Resort edukacji nie będzie wymagał od szkół stosowania programów chroniących uczniów przed przeglądaniem niedozwolonych stron w internecie.
Od maja 2007 r. rząd nie wydał rozporządzenia w sprawie obowiązku stosowania przez szkoły oprogramowania blokującego uczniom dostęp do stron pornograficznych, eksponujących przemoc, zawierających zachowania naruszające normy obyczajowe, propagujących nienawiść i dyskryminację. Takie rozwiązanie miało umożliwić prawidłowy rozwój psychiczny i moralny ucznia.
Przygotowana w resorcie edukacji kolejna nowelizacja ustawy o systemie oświaty przewiduje m.in. uchylenie art. 4a. Oznacza to, że rozporządzenie w sprawie bezpiecznego internetu w szkołach nie będzie w ogóle wydane. Ministerstwo Edukacji argumentuje to tym, że gwałtownie zmieniają się zasoby internetowe i ciągle są tworzone nowe strony.
- Programy zabezpieczające przed dostępem do treści nieodpowiednich są codziennie aktualizowane, co powoduje zminimalizowanie takiego zagrożenia - mówi Andrzej Kontkiewicz z firmy Symantec.
Jego zdaniem, gdyby nawet program nie był w stanie wykryć wszystkich stron, to i tak jest to lepsze niż umożliwienie uczniom pełnego dostępu.
- Stosowanie tych programów jest dobrym rozwiązaniem, ponieważ nauczyciel nie może upilnować kilkudziesięciu uczniów - uważa Małgorzata Czaczyk, dyrektor Szkoły Podstawowej w Zbąszynku (woj. lubuskie).