Fundusz Pracy zapłaci za studia bezrobotnych, zwalnianych pracowników i osób po 45 roku życia. We wrześniu okaże się, które uczelnie otrzymują środki unijne na prowadzenie studiów podyplomowych. Eksperci uważają, że ze względu na sytuację na rynku pracy najbardziej potrzebne byłoby kształcenie zawodowe.
Rząd chce zmienić zasady finansowania studiów podyplomowych dla bezrobotnych i niektórych pracowników. Przewiduje to rządowy projekt nowelizacji ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy. Zgodnie z nim będą oni mogli otrzymać prawie 9 tys. zł na sfinansowanie swojej nauki. Wszyscy pracownicy będą natomiast mogli skorzystać z dopłat do studiów podyplomowych ze środków unijnych. Zdaniem ekspertów, choć nowe zasady finansowania studiów podyplomowych spowodują, że więcej pracowników niż dotychczas podejmie naukę, to nie będzie to miało wpływu na sytuację na rynku pracy.
9 tys. zł na studia
- O dofinansowanie do studiów podyplomowych będą mogli starać się bezrobotni, osoby, które są w okresie wypowiedzenia umowy z przyczyn dotyczących zakładu pracy, zatrudnione u pracodawcy zagrożonego upadłością i te, które ukończyły 45 lat - mówi Czesława Ostrowska, wiceminister pracy i polityki społecznej.
Na ich wniosek starosta będzie mógł sfinansować nawet w całości z Funduszu Pracy koszty takich studiów, pod warunkiem że nie będą one przekraczać 300 proc. przeciętnego wynagrodzenia, tj. 8,8 tys. zł. Obecnie może pokryć 75 proc. kosztów takich studiów, ale tylko bezrobotnym. Osoba, która w trakcie studiów podejmie pracę, nie będzie musiała zwracać pieniędzy. Ponadto w okresie nauki otrzyma stypendium w wysokości 20 proc. zasiłku dla bezrobotnych.
Studia finansowane przez UE
Fundusz Pracy to nie jedyne źródło finansowania studiów podyplomowych dla pracowników. Już w lutym 2009 r. będą oni mogli podjąć tanie studia współfinansowane ze środków unijnych. Sami zapłacą 20 proc. ich kosztów. Pozostała część (80 proc.) zostanie sfinansowana ze środków unijnych, którymi administruje Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości.
- Na taki wydatek stać wielu pracowników - mówi doktor Lesław Piecuch, prezes Stowarzyszenia Edukacja dla Przedsiębiorczości.
Na przykład średni koszt dwóch semestrów nauki na Uniwersytecie Warszawskim wynosi 3-3,5 tys. zł. Za studia z prawa medycznego i bioetyki trzeba zapłacić 3,5 tys. zł, z dziennikarstwa i komunikacji społecznej - 4,3 tys. zł.
Zdaniem Marka Rymszy z Instytutu Spraw Publicznych częściowa odpłatność za studia jest dobrym rozwiązaniem, bo stanowi gwarancję, że pracownicy będą poważnie traktować studia, by je ukończyć.
Pracownicy, żeby je podjąć, nie będą musieli posiadać obowiązkowego skierowania od pracodawcy.
- Wystarczy, że przedstawią na uczelni zaświadczenie o zatrudnieniu i wpłacą pieniądze odpowiadające 20 proc. kosztów studiów - mówi Monika Karwat-Bury, rzecznik Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości.
Dotychczas, żeby podjąć studia współfinansowane ze środków unijnych, trzeba było mieć skierowanie od pracodawcy.
- We wrześniu zostanie rozstrzygnięty konkurs i będzie wiadomo, które uczelnie otrzymają pieniądze unijne - mówi Monika Karwat-Bury.
Zmarnowane pieniądze
Zdaniem Jana Rutkowskiego, głównego ekonomisty w regionie Europy Centralnej Banku Światowego, nowe zasady finansowania studiów podyplomowych nie zmienią sytuacji na rynku pracy.
- Firmy nie poszukują osób po studiach podyplomowych - mówi.
Z badań przeprowadzonych przez firmę Manpower wynika, że na rynku brakuje przede wszystkim wykwalifikowanych pracowników fizycznych, szczególnie: elektryków, cieśli, murarzy, stolarzy, hydraulików, spawaczy. Na drugim miejscu są kierowcy, na trzecim technicy, w szczególności produkcyjni i inżynieryjni. Następnie inżynierowie. Nadal brakuje pracowników w takich branżach, jak obsługa klienta czy gastronomia i hotelarstwo. Poszukiwani są również pracownicy produkcji i przedstawiciele handlowi. Pierwszą dziesiątkę zamykają asystenci i pracownicy sekretariatu.
Jak łatwo zauważyć, inżynierowie są jedyną grupą pracowników znajdujących się w pierwszej piątce, którzy posiadają wyższe wykształcenie.
- Nie ma studiów podyplomowych kształcących inżynierów - podkreśla jednak Zbigniew Żurek z BCC.
