Pracodawcy chcą, aby wszystkie firmy mogły łatwiej dostosowywać czas pracy do produkcji. W zamian za to mogą zgodzić się na ograniczenie czasu trwania terminowych umów o pracę.
Organizacje pracodawców i związki zawodowe mają dziś przekazać stronie rządowej swoje opinie w sprawie projektu ustawy o pomocy państwa pracodawcom w przeciwdziałaniu rozwiązywaniu z pracownikami stosunków pracy z przyczyn niedotyczących pracowników. Przewiduje ona, że firmy, których obroty gospodarcze od połowy ubiegłego roku spadły o co najmniej 30 proc., będą mogły m.in. ubiegać się o subsydia płacowe dla pracowników lub wydłużać okresy rozliczeniowe czasu pracy do 12 miesięcy. Dzięki drugiemu z wymienionych rozwiązań firmy łatwiej będą mogły wydłużać czas pracy podwładnych w okresie koniunktury i odpowiednio skracać go, jeśli zmniejszy się liczba zamówień.
Jak ustaliła GP, organizacje pracodawców przedstawią rządowi propozycję, aby okresy rozliczeniowe czasu pracy mogły wydłużać wszystkie firmy, a nie tylko te, które ucierpiały wskutek kryzysu. Ich zdaniem z możliwości elastycznego rozliczenia czasu pracy powinny przede wszystkim korzystać firmy, które nie znajdują się jeszcze w trudnej sytuacji, bo dzięki temu nie będą w przyszłości korzystać z subsydiów do płac.
Związkowcy mogą zgodzić się na takie rozwiązanie, ale pod warunkiem, że ograniczenie możliwości zawierania umów na czas określony (mają one trwać maksymalnie dwa lata) też będzie dotyczyć wszystkich firm, a nie tylko tych dotkniętych kryzysem. Chcą też, aby ustawa gwarantowała, że pracownicy, których czas pracy będzie elastycznie rozliczany, zarobią w ciągu 12-miesiecznego okresu rozliczeniowego tyle samo, ile zarobiliby, gdyby pracowali w zwykłych godzinach pracy (codziennie osiem godzin).