Pracodawcy wyznaczą pracowników odpowiedzialnych za zwalczanie pożarów. Wytypowane osoby nie będą musiały posiadać uprawnień inspektora ochrony przeciwpożarowej. Niektórzy pracodawcy mogą sami odpowiadać za ochronę przeciwpożarową.
Wszystkie firmy, z wyjątkiem tych, które zatrudniają wyłącznie pracowników niepełnosprawnych lub młodocianych, będą musiały wyznaczać pracowników odpowiedzialnych za zwalczanie pożarów i ewakuację. Osoby te nie będą musiały, tak jak obecnie, posiadać uprawnień inspektora ochrony przeciwpożarowej. Wystarczy, że ukończą zwykłe przeszkolenie bhp.
Tak wynika z nowelizacji kodeksu pracy, którą przyjął już Sejm i przekazał do dalszych prac w Senacie. Nowe przepisy mogą więc zacząć obowiązywać jeszcze w czerwcu tego roku. Do tej pory firmy w praktyce i tak nie muszą zatrudniać inspektorów ochrony przeciwpożarowej, gdyż Państwowa Inspekcja Pracy zapowiedziała, że do uchwalenia zmian nie będzie karać pracodawców za niewypełnienie tego obowiązku.

Zwolnienie z obowiązku

Posłowie przegłosowali poprawkę do projektu nowelizacji k.p., zgodnie z którą, jeśli pracodawca zatrudnia wyłącznie osoby niepełnosprawne lub młodocianych, sam będzie mógł odpowiadać za udzielenie pierwszej pomocy, ochronę przeciwpożarową lub ewakuację z miejsca pracy.
– Nie będzie musiał wyznaczać do takich obowiązków innych osób – mówi Stanisław Szwed, poseł PiS, sprawozdawca projektu.
Sejm odrzucił natomiast drugą poprawkę, zgodnie z którą takie samo uprawnienie miało przysługiwać pracodawcom, którzy zatrudniają mniej niż 20 osób.
– Europejski Trybunał Sprawiedliwości jasno wskazał, że uzależnienie konieczności wyznaczania pracowników odpowiedzialnych za zwalczanie pożarów od stanu zatrudnienia w danej firmie jest niezgodne z przepisami unijnymi – tłumaczy Radosław Mleczko, wiceminister pracy i polityki społecznej.
Podkreśla, że przedsiębiorca, który nie przebywa stale w zakładzie pracy, powinien wskazać osoby, które po ogólnym przeszkoleniu z bhp i przepisów przeciwpożarowych będą wiedziały, jak zachować się w sytuacji zagrożenia pożarem.
Z uchwalonej noweli wynika więc, że niemal wszyscy pracodawcy (z wyjątkiem zatrudniających wyłącznie niepełnosprawnych lub młodocianych) będą musieli wyznaczyć pracownika odpowiedzialnego za udzielenie pierwszej pomocy, wykonywanie działań związanych ze zwalczaniem pożarów oraz ewakuację zakładu pracy. Nie ma znaczenia, czy zatrudniają tylko jedną, czy np. 100 osób.