Z danych PARP wynika, że szkoły wyższe oferują studia na takich kierunkach, jak finanse i rachunkowość, marketing, reklama, komunikacja i public relations, a także prawo i administracja, zarządzanie zasobami ludzkimi, zarządzanie jakością, wycena nieruchomości, zarządzanie w biznesie, w oświacie, w służbie zdrowia.
Zdaniem Zbigniewa Żurka obecnie studia podyplomowe nie tylko nie odpowiadają na potrzeby rynku pracy, ale również w niewielkim stopniu dają konkretne umiejętności. Często służą jedynie zdobyciu formalnych uprawnień.
- Z punktu widzenia potrzeb rynku pracy lepiej zamiast finansować studia podyplomowe, przeznaczyć pieniądze na szkolenia dla pracowników - mówi.
Także według Jana Rutkowskiego pomoc finansowa nie powinna być kierowana do osób z wyższym wykształceniem.
- One raczej nie mają problemu ze znalezieniem pracy - mówi.
Potwierdzają tę opinię dane GUS. Wynika z nich, że w I kwartale 2008 r. najniższe bezrobocie było wśród osób z wyższym wykształceniem (4,1 proc.).
20 proc. ceny studiów podyplomowych opłaci pracownik
Komentarze(46)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszewww.edp.org.pl
arturjaworski.net/2007/12/31/kilka- kluczowych-umiejetnosci-konsultanta-erp/
microsoft.com/poland/dynamics/prasa /csf_studia.mspx
niedoodrzucenia.pl
forum goldenline.pl
forum www.erp-view.pl
Projekt rusza od przyszłego roku i dofinansowanie będzie tylko do studiów które dostaną się na listę studiów objętych dofinansowaniem.
Nie możesz dostać dofinansowania do pozostałych 50% kosztów szkolenia.
Chyba że poczekasz do lutego / marca przyszłego roku - wtedy możesz mieć studia sfinansowane w 80% lecz tylko pod warunkiem, że znajda się na ww. liście.
Bardzo bym prosił
Podejmę chętnie.
Od prawie dwudziestu lat nie mogę etatu znaleźć
Felek jak wolisz czytać książki, skorzystaj z okazji.
Tylko w tym czasie nie możesz pracować, bo to dla tych , którzy stracili pracę.
Zapomnieli tylko, z czego ten człowiek będzie żył, chyba zje książkę.
Unia ani rząd nie mają pieniędzy z nikąd; wszystko z naszych podatków !!!
Tak, to jeszcze kolejny dowód, że jak nie ma prywatnego właściciela, który nie pozwala się okradać to nie ma takich pieniędzy, których nie moglibyśmy zmarnować.
A sensowne byłoby przerzucenie decyzji na tego który chce się uczyć. Każdy może iść na takie szkolenie jakie sobie życzy a rolą doradcy byłoby pokazanie które szkolenia najszybciej się zwrócą lub są najbardziej perspektywiczne. Państwo poręczałoby tylko kredyt zaciągany przez pana Jasia na sfinansowanie tego szkolenia. Gdyby człowiek wiedział że prędzej czy później musi za to zapłacić to wybierałby kursy, szkolenia czy studia dające kwalifikacje uznawane na rynku pracy i przekładające się na dobrze płatną pracę. Potem mamy krawcowe po kursach obsługi komputera umiejące pracować w DOS (mój Tata) czy fryzjerki po kursach księgowości (sąsiadka) bo na te akurat się zakwalifikowały.
- Z punktu widzenia potrzeb rynku pracy lepiej zamiast finansować studia podyplomowe, przeznaczyć pieniądze na szkolenia dla pracowników - mówi.
Także według Jana Rutkowskiego pomoc finansowa nie powinna być kierowana do osób z wyższym wykształceniem.
- One raczej nie mają problemu ze znalezieniem pracy - mówi.
Tak,ale połowicznie.Co do rangi studiów podyplomowych tak.Co do tego,że osoby z wyzszym wykształceniem znajdą pracę bez pomocy-NIE.Zobaczymy to wkrótce,jak co 5 nauczyciel straci pracę.
Rozbój w biały dzień
Dyrektor oddziału ZUS we Wrocławiu Antoni Malaka i szef prawników tegoż oddziału ZUS Zbigniew Rak przyłapani na okłamywaniu swoich warszawskich zwierzchników i sądu. Oszukiwali, by zatuszować sabotowanie polityki prozatrudnieniowej rządu i bezprawne represjonowanie bezrobotnego za jego aktywność zawodową. Wpisz w wyszukiwarce: Bloger Adam Kłykow i czytaj „ZUS – szczyt głupoty”. Coś ze świata absurdu, legislacyjne polish jokes.
Wszystkich niezainteresowanych przepraszam za te powtórki, ale dopóki na prawniczy debilizm urzędników ZUS nie reagują nadzorujące tę instytucję Kancelaria Premiera oraz Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej - dopóty mam zamiar być tą kroplą, która drąży skałę...
Sensowne by były dopłaty ale bezrobotny sam powinien wybierac kierunek ( biorąc pod uwage posiadane wykształcenie i warunki na rynku pracy)
Czyli pieniadze powinny isc za konkretnym bezrobotnym a nie za uczelnią...