszenie pensji, bo nie spełnią kryterium socjalnego – tłumaczy Elżbieta Rafalska.
Dodatkowo nie będą mogli oni np. skorzystać z dopłat do kredytów mieszkaniowych, bo ta forma pomocy ma trafiać tylko do osób, które stracą pracę, a nie jedynie zmniejszą jej wymiar.
W toku prac w Sejmie mogą zmienić się też przepisy dotyczące wymogów, jakie muszą spełniać firmy, które chcą ubiegać się o wypłatę subsydiów płacowych lub refundowanie kosztów szkolenia pracowników.
– Wiele firm nie będzie w stanie np. przedstawić profesjonalnego programu naprawczego. Pomocy nie uzyskają też firmy, które mają problemy z płatnościami składek ZUS lub podatków – mówi Zdzisława Janowska z klubu SDPL-Nowa Lewica.
Posłowie krytykowali też uzależnienie wypłaty subsydiów od udokumentowania 30 proc. spadku sprzedaży w ciągu czterech ostatnich kwartałów. Ich zdaniem większość firm, które spełnia ten warunek, będzie kwalifikować się do upadłości. A takie zakłady nie mogą starać się o publiczną pomoc.