Bez inspektora

Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, które przygotowało projekt nowelizacji, podkreśla, że dzięki tym zmianom z art. 2091 kodeksu pracy zniknie odesłanie do ustawy z 24 sierpnia 1991 r. o ochronie przeciwpożarowej (t.j. Dz.U. nr 2002, poz. 147, poz. 1229 z późn. zm.). Wyznaczeni pracownicy nie będą więc musieli posiadać uprawnień inspektora ochrony przeciwpożarowej. Obecnie muszą mieć takie uprawnienie, bo przewiduje to nowelizacja k.p. z 21 listopada 2008 r. (Dz.U. nr 223, poz. 1460), która weszła w życie 18 stycznia tego roku. Firmy powinny więc wysyłać pracowników na szkolenie, które kosztuje około 1,2 tys., lub zatrudnić osobę, która już posiada takie uprawnienia.
Po zmianach do zwalczania pożarów będzie można wyznaczyć pracownika, który ukończył szkolenie bhp, czyli w praktyce każdego z podwładnych.
– Każde szkolenie bhp zawiera w programie informacje z zakresu ochrony przeciwpożarowej. Bardziej szczegółowe pod tym kątem są jednak szkolenia okresowe – mówi Jacek Chudzik, inspektor bhp z firmy BHP Service.
Problemem dla firm może być ustalenie, jakie obowiązki ma wykonywać taki pracownik. Może się bowiem zdarzyć, że firma będzie musiała wyznaczyć osobę do zwalczania pożarów, choć nie odpowiada ona za ochronę przeciwpożarową w budynku, w którym mieści się jej siedziba (bo tylko wynajmuje pomieszczenia pracy od właściciela obiektu).
– Pomocą dla pracodawców może być dyrektywa Rady z 12 czerwca 1989 r. w sprawie wprowadzenia środków w celu poprawy bezpieczeństwa i zdrowia pracowników w miejscu pracy – uważa Marcin Piontek, radca prawny z Kancelarii Piontek, Wiśniewski i Wspólnicy.
Jego zdaniem na podstawie określonych w art. 5 i 6 dyrektywy obowiązków pracodawcy związanych z bezpieczną organizacją pracy można wywnioskować, jakie zadania powinni wykonywać pracownicy wyznaczeni do zwalczania pożarów. Mogą oni być odpowiedzialni np. za zwalczanie źródeł zagrożeń, właściwe instruowanie pracowników lub zapewnienie, aby wprowadzanie nowych metod technicznych było przedmiotem konsultacji z pracownikami.

Zdecyduje pracodawca

Liczba pracowników wyznaczonych do zwalczania pożarów i ewakuacji oraz do udzielania pierwszej pomocy, ich przeszkolenie oraz wyposażenie powinny uwzględniać rodzaj i poziom zagrożeń występujących w danej firmie. W praktyce zatem decyzję w tych sprawach będzie podejmował pracodawca. Może on nawet zdecydować, że wyznaczeni pracownicy powinni skończyć kurs na inspektora ochrony przeciwpożarowej i opłacić im takie szkolenie.
– Nowe przepisy nie rozstrzygną jednak wszystkich wątpliwości związanych z obowiązkami pracowników w razie pożaru – mówi Krzysztof Buchwald z firmy BHP Alfa – usługi bhp i ppoż.
Tłumaczy, że problem z wyznaczeniem osób odpowiedzialnych za te kwestie będą mieli np. ci pracodawcy, których podwładni nie pracują w jednym miejscu – np. właściciele firm transportowych, którzy zatrudniają kilku kierowców.

PIP nie karze, ale sprawdza

W praktyce już teraz pracodawcy nie muszą zatrudniać inspektorów ochrony przeciwpożarowej. PIP zapowiedziała bowiem, że aż do uchwalenia projektu nowelizacji k.p. inspektorzy pracy nie będą karać firm za niespełnienie tego obowiązku. Marian Liwo, zastępca głównego inspektora pracy, podkreśla, że egzekwowanie tych przepisów wobec zapowiadanych zmian byłoby nieracjonalne, m.in. ze względu na koszty szkoleń, które ponieśliby pracodawcy.
– Zajmuję się sprawami bhp i ppoż. kilkudziesięciu firm. W żadnej z nich PIP nie egzekwowała obowiązku zatrudniania inspektora – mówi Krzysztof Buchwald.
Jacek Chudzik dodaje, że inspektorzy sprawdzają jednak inne obowiązki bhp, jakie na pracowników nałożyła nowelizacja k.p. z 21 listopada. Od pracodawców domagają się np. informacji o tym, kto ma dostęp do zakładowej apteczki. Dzięki temu wiedzą, czy pracodawca wyznaczył osoby odpowiedzialne za udzielanie pierwszej pomocy i czy rzeczywiście dysponują one środkami medycznymi.