Nauczyciele nie będą mogli uczyć przedmiotów zbliżonych do ukończonego kierunku studiów. Dlatego małe szkoły będą musiały zatrudnić więcej pedagogów.
Lekcje chemii, biologii czy fizyki będą mogli prowadzić wyłącznie absolwenci studiów na tych kierunkach. Tak wynika z projektu rozporządzenia zmieniającego rozporządzenie w sprawie szczegółowych kwalifikacji wymaganych od nauczycieli oraz określenia szkół i wypadków, w których można zatrudnić nauczycieli niemających wyższego wykształcenia lub ukończonego zakładu kształcenia nauczyciela.
Uniemożliwienie prowadzenia lekcji danego przedmiotu nauczycielom, którzy ukończyli pokrewne kierunki, będzie problemem dla małych szkół, czyli tych, które kształcą mniej niż 150 uczniów.
- Każdego przedmiotu będzie musiał uczyć absolwent danego kierunku studiów. Szkoły będą musiały więc zatrudniać większą liczbę nauczycieli - mówi Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz oraz przewodniczący zespołu do spraw edukacji Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu.
Jednocześnie będą w stanie zapewnić zatrudnienie na pełen etat mniejszej grupie nauczycieli. W małych szkołach jest mniej klas, a więc także mniej zajęć. Tymczasem nauczycielskie pensum wynosi 18 godz. W praktyce często może się więc zdarzyć, że np. w całej szkole prowadzonych jest tylko 15 godz. biologii i 6 godz. chemii. Gdyby jeden nauczyciel mógł uczyć obu tych przedmiotów, pracowałby na pełen etat, a dyrektor nie musiałby szukać i zatrudniać drugiej osoby na kolejną część etatu. Trzeba też pamiętać, że nie wszyscy absolwenci, np. filologii obcej lub chemii, chcą podejmować pracę w małej miejscowości (bo tam zazwyczaj funkcjonują małe szkoły), i to jedynie na część etatu.
Rząd tłumaczy, że nowelizacja rozporządzenia jest konieczna. Dostosowuje bowiem przepisy do orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z 12 maja 2004 r. (sygn. akt U I/04).
Uznał on, że obecnie obowiązujące regulacje upoważniające kuratora do ustalenia, czy wykształcenie danego nauczyciela można uznać za zbliżone do przedmiotu, którego ma nauczać, są niezgodne z ustawą zasadniczą.
- Trybunał nie orzekł jednak, że niekonstytucyjna jest sama zasada prowadzenia lekcji danego przedmiotu przez nauczycieli, którzy ukończyli pokrewne kierunki, lecz procedura ustalania, jakie przedmioty są programowo zbliżone - mówi Marek Olszewski.
Podkreśla, że resort oświaty powinien raczej rozważyć, czy nie jest możliwe wprowadzenie przepisów, które upoważniłyby samorządy do wyrażania zgody na prowadzenie niektórych lekcji przez nauczycieli pokrewnych przedmiotów.
- W praktyce po wyroku TK to dyrektorzy szkół przyjmowali do pracy osoby, które ukończyły np. fizykę z chemią i uznawali, że mogą uczyć obu tych przedmiotów - mówi Hanna Beda, naczelnik Wydziału Edukacji, Kultury i Sportu w Urzędzie Gminy Aleksandrów Łódzki.
Jej zdaniem jeśli rząd ustaliłby jasną procedurę, w szkołach podstawowych nauczyciele mogliby prowadzić lekcje pokrewnych przedmiotów.