2,6 mln Polaków cierpi na zaburzenia erekcji. Uwzględniając także ich partnerki, problem dotyka więc w Polsce ponad 5 mln osób. Lekarze przekonują, że te zaburzenia, będące często przejawem innych chorób, trzeba i warto leczyć.

Badania, przeprowadzone niedawno przez Polskie Towarzystwo Medycyny Seksualnej, wskazały, że liczba mężczyzn, dotkniętych w Polsce tym problemem, wzrosła w ciągu 10 lat o ponad 1 mln. Na świecie z powodu zaburzeń erekcji cierpi dziś 155 mln mężczyzn, eksperci szacują, że do 2025 r. ta liczba wzrośnie do 322 mln.

W województwie śląskim 1 maja rusza pilotażowa kampania społeczna pod hasłem "Z miłości dla związku", która ma uświadomić mieszkańcom regionu, że z wiekiem życie seksualne może zaburzyć wiele chorób. Ma też zachęcić do przełamania niepotrzebnego wstydu i wizyty u lekarza.

"Erekcja jest czułym barometrem ogólnego stanu zdrowia. Jej zaburzenia są pewną konsekwencją pogarszania się naszego zdrowia. Jeśli cokolwiek złego się dzieje, warto temu przeciwdziałać, zgłaszając się do lekarza" - powiedział podczas wtorkowej konferencji prasowej w Katowicach wiceprezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej dr Andrzej Depko.

Jak podkreśla seksuolog, Polacy często zbyt tłusto jedzą, palą papierosy, piją wysokoprocentowy alkohol, rzadko uprawiają sport, za to dużo pracują; nie lubią też chodzić na badania okresowe. Z wiekiem wzrasta liczba chorób, do których prowadzi taki tryb życia. Zaburzenia erekcji mogą być np. pierwszym sygnałem choroby wieńcowej, której pełne objawy pojawią się za rok lub półtora, mogą też być efektem nadciśnienia, niezdiagnozowanej cukrzycy, depresji, ale także przyjmowanych leków, np. na chorobę wrzodową.

"Kiedy pojawia się problem, mężczyzna zaczyna się wycofywać, zamyka się w sobie, albo - co gorsza - zaczyna sam się leczyć, przyjmując reklamowane preparaty bez recepty, a choroba rozwija się dalej. Uruchamia się mechanizmy obronne - ucieczkę od współżycia, wyparcie" - podkreślił dr Depko.

"Najważniejszym elementem działań medycznych powinna być profilaktyka poprzez działanie edukacyjne. Ci, którzy jeszcze nie mają problemów, powinni wiedzieć, co zmienić w swoim życiu, żeby ich uniknąć. Ci, którzy mają problem, zamiast go hodować w samotności, powinni się otworzyć i dać sobie szansę na poprawę życia" - dodał.

Ważna w tym procesie jest rola kobiet. Tymczasem z badań wynika, że zaledwie 30 proc. polskich par rozmawia o swoich problemach seksualnych. Przy ograniczeniu współżycia wiele kobiet martwi się, że już nie są atrakcyjne dla partnera lub że są zdradzane. Jeśli jednak partner rzeczywiście prowadzi niezdrowy tryb życia, to właśnie kobieta może go zachęcić do wizyty u lekarza, zmienić dietę na zdrowszą.

W ramach kampanii, która rusza 1 maja w województwie śląskim, z początkiem tego miesiąca uruchomiona zostanie strona internetowa www.dlazwiazku.pl, gdzie znajdą się adresy lekarzy urologów i seksuologów, u których można szukać porady.

Do urologa należy mieć skierowanie, natomiast wizyty u seksuologów nie są refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia - są więc płatne. Bezpłatnej porady powinien natomiast udzielić lekarz pierwszego kontaktu. W 2007 r. polskie Towarzystwo Medycyny Seksualnej przeszkoliło w całym kraju ok. 1000 lekarzy rodzinnych. Do wizyty u lekarza powinny skłonić trudności z uzyskaniem lub utrzymaniem erekcji trwające co najmniej 3 miesiące.

W ramach kampanii w regionalnych mediach pojawią się też spoty i informacje o programie, a w przychodniach i aptekach - ulotki dla pacjentów. Po ocenie dwumiesięcznej kampanii w województwie śląskim jej organizatorzy podejmą decyzje co do jej rozszerzenia na pozostałą część kraju.

Akcja społeczna "Z miłości dla związku" odbywa się pod patronatem Polskiego Towarzystwa Urologicznego i Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej, jest finansowana ze środków firmy Eli Lilly Polska.